Drugie tło. „Wdowa” Fiona Barton
Jesteśmy młodzi. Zakochujemy się w sobie. Bierzemy ślub i mieszkamy razem. Jemy codziennie rano śniadanie, praca, obowiązki, sprzątanie, gotowanie. W weekend wypad do kina, teatru czy na zakupy. W niedzielę – obiad u rodziców. I wydawać by się mogło że znamy kogoś, obok kogo codziennie zasypiamy. Wiemy co lubi, co go denerwuje, a do czego ma słabość. Wiemy jaką kawę zaparzyć, jak zrobić kanapki na śniadanie i jaki film wybrać, ją lub jego uszczęśliwić.
Ale co się dzieje gdy okazuje się że najbliższa nam osoba okazuje się obca?
Jeanie kocha Glena. Jest fryzjerką, a jej mąż bankowcem. Są lubiani wśród sąsiadów. Poznali się gdy byli bardzo młodzi i szybko zdecydowali się na ślub. Pomimo sprzeczek i spięć, kobiecie wydaje się że bardzo dobrze zna swojego męża. Ale gdy pewnego dnia, w drzwiach domu staje policja która zabiera Glena na przesłuchanie, świat Jeanie powoli zaczął się rozpadać. Kawałek po kawałku. Jej mąż, człowiek któremu ufa i chcę spędzić z nim całe życie, został oskarżony o porwanie małej Belli.
Po zakończeniu procesu, medialny hałas ucichł i Glenn z Jeanie mogli wrócić do swojego starego życia. Niestety, widmo tamtych dni, wydarzeń i oskarżeń ciągnie się za nimi. I nagle mężczyzna, znienawidzony przez miliony, ginie w wypadku samochodowym. Jean staje się wdową.
Kobieta opowiada swoją historię prasie – zgodziła się, aby na nowo opowiedzieć jak przebiegały tamte dni, jak ona się czuła gdy nie mogła wyjść nawet po drobne zakupy, jak najbliższe osoby powoli się od niej odwracały. Jak trwała wiernie przy boku męża na sali sądowej i odpierała razem z nim ataki dziennikarzy. Jak starała się normalnie żyć. I opowie jak naprawdę wyglądało jej małżeństwo.
Ta książka miała zadatki na naprawdę dobry thriller psychologiczny. Autorka miała pomysł na naprawdę dobrą powieść – opowiedzenie całej historii z perspektywy żony oskarżonego okazała się naprawdę ciekawym zabiegiem. Razem z bohaterką wracamy do przeszłości – Jeanie powoli zdradza czytelnikom jak poznała Glenna, jak wyglądało ich małżeństwo, co przeżywała, gdy po raz kolejny policja pukała do ich drzwi. Jeanie snuje swoją historię. Ale nie ma w tej książce aż takiego zachwytu. Aż tak nie zapiera tchu w piersiach i nie wbija w fotel.
Fiona Barton nie skupiła się tylko na Jean. Rozdziały pisane z jej perspektywy przerywane są innymi, gdzie czytelnik wraz z innym bohaterem – komisarzem prowadzącym śledztwo, czy dziennikarką zagląda za kurtynę. Dowiaduje się jak zostały zebrane dowody przeciwko Glennowi, na czym policja skupiła się podczas swojej pracy. Cała historia nie jest zagadką dla czytelnika – powoli, z każdą stroną dowiaduje się czegoś nowego, odkrywa tajemnice i śledzi przebieg postępowania. W głowie pojawia się wiele pytań „co tak naprawdę stało się tamtego dnia”, ‘dlaczego Glenn został uniewinniony, skoro policja miała obciążające go, poważne dowody”?
Książka jest naprawdę ciekawa i wciąga, ale nie od pierwszej strony. Dopiero po 3/4 na dobre wciągnęłam się w mroczny świat Barton, oddałam się tej historii. Nie było to wielkie, spektakularne wow, którego spodziewałam się na początku. Raczej powoli, strona po stronie, wczytywałam się w tę powieść, a najbardziej trzymało mnie przy niej jedno pytanie. Co stało się z Bellą?
Wdowa Fiony Barton to książka dobra, ale jeżeli oczekujecie mocnego uderzenia, wciągnięcia się od pierwszej strony, to możecie się trochę zawieść i w rezultacie odłożyć książkę na bok co odradzam. Zakończenie całej historii jest zaskakujące, a historia życia Jean porusza. I pomimo tego że czytelnik, który obwiniał Glena, współczuje jego żonie. Kobiecie, która została wciągnięta w tę zbrodnie, a zasługiwała na dobre i szczęśliwe życie.
Za egzemplarz dziękuje Portalowi Duże Ka!
Jestem bardzo ciekawa tej lektury
Pomysł na fabułę rzeczywiście wydaje się ciekawy, a perspektywa żony oskarżonego czymś oryginalnym. Szkoda, że ostatecznie nie jest aż tak wciągająca.
Ja nie za bardzo zostałam zachęcona opisem książki, fabułą. To chyba nie do końca dla mnie. Chociaż recenzja jest bardzo dobra. 🙂
Zapraszam na post o premierze mojej książki, która była wczoraj. http://polecam-goodbook.blogspot.com/
A mnie zaciekawiła ta książka. Chętnie się dowiem, co przydarzyło się małej Belli i jak czuła się żona oskarżonego. Lubię spokojniejsze książki. No i uważam, że nigdy nie można być pewnym, że dobrze zna się swojego chłopaka/męża. Zresztą nawet sami siebie nie znamy. 🙂
Niby ciekawie się zapowiada fabuła, ale czegoś mi brakuje. Cóż czy tak naprawdę można na wylot poznać drugą osobę? Chyba nie.
Słyszałam gdzieś już o tej książce, ale szkoda, że nie spełniła do końca Twoich oczekiwań. Też nie lubię takich książek, które niby są dobre, ale brakuje w nich czegoś, jakiegoś elementu, który wbiłby mnie w fotel i sprawił, że będę długo myślała o tej historii.
Bardzo lubię thrillery psychologiczne i chyba tę książkę przeczytam, chociaż odstraszają mnie trochę te jej minusy 😉
Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Ja przybieram się do tej książki od pewnego czasu, za każdym razem jak wchodzę do pracy (a pracuje w księgarni) to okładka wręcz do mnie woła 😉
Nie mówię tej pozycji nie, chociaż obecnie znajduje się poza zasięgiem mojego zainteresowania.
Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com
Zainteresowała mnie naprzemienna narracja. Myślę, że ukazanie wydarzeń z punktu widzenia żony oraz komisarzy prowadzących śledztwo to zabieg ciekawy i chętnie bym go sama prześledziła 🙂
Ja się wciągnęłam od początku, ale faktycznie – książka dobra, ale bez efektu "wow".
Liczyłam na mocną historię, więc trochę się jej obawiam, ale nie mówię nie 😉
Bardzo miła propozycja, choć nie miałam styczności z tą książka 😉 też sądziłam, że będzie wielkie "wow" i "bum". Szkoda, że to nie do końca to.
Zabrzmiało ciekawie, mogłabym po nią sięgnąć, ale szkoda, że az tak nie wciąga. Pozdrawiam 🙂
Też jestem ciekawa tej książki, a ostatnio jest w zasięgu ręki.