„Cinder” Marissa Meyer | Nowy, lepszy Kopciuszek?
Ogarnęła nas prawdziwa gorączka – znani i nieznani autorzy coraz częściej sięgają do przeszłości, do dobrze nam znanych baśni i tworzą coś nowego. Mieszają, dodają, usuwają niektóre wątki. Nie wszystkim udaje się stworzyć coś dobrego, wciągającego i nowego; coś, co nie zanudzi czytelnika, ale bardzo go skusi i zachęci do sięgnięcia po kolejne części. Jednym z takich twórców jest Marrisa Meyer, która pokusiła się o retelling baśni o Kopciuszku. Cinder to pierwszy tom Sagi Księżycowej, który po raz kolejny pojawił się na polskim rynku wydawniczym. Muszę przyznać, że należę do osób, które pierwsze spotkanie z nowym Kopciuszkiem mają już za sobą i z niecierpliwością czekały na ponownie wydanie sagi (tym razem w całości) w Polsce.
Cinder jest cyborgiem. Świat w którym żyje nie jest jej przychylny – ludzie obawiają się takich jak ona. Dziewczyna przeszła w dzieciństwie operacje, dzięki której żyje, ale nikt nie nazywa jej człowiekiem. Cinder zajmuje się naprawą androidów, a pieczę nad nią sprawuje okrutna macocha, która nie ma skrupułów, aby wykorzystywać dziewczynę. Świat po IV wojnie światowej bardzo się zmienił. W dodatku ludzi opanowuje dziwna choroba, która zbiera śmiertelne żniwo. Nikt nie za na nie lekarstwa.
Gdy pewnego dnia na stosiku Cinder pojawia się książę Kai, który prosi ją, aby naprawiła jego androida, dziewczyna nie spodziewa się jak może zmienić się jej życie. Chwilę później jedna z jej przyrodnich sióstr, która nie utrudniała życia dziewczynie zostaje zabrana do centrum chorych, bo wykryto u niej objawy choroby. Cinder pragnie uciec, oderwać się od toksycznej, przybranej rodziny, jednak zostaje wciągnięta w intrygę, która może zmienić dzieje ludzkości.
Będzie bal, książę i miłość. A także rewolucja i zagrożenie ze strony Księżycowych i ich przebiegłej królowej.
Nie mogę nie wspomnieć o pięknym, nowym wydaniu Cinder. Ta książka wspaniale prezentuje się na półce, przyciąga wzrok. Szata graficzna dopracowana jest od pierwszej do ostatniej strony. Nie przykładałam nigdy zbytniej wagi do tego, jak dana książka wygląda, ale w przypadku Cinder nie mogłam od niej oderwać wzroku. Widzieliście tę wspaniałą okładkę? Cu-do-wna!
Jestem całą historią zachwycona. Oczarowana i otumaniona. I czekam na kolejny tom. Czy dużo w niej klasycznego Kopciuszka? Jest macocha, która wykorzystuje dziewczynę. Dwie przyrodnie siostry, ale tylko jedna z nich nie znosi Cinder. Jest Kai, książę, który niedługo ma zasiąść na tronie. I wielki bal, podczas którego może poznać swoją przyszłą żonę. I… to by było na tyle. Bo Meyer dużo dodała od siebie, namieszała, w wyniku czego powstała emocjonująca i intrygująca lektura. Chociaż to już moje drugie spotkanie z Cinder, to nie mogłam się oderwać od tej lektury. Wątek z Księżycowymi, śmiertelną chorobą na którą nie ma lekarstwa i zaginioną księżniczką były ciekawe i dodały czegoś nowego do znanej, starej baśni.
A co z miłością? W oryginalnej wersji baśni to była główna oś fabularna. Tutaj… wszystko rozwijało się z boku, trochę było pominięte, nie było wielkiego bum. Cinder okazała się dziewczyną myślącą, która ma swoje priorytety i umie wybrać właściwie. Czytałam, że niektórzy czytelnicy czują tutaj pewien niedosyt, a ja się cieszę, że autorka trochę odsunęła miłość na dalszy plan. Książę Kai również był jednym z drugoplanowych bohaterów i nie dane go było aż tak dobrze poznać. Może w późniejszych tomach się to zmieni, ale na razie mi to nie przeszkadza.
Sam świat, jaki stworzyła Marrisa Meyer jest niesamowicie ciekawy. Autorka nie zdradza wszystkiego od razu – o tym, co wydarzyło się na świecie w przeszłości dowiadujemy się kawałek po kawałku i sami musimy wszystko złożyć w jedną całość. O wiele bardziej wolę takie rozwiązanie niż podanie wszystkiego na tacy. Zwłaszcza, że nie wszystko jeszcze zostało ujawnione, a autorka na pewno szykuje nam niespodzianki w kolejnych częściach.
Ciekawi jak wypadł pierwszy tom Sagi Księżycowej? To nie zastanawiajcie się dłużej, zwłaszcza jeżeli tak jak ja, jesteście fanami retellingów baśni.
Oficjalna recenzja dla portalu Papierowe Motyle!