To był spokojny dzień. „Moja wina, Twoja wina” Liane Moriarty
Coś się wydarzyło tego dnia. Co takiego? Nie wiadomo – żaden z bohaterów nie mówi o tym wprost. Czytelnik wie tylko, że to, co się stało, na stale zmieniło relacje między poszczególnymi postaciami. A wszystko miało być tak piękne.
Gdy Erica i Oliver zaprosili na wieczór swoich przyjaciół Clemenatine i Sama, wraz z dziećmi – Holy i Ruby – nie spodziewali się, że wylądują wszyscy razem na grillu u sąsiadów – Vina i Tiffany. Wszyscy bardzo różnią się od siebie, ale ten wieczór może okazać się bardzo miło i przyjemnie spędzony. Czy na pewno? To, do czego doszło, wywołało wiele niedopowiedzeń, małżeństwo zawisło na włosku, wzajemne oskarżenia nie były wypowiadane, a wieloletnia przyjaźń okazała się być obłudną. Co takiego stało się, że życie trzech par diametralnie się zmieniło? „To był zwyczajny dzień” – tak swoje pogadanki rozpoczyna Clemenataine. Nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii.
Wiele dobrego usłyszałam o Wielkich Kłamstewkach Laine Moriarty, ale nie dane mi było jeszcze ich przeczytać. Serial bije rekordy popularności, a na polskim rynku pojawiła się najnowsza powieść autorki. Już chodzą słuchy, że ma zostać zekranizowana.
Gdy rozpoczęłam lekturę, nie wiedziałam co takiego wydarzyło się w dniu grilla. Wszyscy o tym wspominali, ale żaden z bohaterów nie przedstawił wprost tamtych wydarzeń. Akcja Moja wina, Twoja wina toczy się dwutorowo – w jednych rozdziałach jesteśmy już po tych traumatycznych przeżyciach, możemy zaobserwować, jak bohaterowie zareagowali na zmiany, jak ich życie wyglądało po tej wielkiej tragedii, a teraz muszą je odbudować, kawałek po kawałku. W innych, wracamy do dnia grilla i analizujemy go bardzo dokładnie, z perspektywy trzech par. Daje to nam obraz jak bardzo się zmienili, jak wielki wpływ wywarł na nich ten dzień. Czytając, z każdą kolejną stroną byłam zszokowana – bardzo chciałam się dowiedzieć, co takiego wydarzyło się między nimi: do czego musiało dojść, że zakochane w sobie do tej pory małżeństwo się sypie i nie może już na siebie patrzeć; że wieloletnie przyjaciółki odsuwają się od siebie.
Z każdą kolejną stroną napięcie rosło. Autorka wiedziała, jak poprowadzić akcje, jakich słów i zabiegów użyć, aby czytelnik nie mógł doczekać się wyjaśnienia zagadki, a z drugiej strony bał się tego, co może wydarzyć się na kolejnych kartach powieści. Dodatkowo, obok tego głównego wątku, obwiniania się, poruszane są inne trudne tematy – bezpłodność, życie ze zbieraczem, rozwód, traumy pourazowe, śmierć. Wszystkie te wydarzenia napiętrzają się, a w momencie, gdy wszystko się wyjaśnia, serce zaczyna bić coraz szybciej. Pojawia się szok, niedowierzenie. A potem akcja zaczyna się uspokajać, zwalniać. Już inaczej można spojrzeć na zachowanie bohaterów – na ich decyzje i myśli. Wszystko staje się jasne, a jeżeli jakiejś postaci nie polubiliśmy, to nasze zdanie może się zmienić w mgnieniu oka. Jednak autorka nie zamierza po wyjaśnieniu tego, co się wydarzyło, przestać zaskakiwać swojego czytelnika. Na wierzch wychodzą kolejne sekrety, tajemnice, niepowiedzenia. To wszystko tworzy mieszankę iście wybuchową.
Moja wina, Twoja wina to powieść przepełniona emocjami, które wręcz kipią z kart tej historii. Dzieło Liane Moriarty porusza, wciąga i chociaż powoduje przyśpieszone bicie serca, budzi w nim dziwny lęk, to nie można się do niej oderwać. Ani na chwilę. Najpierw chcemy dowiedzieć się, co takiego wydarzyło się tego feralnego wieczoru, a później zobaczyć, czy jest jeszcze jakaś szans na szczęśliwe zakończenie. Jeżeli ktoś boi się, że autorka przedobrzyła, za dużo wcisnęła do jednej powieści, to bardzo się myli. Wszystko jest bardzo wyważone, odpowiednio dobrane. Lektura Moja wina, Twoja wina nie powinna was zawieść.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Prószyński i Spółka!
Bardzo, bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Zazdroszczę lektury.:)
Ciekaw co też sprawiło takie zamieszanie…książę będę miała na uwadze.
To zdecydowanie lektura dla mnie, bo uwielbiam powieści poruszające takie tematy. Dobrze, że czeka na czytniku. 🙂
Na pewno po nią sięgnę, a pomysł z dwutorową akcją spodobał mi się już w powieści Marwood – "Najmroczniejszy sekret". Wtedy można dostrzec konsekwencje tego zdarzenia, o którym każdy mówi, ale tak naprawdę nie wiadomo co się wydarzyło.
Z wielką chęcią sięgnęłabym po lekturę tej książki, bo wydaje się być naprawdę ciekawa.
Lubię w książkach taką dwutorową narrację… tytuł mam już zapisany!
Książka przepełniona emocjami to coś dla mnie. Poza tym fabuła brzmi bardzo ciekawie, więc będę pamiętać o tym tytule. 😉
http://czytam-wszystko.blogspot.com