Środa. Szesnasta czterdzieści pięć | Katarzyna Puzyńska „Pokrzyk” PRZEDPREMIEROWO
MOTYLEK | WIĘCEJ CZERWIENI | TRZYDZIESTA PIERWSZA | Z JEDNYM WYJĄTKIEM | UTOPCE | ŁASKUN | DOM CZWARTY | CZARNE NARCYZY | NORA | RODZANICE | POKRZYK
Od kilku lat jesień spędzam z twórczością Puzyńskiej. Najpierw nadrabiałam wszystkie tomy serii o Lipowie, a świat za oknem nabierał kolorowych barw. Gdy premiera „Pokrzyku” została zapowiedziana na październik, już czułam ten klimat, który będzie mi towarzyszył podczas lektury.
Od wydarzeń z Rodzanic minął niecały miesiąc. Klementyna Kopp, oskarżona o zabójstwo dziennikarki, nadal się ukrywa. Daniel Podgórski czuje, że dokonał złego wyboru. Podjął już decyzje co do swojego dalszego życia i nie zamierza jej zmieniać. Dwie kobiety, które od dawna są obok niego, są w to zamieszane. Tymczasem dochodzi do kolejnego morderstwa. Leokadia Orłowska zostaje znaleziona martwa w wannie, a Mariusz Nowakowski, były mąż Weroniki, który teraz pracuje jako prywatny detektyw i świadczy usługi córce dentaki, widzi Kopp w pobliżu okna łazienki. Pikanterii dodaje fakt, że przed kilkoma dniami zmarł mąż Leokadii. Oskarżenia od razu padają na Klementynę, ale Daniel nie wierzy w winę koleżanki po fachu. Okazuje się, że rodzina Orłowskich skrywa sekrety, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Dlaczego Klementyna Kopp zabija? Co ukrywa była policjantka? I cóż takiego wydarzy się w życiu Daniela, Emilii i Weroniki?
W małej wiosce Wnyki znajduje się dworek, nad którym wisi klątwa – ktokolwiek przekroczy jego próg, umrze. Wkrótce dochodzi tam do morderstwa.
Jak zwykle Katarzyna Puzyńska mnie nie zawiodła. Zacznę od omówienia strony kryminalnej „Pokrzyku”. Przyzwyczaiłam się do tego, że autorka lubi zwodzić czytelnika za nos – poprzez pojedyncze słowa, niedopowiedzenia. W mojej głowie roiło się od rozwiązań, co rusz zmieniałam zdanie na temat oskarżonej. Przed lekturą „Pokrzyku” stwierdziłam, że tym razem dam się ponieść akcji i nie będę zbytnio analizować. Ale się nie da! Katarzyna Puzyńska tak manipuluje czytelnikiem, że w jego głowie tworzą się różne scenariusze. Prowadząc akcje z kilku różnych perspektyw (i miejsc) autorka daje fory swoim odbiorcom, ale i tak nie jest się nawet krok od rozwiązania zagadki. Najbardziej namieszały mi w głowie ostatnie rozdziały – piłeczka z napisem winny przeskakiwała od jednego bohatera do drugiego i niemal do końca nie wiedziałam, jak akcja się skończy. Rodzina, która zjeżdża się na rocznicę ślubu rodziców i dwa trupy – trochę przypominało mi to na początku lektury powieść Christie „I nie było już nikogo”, gdzie też mamy zamknięty budynek, trupa i oskarżonych, ale Puzyńska o wiele bardziej namieszała. Podczas wydarzeń – akcja głównie rozgrywa się w ciągu jednego dnia – na jaw wychodzą rodzinne sekrety i powiązania, które przerażają. Jak zwykle autorka stworzyła ciekawy obraz psychologiczny uczestników zbrodni.
Dlaczego seria o Lipowie ma tyle fanów? Chodzi o sielskość, klimat małych miasteczek, gdzie wszyscy się znają? Wiejskie legendy, upiory poukrywane w lasach? Również. Nie ma co ukrywać, że Puzyńska czerpie pełnymi garściami z wiejskich legend o nawiedzonych domach czy potworach, ukrywających się w lasach. Jednak to, że przez wszystkie książki, towarzyszą nam Ci sami bohaterowie, którzy znajdują się w centrum akcji, najbardziej mnie przyciąga do Lipowa. Śledząc losy Weroniki, Daniela, Emilli i innych policjantów zżyłam się z nimi. W poprzednich recenzjach wiele pisałam o tym, kogo lubię, a kto zupełnie nie przypadł mi do gustu. W „Pokrzyku” zachowania bohaterów (zwłaszcza jednego – Daniel, miałam ochotę wejść do książki i zdrowo tobą potrząsnąć) wywołały we mnie wiele emocji. Musiałam odkładać książkę, aby złapać oddech. Po skończonej lekturze mam w głowie mętlik i aż boje się, co autorka zaserwuje w kolejnej części. Bo życie bohaterów to emocjonalny wir, gdzie wszystko się miesza i komplikuje. Jeżeli zamierzacie sięgnąć po Pokrzyk, to zakończenie was rozstroi i poturbuje. Serio, po żadnej książce Katarzyny Puzyńskiej nie mogłam zebrać myśli.
Polecam. Czytajcie Sagę o Lipowie, sięgajcie po „Pokrzyk”, bo naprawdę warto. Żałuję tylko, że tak szybko przeczytałam tę część (Spoko. Ale! Nie dało się inaczej), bo teraz muszę czekać na kolejny tom.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Prószyński i Spółka!