Harem Sulejmana w nieco gorszym wydaniu.
Pokochałam Wspaniałe Stulecie – za historie, która pozwoliła mi oderwać się od problemów, zrelaksować po ciężkim dniu i za to, że mogłam traktować go jako odskocznie od moich problemów. Za piękne stroje które nosiła Hurrem i Mehidevran. Za intrygi, które niesamowicie wciągały. Za to, że tak bardzo zapragnęłam odwiedzić Turcję, oraz za to, że dzięki Wspaniałemu stuleciu poznałam pewną vlogerkę. Nic więc dziwnego że miałam co do tej książki bardzo duże oczekiwania. Chciałam, aby na nowo pozwoliła mi zakochać się w Imperium Osmańskim za czasów panowania Sułtana Sulejmana; abym na nowo odwiedziła i tak dobrze znane mi miejsca.
Roksolana zostaje uprowadzona i sprzedana do haremu sułtana Sulejmana. Chociaż stary pałac zamieszkuje wiele pięknych, młodych dziewczyn władca Imperium od lat wierny jest tylko jednej, swojej pierwszej żonie – Mehidevran. Jednak Hurrem, bo takie imię przybrała Roskolana, nie zamierza odpuścić. Obiecuje że się zemści. Za to że zabrali ją z ojczystego kraju; za to, że zabito jej najbliższych i skazano ją na życie w obcym państwie.
Niestety, nie da się opisać kilkuset odcinków w jednej książce. Niezbędne jest usunięcie pewnych scen, przeskoki w czasie, zwłaszcza, ja chcę się przedstawić kilkanaście innych wątków, których oczywiście w powieści nie brakowało. Gotowa byłam na to że wiele faktów czy też wydarzeń zostanie pominiętych, ale starałam się tym nie przejmować. Chciałam przy tej książce odpocząć, skupić się na bohaterach, wydarzeniach. Ale nie mogłam.
Po pierwsze bardzo nie podobało mi się dodanie kilku innych wątków, których w serialu nie było. Wiem, że autor nie przepisywał serialu, ale w Haremie Sulejmana znalazło się kilka wątków które są nawet niezgodne z prawdą historyczną. Gdybym to pierwsze przeczytała książkę, a dopiero później zaczęła oglądać serial, może i moje spostrzeżenia byłyby odwrotne, ale ta powieść pojawiła się na rynku już po sukcesie Wspaniałego stulecia.
Hurrem w książce Colina Falconera została przedstawiona jako osoba zła i niewdzięczna, która nie przejmuje się dobrem swoich dzieci, a urodzenie dziewczynki jest dla niej prawdziwą tragedią. Bohaterka uknuła plan i powoli dążyła do celu. Wiedziała, że tylko synowie spowodują jej awans w hierarchii haremu, a w dodatku musiała pozbyć się osób sobie nieprzychylnych i jej zagrażających. Nie ufała nikomu i potrafiła zabić nawet najbliższe sobie osoby. Nie spodobał mi się obraz kobiety opisanej przez autora. Miałam w głowie inny wizerunek Hurrem – owszem, spiskującej, manipulującej ludźmi, ale naprawdę zakochanej w Sulejmanie i gotowej oddać życie za swoje dzieci.
Chociaż w książce bohaterów nie brakuje, to odniosłam wrażenie że wiele z nich zostało potraktowanych po macoszemu. Czytałam o postaciach papierowych, bezbarwnych i płaskich. Strasznie mnie to uwierało, bo przecież można było zgłębić się w psychikę osób w otoczeniu sułtana.
Łączenie książki z serialem jest złe, ale nie potrafiłam inaczej przedstawić tej powieści. Chociaż zarzekałam się że nie będę oglądać Wspaniałego stulecia, to wciągnęłam się w okropnie i całkowicie mnie oczarował. Chciałam, aby tak samo wpłynęła na mnie książka. Niestety, tak się nie stało.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Między Słowami!
Jako że serial mnie nie zainteresował, to nie sięgnę również po książkę. Za to moja mama jest ogromną fanką, więc może jej podrzucę pomysł przeczytania tej powieści ;D
To nie jest typ fabuły, który mnie zachęca. Nie lubię tego serialu, wiec książek również.
Ale tobie życzę przyjemnej lektury. 🙂
polecam-goodbook.blogspot.com
Serial bardzo mi się podobał, ale książka jakoś do mnie nie przemawia…
Również oglądałam serial i zaczęłam książkę, tak samo mnie drażni styl i sposób w jaki całość jest ukazana, będę męczyła harem Sulejmana, w gorszym wydaniu…
ale jak przyjemnej lektury skoro książka już została przeczytana i nawet NIE pochwalona, ja rozumiem, że nie chce się czytać całych tekstów, ale wypada chociaż podsumowanie…. -_-
Nie oglądałam serialu i nie będę sięgać po wersję papierową – nie moja bajka. Natomiast moja siostra zachwycała się tym widowiskiem więc jej wspomnę – może akurat jej przypadnie do gustu – nawet z wadami 🙂
Serial zupełnie nie jest moją bajką, choć raz chyba gdzieś na niego trafiłam w telewizji, po książkę też raczej nie sięgnę 🙂
Podarowałam mamie, bo ona uwielbia ten serial. Mówiła, że książka fajna, ale były niezgodności z serialem, co było do przewidzenia. Mi się wydaje, że ogólnie seriale są bardziej barwne i działające na wyobraźnię. Mi na przykład łatwiej się ogląda Grę o Tron niż ją czyta 🙂
Szkoda, że nie podobała Ci się książka, ale tak to już jest z tymi książkami z seriali, serialami z książek itd. – nie zawsze takie odtwarzanie historii się udaje. ;/ Ja akurat tego serialu nie oglądam, ale moja babcia wiecznie mnie pyta, czy zacznę oglądać, bo tak to lubi. 😉