Jak wspomniałam w poprzednim poście w czasie sesji głównie oglądałam filmy, a książki odeszły na dalszy plan. Za skutkowało to tym, że do mojej listy obejrzanych doszło wiele ekranizacji, które już od dawna obejrzeć zamierzałam, ale zawsze brakowało mi czasu. To już drugi post, w którym pokazuje Wam wszystkie zaległe filmy. I jak wiadomo – są te gorsze i te lepsze. Na niektórych się zawiodłam, inne pozytywnie mnie zaskoczyły.
Dyskrykt 9, reż. Neill Blomkamp, 2009 r. 5/10
28 lat temu obcy przybywają na Ziemię. Ludzie oczekują na wrogi atak lub olbrzymi postęp technologiczny. Nic z tych rzeczy. Obcy stają się uchodźcami. Zostają osadzeni w prowizorycznej południowoafrykańskiej dzielnicy – „Dystrykcie 9”, póki państwa świata nie zadecydują, co z nimi zrobić. Teraz cierpliwość w związku z sytuacją obcych wyczerpała się. Kontrolę nad nimi zlecono Multi-National United (MNU), prywatnej spółce nie dbającej o ich dobro – otrzymają ogromne zyski za zmuszenie ich do stworzenia niesamowitej broni. Jak dotąd zawodzą. Uruchomienie broni wymaga DNA obcych. Napięcie między cudzoziemcami a ludźmi osiąga punkt krytyczny. Wikus Van De Merwe (Sharlto Copley) znajduje tajemniczy wirus, który zaczyna zmieniać jego DNA. Wikus szybko zostaje najbardziej zaszczutym człowiekiem na świecie, jak również najcenniejszym – jest kluczem do odkrycia tajemnic obcej technologii. Zostaje porzucony przez przyjaciół. Jest tylko jedno miejsce, gdzie może się ukryć: „Dystrykt 9”.
Powieści, które przedstawiają świat po zagładzie czy też inwazji kosmitów bardzo mi się podobają. To samo jest z filmami, dlatego jeden z styczniowych wieczorów postanowiłam spędzić z Dystryktem 9, który (z tego co zauważyłam) jest filmem bardzo polecanym, ale jak dla mnie okazał się klapą. Oglądałam go na siłę, aby tylko skończyć. Nic mnie w nim nie zaciekawiło, w mojej głowie nie pojawił się żadne pytania. A uczucie, które towarzyszyło mi podczas oglądania filmu to.. ironia. Inaczej tego nazwać nie umiem.
21 Jump Street, reż. Phil Lord, Christoper Miller, 2012 r. 7/10
Byli wrogami w szkole, teraz są partnerami w policji, których nie sposób rozdzielić. Otrzymują zadanie, by wcielić się w studentów i rozbić gang narkotykowy na swojej dawnej uczelni. Gdy jednak muszą znowu wieść żywot nastolatków, do głosu dochodzi ich młodzieńcza niedojrzałość, która może zagrozić powodzeniu misji a także ich przyjaźni – rezultaty są przekomiczne!
Jak dla mnie film okazał się świetną komedią na samotny wieczór. Jeżeli podchodzimy do oglądania bez żadnych zobowiązań, to nie ma się na czym zawieść i właśnie z takim nastawieniem zasiadłam przed laptopem.
LOL, reż. Lisa Azuelos, 2012 r. 4/10
Wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego Lolę (Miley Cyrus) zostawia chłopak. Nie tracąc czasu, dziewczyna angażuje się w związek z jego najlepszym przyjacielem. Lola zaczyna mieć coraz większe problemy, eksperymentuje z narkotykami, pociąga ją seks, jednocześnie nie może porozumieć się z samotnie wychowującą ją matką, Anne (Demi Moore).
Chciałam obejrzeć coś odprężającego, a gdy już skończyłam oglądać film chciałam napluć sobie w brodę. Po co mi to było.Nie przepadam za Miley Cyrus. Kiedyś nawet ją lubiłam, ale gdy zaczęła się zmieniać to moja sympatia do tej dziewczyny wyparowała. I chociaż LOL powstał w roku 2012 (z tego co sobie przypominam, tuż przed metamorfozą gwiazdy) to nie spodobał mi się nic a nic. Oglądając, miałam wrażenie że reżyserka postanowiła posłużyć się słynną buźką Miley, aby zdobyć widzów. Bo przecież fanki Hanny Montany będą chciały zobaczyć ją w innym filmie, o jakże zawrotnym tytule.
