Czasami kłamię, Alice Feeney. Czy kłamstwo ma krótkie nogi? PRZEDPREMIEROWO.
Zaczynam spadać i zapominam o strachu.[1]
Amber Reynolds jest kobietą, która pogubiła się w życiu. Jej mąż chyba już jej nie kocha. Jest w śpiączce i nie pamięta co się działo przez te kilka ostatnich dni przed świętami Bożego Narodzenia. I co najważniejsze – Amber czasami kłamie.
Amber z wysiłkiem stara się przypomnieć te kilka ostatnich dni, zanim wylądowała w szpitalnej sali, podłączona do aparatury, która ma za zadanie utrzymywać ja przy życiu. Kawałek po kawałku odtwarza wydarzenia w których uczestniczyła. Pamięta swoją pracę w radiu, przy programie Poranna kawa i Madelaine, swoją współpracownicę, która chcę się jej pozbyć. Przypomina sobie Clarie, swoją siostrę i swojego męża, Paula, których połączyła dziwna zażyłość. I Edwarda, swojego byłego, na którego wpadła przypadkiem na ulicach Londynu. Jej umysł ciężko pracuje. Amber chcę się dowiedzieć, kto jest odpowiedzialny za wypadek, w wyniku którego wylądowała w szpitalu w śpiączce. Głównym podejrzanym jest Paul, ale kobieta nie wie tego na pewno.
W dodatku należy pamiętać, że pani Reynolds… Czasami kłamie.
Uwielbiam thrillery. Te nutki niepewności, stąpanie po niepewnym gruncie, gdzie każda strona jest zaskoczeniem i może zasiać w nas ziarnko niepewności. Gdy z każdym kolejnym rozdziałem kiełkuje ze mnie ziarnko niepokoju, które zasiał autor, a z drugiej strony przeraża mnie to, co mogę spotkać następnych kartkach historii. Obawiam się, że prawdziwe oblicza bohaterów są głęboko schowane, a ja będę mogła poznać je dopiero pod koniec książki albo wcale. Czasami kłamię to właśnie taki thriller. Niepokojący, przerażający, wciągający i mrożący krew w żyłach.
Akcje możemy śledzić z trzech perspektyw – pierwsza to teraźniejszość, kiedy Amber leży w śpiączce ale wszystko słyszy i czuje. Nie może tylko otworzyć oczu. Jej bliscy nie wiedzą czy kiedykolwiek się obudzi, czy nie zostanie na resztę życia rośliną. Paul i Clarie czuwają przy niej niemal bez ustanku, a Amber stara się wrócić do tamtych chwil i zdjąć z nich czarną kurtynę wspomnień. W kolejnych rozdziałach cofamy się do niedalekiej przeszłości. Te kilka dni przed świętami spędzamy razem z bohaterką i jej bliskimi, stopniowo poznając relacje, jakie panują między nimi, ich codzienność. I chociaż wydaje się, że wszystko powinno być w porządku, to autorka potrafi zasiać ziarna niepokoju. Zwłaszcza jednym zdaniem – tym, że Amber czasami kłamie. Jedno takie stwierdzenie powoduje, że wszystko, czego możemy się domyślić nie jest pewne; że nie możemy poczuć spokojnie podczas lektury. Wszystko jest za jakąś zasłoną, a tylko od Amber zależy, czy zechcę nam ja odsłonić.
Niektóre rozdziały to pamiętnik nastolatki, której przyszło żyć w rodzinie, gdzie nie ma miłości. Mała dziewczynka, która cierpi po śmierci swojej Buni i musi odnaleźć się w nowej szkole. Zaprzyjaźnia się z Taylor, dziewczynką, nad którą znęca się banda tych popularniejszych. Obie kochają książki i urodziły się tego samego dnia. Ale Taylor ma kochającą rodzinę, a jej mama gotuje prawdziwe obiady, nie takie z mikrofalówki. I nikt w jej rodzinie nie nadużywa alkoholu.
Zdanie po zdaniu, strona po stronie, poznajemy co tak naprawdę wydarzyło się kilka dni temu. Ale wracamy także do przeszłości za pomocą notatek z pamiętnika. I powoli dowiadujemy się, co tak naprawdę się wydarzyło. Przerażenie rośnie, oczy nie mogą oderwać się od tekstu, nie można zrobić sobie nawet chwili przerwy. Czasami kłamię powoduje to uczucie niepokoju i niestabilności, które tak kochamy w thrillerach i nie pozwala się oderwać chociaż na chwilę od lektury. Autorka bardzo skutecznie zbudowała napięcie – stopniowała je powoli, ale też nie pozwoliła zapomnieć o tym, że Amber czasami kłamie. Nic nie jest pewne. Powoli z kawałków przeszłości staramy się złożyć scalony, spójny obraz. Podczas czytania czujemy się, jakbyśmy stąpali po bardzo grząskim gruncie, a każdy kolejny krok może być dla nas tym ostatnim, zdradliwym. Z każdym rozdziałem w głowie mnożą się pytania, na które odpowiedzi możemy nigdy nie poznać. Zakończenie wcale nas nie uspokaja, wręcz przeciwnie – lekturę kończymy z szybszym biciem serca i strachem, który jeszcze długo nas nie opuszcza.
Jeżeli szukacie dobrego thrillera, który idealnie wpiszę się w jesienną aurę, która na dobre rozgościła się za oknem, to Czasami kłamię będzie dla Was wyborem idealnym. Książka Alice Feeney ma w sobie wszystko to, co powinien mieć dobry thriller. Jedno ostrzeżenie – nie zaczynajcie lektury wieczorem, zwłaszcza przed ważnym spotkaniem czy egzaminem, bo gwarantuje, że zarwiecie noc, a rano będziecie myśleć tylko o Czasami kłamię.
Premiera: 25 października 2017 r.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu W.A.B
[1] Czasami Kłamię, Alice Feenet, Wydawnictwo W.A.B, 2017 r.
Twoja recenzja idealnie oddaje moje wrażenia po lekturze "Bliźniąt z lodu", po której jeszcze się nie otrząsnęłam, dlatego jestem jak najbardziej na TAK i koniecznie muszę zapoznać się też z tym tytułem 🙂
Pozdrawiam 🙂
http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com
Czytałam. Powieść bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Trochę zaplątana opowieść 🙂
Lubię takie trzymające w napięciu książki. Chętnie przeczytam 🙂
Świetna recenzja. Kusi mnie ta niestabilność, więc…Jestem jak najbardziej za!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Argument, że zawsze noc dla książki mówi sam za siebie. Zapisuję na listę do zdobycia:)
kocieczytanie.blogspot.com
Jak wciąga i można zapomnieć o otaczającym świecie, to ja się piszę!
Jestem ogromnie zaintrygowana tą lekturą, więc jak tylko zakończę te, które rozpoczęłam, to zabieram się za "Czasami kłamię".
Świetna powieść 🙂
W sumie… jeśli chciałabyś innego klimatycznego thillera to sprawdź "Misery" Kinga 😀
Intrygująca pozycja. Przez cały czas próbowałam oddzielić prawdę od kłamstw, ale różnie mi wychodziło. 😉
Nie przepadam za thrillerami xD Choć z tym, że bohaterka czasami kłamie, brzmi ciekawie 😀
o! coś dla mnie 🙂
uwielbiam thrillery 🙂
Ciekawa recenzja. Na pewno sięgnę po tą książkę 🙂
Pozdrawiam,
https://xcarpelibrum.blogspot.com