Kochana przyjaciółka. „Gdy przejdziesz przez róg” Paula Daly
Tanty i Sean Wainwirgtowie są szczęśliwym małżeństwem. Razem prowadzą hotel i wychowują dwie córki, z których są dumni. Chociaż po latach małżeństwa uczucie trochę przygasło, to nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Gdy jedna z ich córek wyjeżdża do Francji i ulega wypadkowi, kobieta bez chwili zastanowienia bookuje bilety i leci do odległego kraju, zostawiając dom i męża pod opieką swojej dawnej przyjaciółki – Eve. Chociaż Natty była nieobecna tylko kilka dni, odkrywa, że wiele się przez ten czas zmieniło. Eve za bardzo wpasowała się w jej miejsce i rozkochała w sobie Seana, który postanawia odejść od żony i na nowo ułożyć sobie życie. Natty postanawia nic nie mówić, ze względu na dzieci, jednak powoli odkrywa, że jej przyjaciółka ma za sobą dość mroczną przeszłość.
Wyprana z emocji
Od thrillera wymagam, aby trzymał mnie w napięciu. Od początku do ostatniej strony; aby podczas lektury serce biło mi tak szybko, jakby miało wyskoczyć mi z piersi. Chcę nie móc oderwać się od lektury, zatapiać się w świat wykreowany przez autorkę z wypiekami na twarzy. Niestety, tego wszystkiego mi w książce Pauli Dally zabrakło.
Pomysł na fabułę był bardzo ciekawy, choć już dobrze znany nie tylko w książkach, ale i w filmach. Jednak mi nie przeszkadzają utarte schematy, jeżeli autor lub autorka potrafi zainteresować odbiorcę swoim talentem. Moje pierwsze spotkanie z prozą autorki było nieudane. Owszem, dość szybko uporałam się z lekturą, ale tylko dlatego, żeby jak najszybciej o niej zapomnieć, bo nie dokończonych książek zostawiać nie umiem. Podczas czytania nie czułam ani dreszczyku emocji, ani przyśpieszonego bicia serca. Nic. Tylko znudzenie, które pogłębiało się z każdą stroną. Autorka nie potrafiła dobrze zbudować napięcia, chociaż się starała, ale wszystko wydawało mi się sztuczne i naciągane.
Bohaterowie bez wyrazu
Spodziewałam się dobrze wykreowanych postaci. Eve powinna być wyrazista, krwista, powinna być istną harpią, a nie bezbarwną kobietą, która nie wyróżnia się na tle historii. Tak samo Natty – Dally starała się, za pomocą pierwszoosobowej narracji pokazać jak wydarzenia wpłynęły na jej psychikę; jak sama powoli angażuje się w prywatne śledztwo; jak jest pokiereszowana psychicznie przez te wszystkie wydarzenia. Chciałam poczuć trud, jakiego wymaga podtrzymanie maski godności w tej całej sytuacji. Jednak… nic. Natty, może i bardziej przemówiła do mnie jak do czytelnika, ale była bohaterką nudną, nieciekawą i irytującą. I to szalenie. Swoim zachowaniem wywoływała u mnie lekkie uniesienie brwi lub ciche prychnięcie, ale nic poza tym. O Seanie się nawet nie chcę wypowiadać. Nie wiem co Natty i Eve w nim widziały.
Płonne nadzieję.
Zakończenie tej historii miało być wisienką na torcie, ale nie było. Chociaż autorka chciała zagrać na emocjach czytelnika, zaskoczyć zwrotem akcji, ale bardzo jej to nie wyszło. Wszystkie wydarzenia były bardzo absurdalne i dziwne, nie grały ze sobą i nie zaskakiwały. Niemal do końca lektury miałam nadzieję, że autorka mnie jednak czymś zaskoczy; że w ciekawy sposób zakończy całą historię, nada jej trochę barw i emocji. Zawiodłam się i to srodze.
Gdy przejdziesz przez próg miał być thrillerem dla kobiet, jednak ja uważam, że to trochę stwierdzenie na wyrost. Mam wrażenie, że to, co zostało opublikowane to zaledwie szkic, zarys, który wymaga trochę pracy, aby powstał bestseller. Ja, jako kobieta, jestem trochę bardziej wymagająca co do tego gatunku i chcę poczuć podczas lektury wiele emocji. Tego mi tutaj zabrakło.
Szkoda, że się zawiodłaś. Ja ten tytuł mam na uwadze i z pewnością kiedyś go przeczytam.
Myślę, że jednak dam za jakiś czas szansę tej książce. 😉
Czytałam i mi się podobała. Szkoda, że Ty nie jesteś do końca usatysfakcjonowana.
Szkoda, że taka bezbarwna, bo pomysł na fabułę wydaje się interesujący.
Nie bardzo mnie do siebie przekonuję. Na razie mam listę książek, które bardzo chcę przeczytać, a o tej nie słyszałam i nie ciągnie mnie bliżej. Może kiedyś się uda. 😀 Ciekawa recenzja
pozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com
Szkoda, że książka rozczarowała. Ale czasem i tak niestety bywa…