Och, życie, reż. Greg Berlanti, 2010 r. 7/10
Holly (Katherine Heigl) jest świetnie zapowiadającą się restauratorką, a Messer (Josh Duhamel) – obiecującym szefem działu sportowego w TV. Po katastrofalnej pierwszej randce, łączy ich tylko wzajemna niechęć i miłość do chrześnicy Sophie. Gdy nagle stają się jej jedynymi bliskimi, muszą odsunąć na bok dzielące ich różnice i znaleźć wspólny język.
Ten film obejrzałam już jakiś miesiąc temu. Na początku miał pojawić się w innym poście, ale zrezygnowałam i znalazł on swoje miejsce w tym. Komedie w stylu ’Och, życie’ bardzo mi się podobają, umilają mi czas, a w dodatku występują w nich przystojni aktorzy. I właśnie z powodu Josha Duhamela postanowiłam film włączyć. Jego twarz wynagradza wszytko, jednak to nie zmienia faktu, że film sam w sobie jest lekki, wciągający i miło się przy nim spędza czas.
Zła kobieta, reż. Jase Kasdan, 2011 r. 6/10
Elizabeth Halsey (Cameron Diaz) jest nauczycielką, której nie zależy. Jest wulgarna, bezwzględna i zupełnie nieodpowiednia na to stanowisko. Pije, pali i marzy tylko o tym, żeby jak najszybciej rzucić tę robotę. Porzucona przez narzeczonego, rozpoczyna intrygę, której celem jest uwiedzenia przystojnego i bogatego Scotta (Justin Timberlake). O jego względy musi jednak walczyć z energiczną Amy (Lucy Punch) jednocześnie odrzucając uporczywe zaloty nauczyciela wychowania fizycznego (Jason Segel). Knowania Elizabeth i ich nieoczekiwane konsekwencje zszokują jej uczniów, współpracowników, a co więcej nawet ją samą.
Jest to kolejna komedia romantyczna, a tylko ten gatunek filmów mogłam oglądać przez trzy tygodnie przygotowań do sesji. Po całym dniu nauki zasiadałam przed laptopem i oglądałam, aby móc się odstresować. Film lekki, przyjemny i zabawny.
Sekstaśma, reż. Jake Kasdan, 2014 r.
Jay (Jason Segel) i Annie (Cameron Diaz) bardzo się kochają, ale dziesięć lat małżeństwa i dwoje dzieci nieco osłabiło ich namiętność. Aby ją odzyskać zdecydowali się – bo czemu nie? – nagrać wideo, na którym wypróbują wszystkie pozycji z poradnika „Radość z seksu” w czasie 3-godzinnego maratonu. Wydawało się to dobrym pomysłem, dopóki nie odkryli, że ten bardzo osobisty filmik stał się ogólnie dostępny.
Dla spanikowanej pary zaczyna się noc przygód – śledzenie tropów, ściganie przyjaciół, zbajerowanie szefa Annie – wszystko, by odzyskać wideo, reputację, zdrowie psychiczne i, co najważniejsze, ocalić ich związek.
Sekstaśma miał być hitem, ale dla mnie film ten nie okazał się najbardziej udanym. Raczej przeciętnym, który się ogląda, kilka razy się uśmiechnie, a potem wylatuje on z głowy. Teraz widzę że wiele nie straciłam odpuszczając sobie ten film w kinie. Zaskoczeniem był dla mnie Jason Segal, który zmienił się od czasów Złej kobiety. Na początku go nie poznałam. Razem z Cameron Diaz stworzyli fajną parę i przyznam, że widziałabym ich razem w rzeczywistości. Wydaje mi się że po sukcesie Złej kobiety Jake Kasdan chciał stworzyć coś na równym poziomie, zbierając przy tym starą ekipę, którą i ja bardzo polubiłam.
Mouiln Rouge, reż. Baz Luhrmann, 2001 r. 10/10
Moulin Rouge to najsłynniejszy i najbardziej skandalizujący nocny klub Paryża przełomu wieków. Jego gwiazdą jest Satine (Nicole Kidman), piękna kurtyzana, o której względy zabiega bogaty książę (Richard Roxburgh). Ona kocha jednak Christiana (Ewan McGregor), ubogiego poetę, który przybył do Paryża, by poznać smak dekadenckiego życia. Satine nie chce być tancerką – marzy, by zostać prawdziwą aktorką. Książę godzi się sfinansować wystawną rewię z jej udziałem, stawia jednak jeden warunek – zakochana w Christianie kurtyzana ma zostać jego kochanką…
Miałam stworzyć na temat tego filmu całkowicie odmienny post, al dwa tygodnie po jego obejrzeniu nadal jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że nie mogłabym ubrać uczuć w słowa. Wspaniała muzyka, stroje, choreografie, aktorzy. chłonęłam ten film całą osobą, piosenki od razu wciągnęłam na moją playlistę o sam zwrot moulin rouge będzie dla mnie oznaczał piękną, gorącą, ale zarazem nieszczęśliwą miłość.
