Rosyjski kraniec świata | Julia Phillips „Znikająca Ziemia”
Ta książka przyciągała mnie do siebie, odkąd pierwszy raz mignęła mi podczas przeglądania zapowiedzi książkowych – wiem, brzmi to głupio, ale powieść Phillips ma coś w sobie, i to aż bije z okładki. Ta lektura, chociaż premierę ma na początku września, idealnie pasuje do jesiennego klimatu, kiedy wieczory stają się coraz dłuższe, dni chłodniejsze, ale bardziej kolorowe, a nas ogarnia pewna nostalgia. Nastrój, który nas otacza, idealnie pasuje do „Znikającej ziemi”.
Półwysep Kamczatka. Ciepłe, sierpniowe popołudnie. Dwie siostry – jedenastoletnia Alona i siedmioletnia Sonia znikają bez śladu. Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie. Śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów, hipotezy się mnożą, świadków niemal brak. Dziewczynki jakby zapadły się pod ziemię. Mijają miesiące, a zniknięcie sióstr Gołosłowskich jest przez pewien czas tematem numer jeden wśród lokalnej społeczności. Co się stało z Aloną i Sonią, niewinnymi jeszcze dziećmi? Czy ktoś je uprowadził? A może utopiły się w oceanie?
Opis na okładce głosi, że „Znikająca ziemia” to thriller. Uczucie niepokoju i strachu towarzyszy czytelnikowi przez wszystkie rozdziały i nie opuszcza aż do ostatniej strony. Jednak nie jest to lęk przed jakimś wydarzeniem lub człowiekiem. Emocje, jakie wywołuje „Znikająca ziemia” obezwładniają. Przenikają do szpiku kości. Miałam wrażenie, że proza Phillips wywołała we mnie wszystko to, co głęboko skrywane. Strach przed codziennością. Przed obcymi i nieznanym. Ta książka niepokoi i trzyma w napięciu. Nie da się od niej oderwać. Mówisz: „tylko jeden rozdział”, a okazuje się, że jest trzecia w nocy, a Ty siedzisz na łóżku i chcesz krzyczeć, piszczeć, biegać bo skończyłaś/eś książkę i musisz jakoś wyładować wszystkie emocje, która w Tobie ta powieść wzbudziła. Nie da się o niej nie myśleć, jeżeli na chwilę trzeba odłożyć lekturę. Ta książka jeszcze po lekturze pozostaje w pamięci i wywołuje porządnego kaca. „Znikająca ziemia” to debiut powieściowy Julii Phillips. Autorce należą się brawa i nagrody, za to, jak udało jej się wszystkie emocje i idealnie wykreowane sylwetki bohaterów zawrzeć w słowach i zamknąć na kartach książki. „Znikająca ziemia” została wydana również w USA, Wielkiej Brytanii, Czechach, Chinach, Francji, Hiszpanii, Holandii, Niemczech, Włoszech i wszędzie zbiera pozytywne recenzje.
Trochę obawiałam się jak autorka, odda klimat Rosji i Kamczatki, którą zamieszkują mniejszości narodowe. W mieszkańcach nadal odbija się echo komunizmu. Musicie wiedzieć, że Kamczatka przez wiele lat była zamknięta nawet dla innych obywateli ZSRR. Odróżnia się od reszty kraju i muszę przyznać, że znalazła się na liście miejsc, które kiedyś muszę odwiedzić. Autorka swoją twórczością przeniosła mnie do Rosji. Udało się to osobie, która na to wszystko spojrzała z boku i wplotła specyficzny i niepowtarzalny klimat, przeszłość, uprzedzenia, tradycje do swojej książki. W „Znikającej Ziemi” wszystko do siebie pasowało – było jak elementy układanki, które razem tworzyły spójny i sensowny obraz.
W tej książce bohaterów jest ogrom, a wszyscy w jakiś sposób są związani ze sprawą zaginięcia sióstr Gołosłowskich. Autorka na początku powieści zamieściła spis głównych postaci, który okazał się bardzo pomocny. Każda z historii, którą Phillips spisała, jest tak fascynująca, że byłam rozczarowana, kiedy dochodziłam do końca rozdziału i jednocześnie czułam podniecenie na myśl tego, co spotka mnie dalej – kogo poznam i po co autorka opisuje ich życie, myśli oraz uczucia, i co ma to wspólnego ze sprawą dziewczynek? Gdybym musiała wybrać jedną najciekawszą postać, nie umiałabym tego zrobić. Każda z bohaterek, opisana przez Phillips zasługuje na rozwinięcie swojej historii; każda walczy z codziennością, ma swoje problemy, a autorka w bardzo precyzyjny sposób przekazuje je czytelnikowi.
„Znikająca ziemia” to książka, którą musicie przeczytać. Już teraz znajduje się na liście najlepszych książek przeczytanych w bieżącym roku i nie wiem, czy jakaś inna historia da radę ją pobić. Czytajcie, czytajcie, czytajcie i dajcie się ponieść tym wszystkim emocjom. Wasze serce zaboli nie raz, ale warto.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Literackiem