„Prawdziwe Morderstwa” Charlaine Harris
Słyszeliście o klubie „Prawdziwe Morderstwa”. Nie? A szkoda. To grupa ludzi którzy spotykają się raz na jakiś czas, aby wspólnie omówić kryminalne sprawy z przeszłości. Jeden z wybranych członków przedstawia postać mordercy, słynną sprawę, a potem rozpoczyna się prawdziwa dyskusja. Czy winny naprawdę popełnił zbrodnię, a może był niesłusznie skazany? A może ta naprawdę pod całą historią kryje się tzw. drugie dno? I dlaczego ktoś postanowił zabić niewinnych ludzi takich pytań jest wiele, a odpowiedzi owiane są tajemnicą. Czy naprawdę wiadomo co działo się w głowie pewnego psychopaty?
Aurora Teagarden – dla znajomych Rou- jest bibliotekarką. Imię ma niczym Śpiąca Królewna, ale nie przypomina nawet w najmniejszym stopniu. Pomimo małego wzrostu ma w sobie dużo energii. I nie zamierza przespać stu lat, aby mógł obudzić ją pocałunek księcia z bajki. Mieszka sama, utrzymuje się sama, ma hobby, przyjaciół, rodzinę i przyrodniego brata. Czuje się szczęśliwa. Do czas aż zaniepokojona nieobecnością jednej z członkiń grupy wyrusza na poszukiwania. Okazuje się że Mamie została zamordowana, a całe zdarzenie jest identyczne jak zbrodnia popełniona wiele lat temu. Jednak to nie koniec- Lawrenceton opanowała fala morderstw.
Postawmy się na miejscu Aurory, która zbrodnię widziała tylko na kartach książek i gazet. I pomimo że zna ich wiele „od podszewki” – a praca w bibliotece i przynależność do klubu temu sprzyja – jest w wielkim szoku. A kto by nie był? W głowie od razu pojawia się tysiąc myśli, tworząc ogromny chaos, nad którym nie sposób zapanować. I gdy już emocje ostygną człowiek zadaje sobie pytania „co dalej?”. I gdy wydaje się że życie wróciło do względnej normalności to bach! I znowu pojawia się kolejna katastrofa. Jak poradzić sobie z taką sytuacją- wystarczy spojrzeć na Aurorę. Silna, dzielna i mądra kobieta.
Kryminałów czytam wiele (od klasyków po nowości) bo jest to gatunek który sprawia że każda strona staje się dla mnie wielką niewiadomą. W chwilach gdy zajmuje się czym innym, a powieść czeka aż od niej wrócę zastanawiam się kto, co, jak i dlaczego?- niestety, krytykiem dobrym nie jestem więc zazwyczaj błędnie rokuje, chyba że książka jest aż tak słaba, że już po kilku pierwszych kartach wiem jakie będzie zakończenie. Co czułam czytając „Prawdziwe Morderstwa?”. Pomysł na fabułę – wielki plus. Nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem. Wykonanie- tutaj zaczną się maleńkie schody- bo pomimo że autorka zgrabnie wszystko połączyła, zaciekawiła mnie zakończeniem i zainteresowała kolejną częścią to nie mogłam podczas czytania skupić się nad powieścią ponad godzinę. Po upływie tego czasu „Prawdziwe morderstwa” szły w kąt, a ja szukałam sobie innego zajęcia.
Wszystko się ładnie, pięknie komponuje, więc polecam książkę wszystkim, którzy chcą się zrelaksować, odprężyć bo „Prawdziwe Morderstwa” nie są zbyt wymagająca lekturą.
Chyba na razie odpuszczę 😉
Ja wciąż nie nasyciłem się ciężkimi kryminałami. Im mocniej przygnębiające, tym lepiej 🙂 Kiedyś, być może, teraz jednak nie 🙂
Lubię tą autorkę za "Czystą krew", ale póki co nie ciągnie mnie do innych jej książek:)
Przyjemna książka jak widzę 🙂
Tylko godzinę? Hm… Lubię książki, które tak mnie wciągają, iż zapominam o całym świecie. Na razie chyba spasuję.. 🙂
Pomysł na klub rewelacyjny, gdyby taki istniał w rzeczywistości na pewno bym do niego dołączyła 🙂 Zazwyczaj czytam takie bardziej przygnębiające i poważne kryminały, a ten chyba jest nieco lżejszy, ale i tak się skuszę 🙂
Książkę czytałam i nawet mi się podobało, chociaż obyło się bez większych zachwytów.
Z chęcią przeczytam tę książkę ; )
Mnie jakoś do niej nie ciągnie… 🙂
Szkoda, że nie jest to wciągająca lektura.
Czytałam tej autorki, jedynie pierwszą część cyklu z Sookie Stackhouse, może spróbuję z tą książką swoją przygodę w niedalekiej przyszłości ^^
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, a widzę że warto to chyba coś dla mnie.
O tej książce słyszałam wielokrotnie, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Miałam za to w ręku pierwszą część Czystej Krwi, a teraz inną, z całkiem innej serii. Nie mniej jednak ta, którą recenzowałaś zachęca mnie najbardziej 🙂
Myślę, że się kiedyś skuszę na przeczytanie tej książki.