Bękarty wojny, reż. Quentin Tarantino, 2009 r.
Akcja filmu rozpoczyna się w okupowanej Francji podczas egzekucji rodziny Shosanny Dreyfus (Mélanie Laurent), której dziewczyna jest świadkiem. Stracenia dokonuje nazistowski pułkownik Hans Landa (Christoph Waltz). Shosannie udaje się uciec i wyjechać do Paryża, gdzie, jako właścicielka kina, przyjmuje nową tożsamość. W innym miejscu w Europie, porucznik Aldo Raine (Brad Pitt) organizuje grupę żydowskich żołnierzy, którzy mają dokonywać aktów zemsty. Do oddziału Raine’a dołącza niemiecka aktorka i agentka Bridget Von Hammersmark (Diane Kruger), której misją jest pozbawienie władzy przywódców Trzeciej Rzeszy. Losy tych ludzi zbiegają się pod kinowym afiszem, gdzie Shosanna przygotowuje własny plan zemsty…
Ostatnio przekonałam się do Brada Pitta. jeszcze jaka nastolatka uważałam go za beztalencie, a teraz widzę jak bardzo się myliłam. Po rewelacyjnym Benjaminie Burtonie postanowiłam postawić na Bękarty wojny, nieco humorystyczny film o II wojnie światowej w reżyserii wspaniałego Tarantino, który postanowił że jeszcze powali wszystkich na kolana. Chociaż podczas oglądania się śmiałam, nie mogłam wyzbyć się głosiku, który mówił mi że tak było. To wcale nie jest wymysł autora, ale te wszystkie okrucieństwa miały miejsce, a wielu ludzi zrobiłoby to co bohaterowie (te wydarzenia były akurat prawdziwe nie były). Gorąco polecam!
Wszystkie opisy i zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.com
książka
"Bękarty wojny" mi się podobały (ogólnie lubię filmy Tarantino); "Dystrykt 9" z tego co pamiętam wywołał we mnie mieszane uczucia – to chyba nie do końca produkcja w moim guście; "21 jump street" to przyjemny film, dobry na odstresowanie. Pozostałych chyba nie widziałam (chociaż "Och życie" brzmi jakoś znajomo), a zaintrygowałaś mnie "Moulin Rouge", tym bardziej, że wcześniej już sporo dobrego o nim słyszałam.
"Moulin Rouge" uwielbiam! Kocham muzykę z tego filmu 🙂
Ach… "Moulin Rogue"! 🙂 Tak, to jest mocny film. Z resztą miałam do czynienia w mniejszym lub większym stopniu, Złej kobiety nie skończyłam, Dystrykt 9, 21… i Sekstaśmę nie planuję oglądać. Bękarty też kiedyś zaczęłam ale nie wiem czemu nie obejrzałam do końca. Reszta lekka i przyjemna 🙂
Z tych lekkich oglądałam ostatnio "Stuck in love" – polecam 🙂
Oglądałam jedynie "Och, życie" i muszę przyznać, że całkiem fajna komedia, poza tym lubię Katherine Heigl, a tą małą dziewczynkę grały trojaczki 🙂
"Och życie" bardzo lubię 🙂 oglądałam już kilka razy 🙂
Moulin Rouge kocham ponad wszystko. Jeden z najlepszych filmów, jaki widziałam.
Zła Kobieta była po prostu straszna. Nie dałam rady tego oglądać, a Cameron Diaz nie należy do moich ulubionych aktorek, więc tym bardziej ten film mnie denerwował…
Dystryktem 9 mnie rozczarowałaś 🙁 Chciałam go obejrzeć, ale teraz spasuję. LOL oglądałam dawno, ale w ogóle nie pamiętam, o czym był, więc podejrzewam, że nie był to wspaniały film. Och, życie mam zamiar obejrzeć 🙂 Ogólnie to ja wolę seriale, niż filmy, nie wiem czemu 🙂
Nie oglądałam ani jednego filmu. Póki co nie mam czasu, ale będę mieć na uwadze Mouiln Rouge.
Miałam okazje kiedyś obejrzeć "Lol" oraz "Och życie". Oba filmy są średnie, ale przyjemnie się je oglądało.
Oglądałam "Dystrykt 9" dość dawno temu, ale nawet mi się podobał. Może i mnie nie powalił, ale oglądało się przyjemnie 🙂
Oprócz "Dystryktu 9" nie oglądałam nic 🙁
Byłam zainteresowana pierwszym filmem, ale mnie zgasiłaś ;< raczej żadnego nie obejrzę
Moulin Rouge to jeden z moich ulubionych filmów, rewelacja! 🙂