Jak wygląda świat za Murem? | „Spectrum” Martyna Raduchowska
Poprzednia część bardzo mi się spodobała i nie mogłam się doczekać, aż zacznę czytać Spectrum. Starannie dopracowany świat, pełen androidów, mikrowszczepów, które ”udoskonalają” ludzi, a do tego intryga, która może diametralnie zmienić losy świata. Chociaż since-fiction, a raczej cyberpunk (dopiero się dowiedziałam, że Spectrum i Łzy Mai kategoryzuje się do tego gatunku) nie należą do pozycji, po które sięgam tak często jak kryminał czy fantastykę, to jestem oczarowana tą historią.
Podczas ataku na Beyond Industries, Maya dowiaduje się, że reinforsyna pozwala androidom odczuwać emocje. Przestają być robotami, którzy tylko potrafią naśladować ludzi. Gdy część jej braci i sióstr dołącza do buntu i zażywa reinforsynę, Maya, pozostaje wierna kapitanowi Quinnowi. Ona jako jedyna stara się obronić go przed operacją, na którą nie wyraził zgody. Niestety, kobieta zostaje zmuszona do ucieczki zza Mur, aby ratować swoje życie. Pomimo wszystko, nadal pozostaje wierna kapitanowi i ma nadzieję, że uda jej się z nim porozmawiać. Maya, za Murem wpada na trop większej intrygi; czegoś, za co pociągają Ci, z największa władzą.
Spectrum nie jest dalszą częścią historii, którą poznaliśmy w Łzach Mai. W tym tomie serii obserwujemy wszystkie wydarzenia z punktu widzenia Mai, androida, współpracownika kapitana Jareda Quinna. Dzięki lekturze tej części, jako czytelnik zyskałam bardzo dokładny opis sytuacji i mogłam spojrzeć na całą sprawę oczami Mai.
Jaka jest bohaterka i narratorka Spectrum? Jest kobietą. Nie przypomina cyborga. Jej zachowania są normalne, ludzkie. Obawiałam się tej lektury, ale jestem zachwycona. Mogłam wszystkie wydarzenia, które znałam z Łez Mai, obejrzeć jeszcze raz, dokładniej. Wszystko, co wydarzyło się w czasie Buntu znałam dosyć pobieżnie, tylko z tego, co dowiedział się Quinn. Teraz mogłam spojrzeć na to wszystko oczami May, ba, mogłam w tym uczestniczyć i dowiedzieć się, co naprawdę kierowało bohaterką, że zdecydowała się porzucić wszystko. Teraz już się jej nie dziwię.
Podczas lektury poprzedniego tomu, byłam zainteresowana, jak wygląda życie zza Murem. I teraz mogłam zobaczyć je na własne oczy. Martyna Raduchowska wszystko – akcje, miejsca czy bohaterów – opisała nadzwyczaj realistycznie. Gdy tylko otwierałam Spectrum, przenosiłam się do innego świata, do przyszłości, aby razem z bohaterką starać się jakoś przeżyć. Chociaż w poprzedniej części, Mayę odebrałam jako zdrajczynie, to po lekturze tej części, moje zdanie o niej diametralnie się zmieniło.
Pomimo, że w książce autorka przedstawiła nowy świat, musiała wprowadzić do niego czytelnika, to Spectrum czyta się ekspresowo. Gdy tylko się otworzy książkę, wpada się w nią, a zwroty akcji i nowe smaczki wcale nie pozwalają się od niej oderwać, nawet na chwile.
Spectrum pozwolił mi spojrzeć na New Horizon z nieco innej strony. Pytań mam coraz więcej i czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Uroboros!