Na szklanym ekranie #12
w czasie (The Time Travel’s Wife), reż. Robert Schwentke, 2009 r. 7,5/10
Henry (Eric Bana) jest nosicielem genu który pozwala mu podróżować w czasie bez jego woli. Dzięki temu wychodzi cało z wypadku samochodowego w którym ginie jego matka. Gdy poznaje Clare (Rachel McAdams) zaczyna towarzyszyć w całym jej życiu – cofa się do jej dzieciństwa i razem z nią dorasta. Miłość między tą dwójką jest bardzo trudna i niemal niemożliwa. Czy uda im się pokonać przeciwności losu?
Podchodziłam do tego filmu kilka razy, aż w końcu stwierdziłam że najwyższa pora go skończyć. I chociaż z początku trudno mi było się wczuć w klimat tej produkcji to później nie mogłam się oderwać. Byłam oczarowana tą historią – piękna, wzruszająca. Idealny film dla odstresowanie się.
rower,
reż. Piotr Trzaskalski, 2012 r. 8/10
źródło |
Dziadek ojciec i syn spędzają kilka dni razem i starają się siebie zrozumieć. Poznać na nowo i nauczyć doceniać chwilę. Chcą odnaleźć zaginioną babcię, która odeszła od dziadka i nie utrzymuje kontaktu z rodziną. Czy ta trójka, którą dzielą pokolenia, wytrzyma ze sobą?
Nie spodziewałam się aż tyle po tym filmie, a proszę – wciągnął mnie chociaż nie przepadam za Żmijewskim, ale po Moim rowerze okazało się że zaczynam lubić filmy z jego udziałem. A tajemnica tytułu wyjaśnia się pod sam koniec filmu.
goście (The Uninvited), reż. Charles Guard, Thomas Guard, 2009 r. 7/10
Anna, po tragicznych wydarzeniach, wraca do domu ze szpitala psychiatrycznego, gdzie trafiła po śmierci matki. Wspomnienia wracają, a wszystkie okoliczności śmierci wydają się bardzo dziwne. Ojciec dziewczyny zaręcza się z byłą opiekunką jej matki – Rachel. Annę zaczyna nawiedzać duch matki który chcę, aby prawda o jej śmierci ujrzała światło dzienne. Wina zostaje skierowana na Rachel.
Lubię takie filmy – nic nie jest takie jak się wydaje, wszystkie tajemnice wychodzą na jaw powoli, a wszystkie fakty łączą się na samym końcu. I chociaż sama raczej tego filmu bym nie włączyła, to przy K. mogę obejrzeć nawet najstraszniejszy horror. Nieproszeni goście to nie jest dzieło wysokich lotów, ale warto obejrzeć, chociażby po to aby zabić nudę.
Currie, 2012 r. 3/10
źródło |
Terrance Shade wraz ze swoimi dziećmi wyjeżdża do domku położonego w górach. Opowiadała mu o niej żona jeszcze przed śmiercią. Niestety, malownicza chatka staje się miejscem strasznych rzeczy, które Terrance z początku bierze za wytwory swojej wyobraźni i halucynacje. Postanawia zabarykadować się w chatce, aby ocalić siebie i dzieci.
Należę do strachliwych osób, więc jeżeli jakiś film, który miał być straszny, a ja oglądam go ze śmiechem to znaczy że nie należy on do filmów wysokich lotów. I tak samo było w tym przypadku. W zamknięciu to jeden z najnudniejszych filmów jakie obejrzałam (jeszcze) w 2016 roku.
James Krik ma misje – losy galaktyki leżą w jego rękach. Wraz z ekipą statku kosmicznego U.S.S Enterpirse musi stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu.
Nie czułam potrzeby oglądania tego filmu, ale nadszedł dzień bezsenności, a akurat to nadawało się do obejrzenia w telewizji. I muszę przyznać że mnie wciągnęło i chętnie obejrzę kolejne części. Zwłaszcza dla Chrisa Pine’a, który wcielił się w rolę Kirka.
Oooo 🙂 podróże w czasie i Star Trek uwielbiam 🙂
Nieproszeni goście to świetny film, doskonale się na nim bawiłam. Uwielbiam takie zaskoczenia 🙂
Cóż akurat tych filmów nie oglądałam 🙁
Zaklęci w czasie, jest świetnym filmem. Star treku to nie znoszę i już sama nazwa mnie odrzuca, film mnie dobija, czy to stara, czy nowa wersja;) reszty jeszcze nie znam:)
Star Trek to udany film 🙂 Zaklętych w czasie pamiętam dość mgliście.