Gdy los Ci nie sprzyja. „Zostań do rana” Agnieszka Krakowiak Kondracka
Nasze życie, zaplanowane w najmniejszym szczególe, ułożone od a do zet, może się zmienić niemal w każdej chwili. Dlaczego? Los bywa przewrotny i może nam spłatać figla w momencie, gdy najmniej się tego spodziewamy. Zostajemy sami, z planami, które legły w gruzach. Smutni, rozgoryczeni chcemy zacząć nowe życie. Czasami wchodzimy w nie z wielkim zapałem, czasami krok po kroku, nie chcąc się zrazić.
Taki idealny świat Basi właśnie runął. Jej mąż, wzięty architekt Andrzej odszedł do innej, a jej samej zostawił dom na odludziu, w pobliżu Świętego Krzyża. Zabrał jej niemal wszystko – szczęście, uczucie spełnienia, a co najważniejsze – dorobek naukowy. Beata pomagała mężowi w realizacji niemal wszystkich, prestiżowych projektów, ale Andrzej nie uwzględnił żony i całą pracę przypisał sobie. Wspólny, duży projekt architektoniczny również zabrał. Załamana Basia rozpoczyna nowe, samotne życie. Może nie takie samotne – obok niej dom znalazły psy. Porzucone, samotne, zranione, starem, schorowane i niechciane. Z każdą chwilą ich przybywa, a Basia nie zamierza odmówić nawet jednemu potrzebującemu, chociaż zasoby na koncie zbyt szybko się kończą. Kobieta oddaje tym zwierzakom wszystko, swoje serce, a one dość szybko się do niej przekonują. Oprócz Baszira.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby Baśka nie złamała nogi. Kobieta zostaje unieruchomiona na długi okres czasu. Kto jej pomoże?
Kostek jest recydywistą, młodym mężczyzną, który ma za sobą widmo więzienia. Jest zamknięty w sobie, cichy i nie nawiązuje z Baśką bliższych relacji. Ale to on jako pierwszy oswoił Baszira.
Motyw samotnej kobiety na wsi, która zmienia całe swoje życie jest bardzo często spotykany w literaturze kobiecej. I chociaż niektórzy zarzucają autorkom schematyczność, to ja uważam, że nawet z oklepanego tematu i wydarzeń, da się stworzyć powieść oryginalną. Tego oczekiwałam po Zostań do rana Agnieszki Krakowiak-Kondrackiej, której poprzednie powieści bardzo lubię i cenię. Pozwoliły mi się odprężyć, dość mocno zżyłam się z wykreowanymi przez nią postaciami (jak w przypadku Jajka z niespodzianką). Czy tak samo było w przypadku jej najnowszej powieści?
Sam pomysł na fabułę oceniam na plus. Chociaż Baśka to tylko bohaterka literacka, zaimponowała mi poświęceniem dla psów. Nie mogę patrzeć na cierpienie tych wiernych przyjaciół człowieka, ale niektórzy traktują je po bestialsku. Wyrzucają do lasu, przywiązują do drzewa, wyrzucają przy drodze. Gdy czytałam o kolejnych psich bohaterach, aż bolało mnie serce, a w oczach pojawiły się łzy. Autorka skutecznie zagrała na moich emocjach, a podejrzewam, że nie tylko mi ten wątek się spodoba.
Jednak Zostań do rana czegoś mi zabrakło. Nie potrafiłam zżyć się z bohaterami – nie współczułam Baśce. Ba, ja nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania, nie kibicowałam jej w miłości, która pojawiła się na horyzoncie. O wiele bardziej od bohaterki przypadł mi do gustu Kostek, którego los nie oszczędzał, został zraniony i skrzywdzony przez najbliższe osoby. Jednak pomimo to, nie poczułam bliższej więzi z żadnym z bohaterów. Nie potrafiłam wciągnąć się w Zostań do rana, co chwilę odkładałam książkę, aby zająć się czymś innym. Nie mogłam się wczytać w historie przedstawioną przez autorkę.
Najnowsza powieść Agnieszki Krakowiak Kondrackiej to lektura na jedno popołudnie czy wieczór. Na pewno znajdzie się grono czytelniczek, które pokochają Basię, jej domek i życie ze stale powiększającą się zgrają psów. Ja do nich nie należę. Chociaż bardzo chciałam polubić tę historię, to się nie udało.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Literackiemu!
Obyczajówki to nie moja bajka, więc raczej nie trafi na moją listę czytelniczą. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Raz o bohaterce mówić "Basia", raz "Beata", a przecież te imiona nie są tożsame.
Pozdrawiam
#LaurieJanuary
Czytałam Cudze jabłka autorki i bardzo miło wspominam. Widzę, że tu coś nie zagrało. Nie skuszę się, ponieważ też ogromnie nie lubię gdy nie mogę zżyć się z bohaterami 🙂
Szkoda, że się zawiodłaś. Ja jednak spróbuję 🙂
kocieczytanie.blogspot.com
Ja i taka tematyka – zdecydowanie nie 😀
A Kostek to mi się kojarzy z postacią z gry, bodajże z Risena xD
Już poprawione – umknęło mi to podczas sprawdzania i pisania. Nie wiem dlaczego te dwa imiona mi się tak "pomieszały" 🙂
Jeszcze nie znam tej autorki. Przeczytałabym tę książkę ze względu na wątek psów.
Czytałam powieść i nawet mnie wciągnęła na kilka godzin.
Mam w planach tę książkę. 🙂