Wymazana przeszłość. | „Portret rodzinny” Jenna Blum
Książek, które opisują życie cywilów w czasie II Wojny Światowej, jest wiele na rynku wydawniczym i o ile literatura, która traktuje o Polakach, Anglikach czy Francuzach jest powszechna, to jeszcze nie spotkałam się z powieścią, która opisywałaby codzienność mieszkańców III Rzeszy. Zwykli cywile, którzy mogli nie zgadzać się z poczynaniami Hitlera, z jego polityką musieli żyć tuż obok tych, którzy go popierali. Ich wojna również nie oszczędziła. Portret rodzinny historia o ludziach, których do poszkodowanych się nie zalicza.
Trudy Sweenson pochowała właśnie przybranego ojca i musi zająć się matką, która nie radzi sobie ze stratą. Kobiety pochodzą z Niemiec. Tylko tyle Trudy wie o swojej przeszłości; matka nigdy nie zdradziła, kim jest jej biologiczny ojciec i czy jest nim tajemniczy SS-man na zdjęciu, które Anna ukrywała w jednej z szuflad z bielizną.
Młodziutką Annę ojciec postanowił wydać dobrze za mąż, dlatego często jej rodzinny dom odwiedzają dobrze postawieni urzędnicy, współpracujący z Hitlerem. Jednak dziewczyna swoje uczucia ulokowała w kimś innym, niewłaściwym według większości społeczeństwa. Anna jest świadkiem zmian, jakie zachodzą wśród społeczeństwa, a gdy wybucha wojna, obserwuje, a wraz z nią czytelnik, jak zmienia się codzienność zwykłych ludzi. Żydzi, mieszkający na terenach III Rzeszy, jeszcze wcześniej niż inni współwyznawcy, doświadczyli represji. W nazistowskich Niemczech również powstawały obozy koncentracyjne, jeden tuż obok Weimaru. Od dawna wiedziałam, że nie wszyscy mieszkańcy Rzeszy popierali Hitlera, ale dopiero po lekturze Portretu Rodzinnego w to uwierzyłam.
Ta książka pełna jest emocji – trudnych, smutnych, ciężkich. Akcja prowadzona jest naprzemiennie, w dwóch liniach czasowych. W pierwszej czytelnik towarzyszy głównie Annie, a wszystkie wydarzenia rozgrywają się w Weimarze. W kolejnych rozdziałach obserwujemy głównie Trudy, która postanawia dowiedzieć się prawdy o swojej rodzinie, a także rozpoczyna projekt, który ma przybliżyć ludziom realia życia Niemców podczas wojny światowej.
Portret rodzinny to nie jest książka łatwa. Oblicze wojny zmuszało ludzi do wielu rzeczy, aby przetrwać. I chociaż książka Jenny Blum to fikcja, to nie trudno sobie wyobrazić, że takich przypadków było tysiące. Ludzie ratowali siebie i swoje rodziny; za wszelką cenę chcieli przetrwać. Autora nie ocenia Anny i jej decyzji. Owszem, wiadomo, że nie postępuje według pewnych zasad moralnych, ale wojna je wszystkie zniszczyła i obaliła. Chociaż ciężko mi było o tym czytać, to obraz bohaterki, jaki budował się w mojej głowie od pierwszych stron, nie ucierpiał. Anna jest dla mnie zagadką i o wiele ciekawszą postacią niż Trudy.
Portret rodziny to idealna lektura dla wszystkich fanów literatury wojennej. Naładowana emocjami, wciągająca i szokująca.
OFICJALNA RECENZJA DLA PORTALU DUŻE KA!