Paranormalny romans w natarciu! | Camilla Gale „Indygo”
„Indygo” to powieść, która już długo za mną chodziła, a wszystko dzięki wspomnianemu już tutaj przeze mnie forum Fantastyka na luzie (na marginesie – jeżeli jeszcze nie dołączyliście, to nie ma na co czekać). Tam też poznałam autorkę książki, Camillę Gale, z którą wymieniałyśmy spostrzeżenia na temat kilku powieści (w tym jak S.J.Mass niesprawiedliwie potraktowała postać Tamlina w Dworach).
Skye jest trzydziestoletnią rozwódką. Prowadzi swoją własną agencję nieruchomości, więc gdy pojawia się nowy klient, nie jest tym zdziwiona. Jednak wrażenie, jakie robi na niej mężczyzna, jest piorunujące. Skye postanawia znaleźć idealny dom dla niego i jego znajomych, ale Daniel nie jest zwykłym mężczyzną – należy do watahy wilkołaków. Zauroczony kobietą postanawia ją chronić przed wampirami, którzy obrali sobie Skye na cel i chcą ją zgładzić.
„Indygo” to książka lekka i wciągająca. Taka, w którą się wpada od pierwszej strony, bo Camilla Gale nie bawi się w przydługie wstępy, tylko od razu rzuca czytelnika w swój świat i wir akcji. Jest to powieść, którą pokochają nieco starsi fani paranormal romance, bo nastolatce bym jej raczej nie podsunęła. Jako że mam słabość do takich historii, dobrze mi się przy nich odpoczywa, to „Indygo” okazało się idealną receptą na odstresowanie i oderwanie od rzeczywistości.
Spodobało mi się, że W KOŃCU JAKAŚ AUTORKA BOHATERKĄ UCZYNIŁA DOROSŁĄ KOBIETĘ. Wybaczcie capslook, ale chyba nie czytałam paranormalnego romansu, gdzie główna postać miałaby więcej niż te dziewiętnaście lat. Skye jest po rozwodzie, pracuje. Dodatkowo bohaterka ma cięty język, uwielbia pakować się w kłopoty i najpierw mówi, potem myśli, co raczej nie przysparza jej przyjaciół i popleczników. Skye żyje w świecie gdzie nieludzie już dawno wyszli z ukrycia, wszyscy wiedzą o ich istnieniu, więc prawda o Danielu wielkiego szoku u niej nie wywołała, a i sama zainteresowana dość szybko odnalazła się w nowym położeniu.
„Indygo” to romans więc są i obiekty westchnień. Idealni, piękni i zakochani, nie z tego świata. Nie będę ukrywać, że kupił mnie trójkąt miłosny, jaki zafundowała mi autorka. Nie umiem jednoznacznie wybrać mojego faworyta, zawsze miałam z tym problem i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Camilla Gale doskonale wiedziała, jakich bohaterów wykreować, aby zagrać na uczuciach swoich czytelniczek. Niektórzy może zarzucą autorce, że posłużyła się oklepanymi schematami, ale już nie raz wspomniałam, że mi to nie przeszkadza, jeżeli autor umiejętnie obuduje swoją historię. Camilla Gale nie dość, że dała nam dorosłą bohaterkę, to jeszcze dorzuciła dziwną moc, którą obdarzona jest Skye, dzieki czemu lektura była jeszcze bardziej wciągająca.
„Indygo” to książka nie dla wszystkich. Niektórym się nie spodoba, ale jeżeli Was zainteresowałam, to uprzedzam – trzeba podejść do niej z czystym umysłem i dać się ponieść akcji, popłynąć z uczuciem, które łączy głównych bohaterów i przenieść do świata Skye – który tylko pozornie podobny jest do naszego!