PRZEDPREMIEROWO. „Były sobie świnki trzy” Olgi Rudnickiej
Każdy z nas ma inną definicję szczęścia. Niektórzy do idealnego życia potrzebują dobrego i drogiego samochodu, za którym wszyscy oglądaliby się na ulicy; inni piękne i nowocześnie wyposażonego domu, którego wystrój będzie zmieniał się wraz z panującą modą, co oznacza wymianę mebli co 5 lat. Ja osobiście pragnę szczęśliwej rodziny, ogromnej biblioteczki i zdrowia. Jedni cenią dobra materialne, a inni dobra duchowe. Każdy z nas ma inne marzenia, cele, plany i wizje przyszłości.
Jola Markiewicz, Martusia Solska i Kama Padecka mają bogatych mężów, piękne domy, wypady do SPA, drogie zakupy, pięknie urządzone wnętrza. Z pozoru ich życie wygląda jak z bajki, bo czego chcieć więcej do szczęścia? Niestety, jak to zwykle bywa, pozory mylą. Nie mają tego co najważniejsze – miłości. Każda z nich utkwiła w małżeństwie, które jest tego uczucia pozbawione. Rozwód nie wchodzi w grę – każda z pań podpisała intercyzę, jeżeli więc zdecydowałaby się na rozstanie, to wtedy zostaną bez grosza przy duszy, a takiego stanu rzeczy sobie nie wyobrażają. Na pewnej imprezie, kiedy to otumanione winem siedziały w toalecie, wpadły na świetny pomysł – zabiją swoich mężów, dzięki czemu będą mogły odziedziczyć cały majątek. Plan jest doskonały, ale sposób jego zrealizowania już nie. Jola, Marta i Kama będą musiały wysilić się, aby pozbyć się trzech mężów i to tak, aby podejrzenia nie padły na nich.
Jest jeszcze Sandra. Młoda prawniczka. Bezwzględna. Zimna. Mściwa. Pozbawiona skrupułów. Zawsze dążąca co celu. Przyjechała do Warszawy, aby rozpocząć pracę w kancelarii Markiewicz&Wspólnicy. Wydawało jej się że zostawiła swoją przeszłość, niestety, jej nowy szef rozpoznaje w niej Sondrę, alter ego kobiety, która dzięki świadczonym przez siebie usługom ukończyła studia prawnicze i zrobiła aplikację. Tadeusz Markiewicz nie zamierza puścić tej okazji płazem, dlatego też nowa, wymarzona praca Sandry staje się jej koszmarem.
Nie trzeba wiele mówić, ani zachęcać. Nazwisko Olgi Rudnickiej powinno przyciągnąć i tak wielką rzesze czytelników. Przyznam, jak każdym przypadku trafiają się i książki gorsze, ale pomimo to z wielkim uśmiechem sięgam po kolejne powieści, które wyszły spod ręki pani Olgi. Były sobie świnki trzy to kryminał, który warto przeczytać i ogłaszam to już niemal na początku.
Jak to bywa w książkach Rudnickiej zbrodnia okraszona jest dużą dawką humoru i ironii, która powoduje, że kolejne strony szybko przemijają, od akcji nie sposób się oderwać, uśmiech gości na ustach. Uwielbiam właśnie takie historie. Pomimo zbrodni, która nie raz wydaje się makabryczna, Były sobie świnki trzy to idealny poprawiacz humoru. Już sam tytuł na to wskazuje i nie trudno zgadnąć kim są tytułowe świnki.
Bohaterki jakie stworzyła autorka są rewelacyjne – kłopoty się ich trzymają, tak samo jak głupie pomysły, ich przygody są przezabawne i bardzo łatwo jest się do tych trzech przyjaciółek przywiązać. I pomimo tego że starają się dokonać czegoś makabrycznego, to w pewnym momencie zauważyłam , że zaczynam trzymać za te trzy panie kciuki i z coraz większym zainteresowaniem przyglądać się ich perypetiom. Choć z początku wydawało im się że plan, który snują jest niemal idealny, to później okazuje się że istnieją pewne „małe” trudności w ich zrealizowaniu, które kobiety postanowią ominąć z wielkim wdziękiem.
