„Orange is the new black” Piper Kerman | Wspomnienia – czy tak dobre jak serial?
Ciężko jest napisać coś o książce, na podstawie której nakręcono serial. Zwłaszcza, jak pierwsze trzy sezony obejrzało się jednym ciurkiem i chwilowo się od niego uzależniło, (ale tylko chwilę, bo im dalej w las tym gorzej i poziom Orange is the new black poleciał w dół), ale spróbuje.
Piper Kerman musiała odpowiedzieć za błędy swojej młodości. Pomimo, że wiedzie stabilne życie u boku narzeczonego, Larry’ego, ma świetną pracę to musi … pójść do więzienia. Piper, pomimo upływu lat od tamtych wydarzeń, musi odpowiedzieć za swoje czyny. Trafiła do więzienia Dunbury, a swoje wspomnienia umieściła w książce.
Książkowa wersja Orange is the new black nie jest nawet w połowie tak kontrowersyjna jak jej serialowy odpowiednik. Czytając wspomnienia Piper Kerman czułam się o wiele spokojniejsza, niż oglądając serial. Wszystko, co autorka zamieściła w Orange is the new black było brutalne, realne, obdarte z pewnej otoczki. Autorka nie zmyślała, nie koloryzowała ani nie wybielała. Odsłoniła przed czytelnikiem wszystkie minusy i wady amerykańskiego systemu więziennictwa. Pokazała, że systemowi daleko do idealności, a kobiety nie mają szans rozpocząć normalnego życia po zakończeniu odsiadki. W dodatku – sam pobyt w więzieniu nie należy do łatwych. Pozbawione dóbr, które na wolności były na wyciągnięcie ręki, kobiety musza odpokutować za swoje czyny. Ile z nich zbłądziło, popełniło zbrodnię pod wpływem chwili albo w obronie własnej?
Piper idąc do więzienia nie wiedziała, co ją tam czeka. Wszystko było dla niej nowe, straszne i jednocześnie zadziwiające. Rozłąka z ukochanym, ze starym życiem i wejście na pewien okres czasu w więzienne mury strasznie na nią wpłynęły. Spisując swoje wspomnienia wprowadza czytelnika do swojego świata – razem z nią odsiadujemy wyrok, poznajemy osadzone, strażników, codzienne rytuały i zwyczaje, do których i czytelnik, i autorka muszą przywyknąć. Szalenie intrygujące było poznawanie społeczności osadzonych wraz z Piper, która każdego dnia coraz bardziej wsiąkała w tę rzeczywistość.
Orange is the new black to książka ciekawa, ale jednak czasami odkładałam ją bez żalu na półkę. Ciężko mi się momentami ją czytało, niektóre przemyślenia autorki wywoływały dość duże znużenie. I chociaż byłam ciekawa co jeszcze Kerman chcę przekazać światu, to czasami miałam dosyć jej przemyśleń. Nie wątpię, że niektórym ta książka o wiele bardziej przypadła od gustu – nie mieli do niej żadnych zastrzeżeń. Ja poza tym jednym też nie mam.
Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Replika!