„Cała nadzieja w Paryżu” Deborah Mckinley
Kocham Paryż. Jest to miasto którego nigdy nie widziałam, ale wracam do niego bardzo często, sięgając po książki, których akcja rozgrywa się właśnie w mieście świateł. I chociaż trafiłam na powieści grosze i na lepsze, gdy zamykam oczy widzę obraz, jakie pierwszy zrodził się mojej głowie. Gdy byłam mała oglądałam kreskówkę o przygodach Madeline, która wraz koleżankami uczęszcza do szkoły internatem znajdującej się w Paryżu. Miasto przedstawione tam było w sposób nie zgoła malowniczy, urokliwy; tak, że już od pierwszych lat byłam w nim zakochana. I chciałabym go kiedyś odwiedzić. Jednak na razie te plan są nierealne, więc wędruje do Paryża oczami pisarzy i ich bohaterów… Wielkie oczekiwania miałam co do książki Cała nadzieja w Paryżu. Czy słusznie?
Jack jest pisarzem- spod jego pióra wychodzą kryminały dla facetów, z napakowanymi mięśniakami, pięknymi kobietami, które umieją tylko mdleć. Ma za sobą dwa nieudane małżeństwa- obie kobiety od niego odeszły. Eve jest kobietą po przejściach. Mieszka w Anglii, w ogromnej posiadłości, którą zostawiła jej matka Virgina, z która nie potrafiła znaleźć wspólnego języka. Kobieta właśnie dowiaduje się o ślubie córki, a w przygotowaniach ma wziąć czynny udział.
Tych dwoje ludzie, oddalonych od siebie o wiele kilometrów zaczynają ze sobą korespondować. Listy stają się już nieodłącznym atrybutem ich życia, a bez kontaktu ze sobą nie wyobrażają sobie przyszłości. Poruszają wiele tematów, ale tym jednym i głównym jest kuchnia.
[źródło]
Wielkie nadzieje zazwyczaj spełzają na niczym. Tak było i w tym przypadku. Książkę czyta się szybko, jeżeli ma się czas, pół dnia na nią zupełnie wystarczy. Ja po przeczytaniu mogłam powiedzieć że nie wiem o czym ona była. Jakiś ogólny zarys całej historii i owszem– rysował się w mojej głowie, z dość niewyraźnymi konturami, pojedynczymi wydarzeniami. Ale szczegóły… nie. Co ma do tego tytułowy Paryż? W tym mieście dwoje bohaterów pokłada ostatnie nadzieje, ale więcej nie zdradzę. Ten element układanki jest chyba najbardziej interesującą rzeczą w tej powieści.
Jak dla mnie bohaterowie strasznie zlewali się z tłem. Chociaż autorka starała się wyraźniej zarysować główne postacie (i z początku jej się to udało) to potem stali się dla mnie bezbarwni i bezosobowi. Nie potrafiłam się z nimi zżyć, razem z nimi przeżywać wzloty i upadki, radości i smutki… Nieraz jest tak, że postacie stają się dla mnie tak samo bliscy, jak moja rodzina i razem z nimi przeżywam… wszystko. Razem z nimi płaczę, śmieje się, boje, cierpię. Jednak w większości przeczytanych przeze mnie powieści nie ma tej nici porozumienia, sympatii z postaciami wykreowanymi przez autora. I ja sama nie raz zadaje sobie to pytanie : dlaczego?
Czytając książkę czułam się strasznie flegmatycznie i melancholijnie. Lubię książki, w których coś się dzieje, ale obyczajówki również darzę wielką sympatią i często po nie sięgam. Ale przy niewielu czuje się tak jak przy Cała nadzieja w Paryżu. Gdy zamknęłam powieść była godzina osiemnasta z minutami, a ja czułam się tak bezosobowo (można powiedzieć że byłam wyprana z emocji) że nie potrafiłam nawet wstać i pościelić sobie łóżka. I dlatego po przeczytaniu takiej książki stawiam na dość mocne filmy, aby odzyskać trochę tej odebranej mi energii (w tym przypadku polecam Iron Mana, albo Kwiaty na poddaszu, bo jeden może nie wystarczyć).
Reasumując: książka na pewni znajdzie swoich fanów. Są ludzie, którym ona przypadnie do gustu, bo takie książki czytają i lubią. Mi, chociaż lubię i czytam obyczajówki, nie przypadła ona do gustu i raczej do niej nie wrócę, bo nie mam po co.
Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Feeria!
Jesteś już kolejną osobą, której ta książka zbytnio nie przypadła do gustu. Również uwielbiam obyczajówki i miałam w planach nabyć ten tytuł (w jakimś stopniu też dla samego Paryża ;)), jednak czuję się coraz bardziej zniechęcona do niego :/ Na razie sobie odpuszczę.
Ostatnio wiele słyszę o książce,ale niestety rzadko jest to coś dobrego.Raczej nie będę jej czytać.
Nie tak dawno rozpoczęła się kampania reklamowa tej książki i zastanawiałam się jaka jest, ale wolałam poczekać na pierwsze recenzje i z tego co przeczytałam u Ciebie książkę można przeczytać, ale nie jest to jakaś wyjątkowa pozycja.
Mnie również ta książka nie przypadła do gustu. Wiek bohaterów sprawiał, że nie mogłam się z nimi utożsamić… Główna bohaterka, Eve, już wgl mnie denerwowała.. No ale cóż 🙂 Reklama robi swoje.
Ostatnio w sieci krążą bardzo sprzeczne recenzje tej książki. Jedni czytelnicy ją wychwalają, inni krytykują. I teraz mam mętlik w głowie, bo nie wiem, czy się na nią skusić, czy też dać sobie spokój. Zastanowię się jeszcze.
Ciekawa jestem jakie na mnie zrobi wrażenie
Też chciałabym odwiedzić kiedyś Paryż. Mimo że okładka książki wygląda zachęcająco, to po Twojej recenzji raczej po nią nie sięgnę. Zresztą też trochę nie w moim guście.
Z jednej strony można się zawieść, jeśli liczy się na dużą dawkę Paryża, a z drugiej można się wciągnąć… Sama nie wiem co tak działa w tej książce na czytelnika. 🙂
Mnie książka podobała się bardziej niż Tobie ale i ja znalazłam w niej mankamenty. Szczególnie zabrakło mi Paryża w Paryżu, który uwielbiam 🙂
Raczej odpuszczę sobie ten tytuł, a co do Paryża – byłam, widziałam i jestem pewna, że nawet najlepsza książka nie odda piękna tego miasta 🙂
Raczej sobie daruję. Nie ma ochoty na książkę która całkowicie wypierze mnie z emocji 😉
Myślałam, że to lepsza książka. Taki był szum na nią, a teraz okazuje się, że jest średniakiem. Odpuszczę sobie 🙂
Jednym z moich marzeń jest podróż do Paryża, chciałabym zobaczyć to miasto na własne oczy i poczuć ten niesamowity klimat. Książkę raczej odpuszczę, szkoda mi czasu na coś co nie do końca spełnia moje wymagania
Też uwielbiam Paryż, więc tytuł wraz z okładką na pewno przekonałyby mnie do książki, ale czytam już którąś mniej pozotywną opinię, więc na razie się wstrzymam…