Chętnie obejrzałabym ekranizację tej książki (jak i chyba wszystkich, a w szczególności Diabli nadali). Jest w niej tyle humoru, że nawet największy ponurak by się uśmiechnął, a oglądanie losów trzech przyjaciółek na szklanym ekranie również mogłoby być wielką rozrywką. Jeżeli szukacie książki która rozgoni chmury smutku i zgryzoty, a na twarzach wywoła uśmiech i chcecie nie móc oderwać się od książki to polecam wam Były sobie świnki trzy.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Prószyński i Ska!
Śmieszna sprawa… znam bardzo dobrze nazwisko tej autorki… a dalej nie miałam okazji przekonać się, dlaczego jest tak znana :/
Trzeba to nadrobić! Chociażby jej najnowszą powieścią!
Czytałam wszystkie jej książki, więc tej też na pewno nie pominę 🙂
Nie czytałam jeszcze nic pani Rudnickiej ale widzę, że muszę to nadrobić! Tylko czasu tak mało…. 😉
Niestety, dołączam się do Dziewczyn powyżej, bo nie czytałam jeszcze żadnej książki Olgi Rudnickiej. Za to akurat "Były sobie świnki trzy" mam na czytniku, więc w wolnej chwili nadrobię zaległości. Bardzo przyjemna recenzja, pozdrawiam. :-))
Nie czytałam jeszcze żadnej powieści Rudnickiej, ale cieszę się, że "Były sobie świnki trzy" posiadam w wersji elektronicznej – na pewno niebawem ją przeczytam! 🙂
Czytałam już jedną pozycję tej autorki i niestety nie spodobała mi się. Myślę jednak, że dam jej jeszcze jedną szansę i sięgnę tą "Były sobie świnki trzy" 🙂
Justyna z livingbooksx.blogspot.com
Po jednym dotychczasowym spotkaniu z twórczością Olgi Rudnickiej wiem, że z dużą chęcią przeczytam jej pozostałe książki, a najnowsze dzieło zapowiada się świetnie. Pozdrawiam 🙂
Już zacieram dłonie na samą myśl o tej lekturze. W końcu muszę poznać twórczość Rudnickiej, a podejrzewam, że sięgnięcie na pierwszy ogień po "Były sobie świnki trzy" to dobry pomysł. 🙂
Przeczytałabym z racji tego, że "Fartowny pech" tej autorki średnio mi się spodobał i może czas zaprzyjaźnić się w końcu z jej książkami. 🙂
Ja mam podobnie i muszę jak najszybciej to zmienić! 🙂
Nie słyszałam o tej książce 🙂 Chyba muszę się w nią zaopatrzyć 🙂
Książka idealna na poprawę nastroju, a jej czytanie sprawiło mi wiele przyjemności 🙂
Niebawem i ja opublikuję swoją recenzję, ale już teraz zdradzę, że bardzo mi się podobała 🙂
Poznałam tylko jedną książkę autorki- Cichy wielbiciel- i podobała mi się. Mimo to nie zdecydowałam się później sięgnąć po kolejne. Nad tą zastanawiam się od jakiegoś czasu, może akurat w tym tygodniu spróbuję 🙂
Znam książki Rudnickiej i mniej więcej wiem czego mogę się po nich spodziewać, dlatego bardzo chętnie sięgnę po tę książkę, tym bardziej, że jest gwarantem udanej lektury 🙂
Muszę w końcu poznać twórczość Rudnickiej 🙂
mam 🙂 czekam na weekend majowy i spokojny czas na lekturę 🙂 mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.. pozdrawiam! http://subiektywnieoliteraturze.blogspot.com/