Na pohybel Krellom! | Brandon Sanderson „Do Gwiazd”
O twórczości Sandersona słyszałam wiele dobrego i chyba nikt nigdy nie odradzał mi jego książek. Autora kojarzyłam głównie z powieści fantastycznych, ale okazało się, że próbuje również swoich sił w since-fition. Trochę się obawiałam, bo w końcu mogę być tą, która nie polubi się z piórem autora, ale gdy zaczęłam lekturę Do gwiazd, to przepadłam.
Spensa musi żyć jako „córka tchórzy”. Jej ojciec podczas Bitwy o Altę, bazę wojskową, zdezerterował. Został zestrzelony, ale rodzina dziewczyny nie chcę wierzyć wargo tchórzostwo. Bohaterka ma jedno marzenie – chcę zostać z pilotem i oczyścić zbrukane imię ojca. Chcę wzbudzić szacunek wśród tych, którzy nią gardzili. Gdy wydaje się, że szanse na przyjęcie do szkoły pilotów są zerowe, bo dowództwo nie pozwoli jej latać ze względu na jej ojca, dzieje się coś niemożliwego. Dziewczyna musi stawić czoła nie tylko przytykom i utrudnieniem, ale i Krellom, którzy od lat atakują planetę dziewczyny, a teraz robią to coraz częściej.
Jest to książka absolutnie fenomenalna. Nie mogłam się od niej oderwać, pochłaniałam ją strona po stronie, niecierpliwie, niemal w całości, zarywając noce i każdą wolną chwilę dnia. Nie żałuje nic. Gdybym wiedziała, że Do gwiazd wywoła na mnie takie wrażenie, nie zwlekałabym z lekturą ani chwili. Teraz muszę czekać na kolejną część, bo ta powieść otwiera cykl Skyward. Świat, który stworzył Sanderson zadziwia – wszystko do siebie pasuje, każdy element wydaje się wyciągnięty z rzeczywistości i umieszczony na kartach powieści. Autor tak operuje akcją, że w odpowiednim momencie w głowie czytelnika pojawiają się kolejne pytania, na które pragniemy poznać odpowiedź. Podczas lektury nie myśli się o tym, co będzie; nie ma czasu na sprawdzanie zakończenia, bo całym wnika się do tej książki. Gdy tylko wracałam do tego dzieła wnikałam w świat Spensy i wraz z nią znosiłam wszystkie przytyki, utrudnienia, uczyłam się latać i czułam to wszystko, co ona. Na wielki plus zasługują również opisy bitwy oraz lekcje latania pilotażu – autor opisał wszystko bardzo dokładnie, ale jednocześnie cierpliwie, pozwalając czytelnikowi się w tym wszystkim odnaleźć. Dużo ułatwiają również rysunku statków, które znajdują się w książce.
Spensa jest bohaterką, która wiele musiała znosić w swoim codziennym życiu, ale uparcie dążyła do spełnienia swoich marzeń. Musiała nauczyć się być twarda, a jej atakiem były słowa, które traktowała jak tarczę. Na oczach czytelnika Spensa dorasta. Uparte dążenie do celu oraz przeszkody, które Żelazna Dama rzucała jej pod nogi tylko ją wzmocniły. Z wyszczekanej małolaty stała się odpowiedzialną kobietą, która kocha latać. Ja nie należę do takich osób jak Spensa, ale gdy czytałam o jej uczuciach i emocjach, jakie towarzyszyły jej w górze, rozumiałam ją w stu procentach.
Gdybym mogła opisać wszystko, co mi się podobało w Do gwiazd, to dostalibyście duży spoiler. Ja nie wiedziałam o tych wydarzeniach i każde z nich było dla mnie wielką niespodzianką. Po skończeniu lektury czuje wewnętrzną tęsknotę za światem stworzonym przez Sandersona. Nie wiem, kiedy będzie można dostać drugi tom, ale chciałabym, żeby to było już, natychmiast. Wszystkie książki tego autora lądują na liście tych, które koniecznie muszę przeczytać. Do gwiazd to taka cegiełka, ale niech was nie przeraża jej objętość – gdy już rozpoczniecie swoje szkolenie ze Spensą, nie będziecie mogli się od niej oderwać.
Oficjalna recenzja dla portalu Papierowe Motyle!