„Tatiana i Aleksander” Paullina Simons | Czy zawsze trzeba mieć nadzieję?
JEŹDZIEC MIEDZIANY | TATIANA I ALEKSANDER | OGRÓD LETNI
O ile pierwsza część opowiadająca o losach Tatiany Mietanowej i Aleksandra Biełowa spodobała mi się i dośc szybko się z nią uporałam, to już z kontynuacją było… o wiele gorzej.
Paullina Simons zakończyła Jeźdźca miedzianego w momencie, kiedy drogi Aleksandra i Tani się rozeszły. Ona, młoda Rosjanka, uciekła z ogarniętej wojną ojczyzny, aby zacząć nowe życie. On, Amerykanin, podający się za rodowitego Sowieta, został skazany na śmierć, gdy prawda wyszła na jaw. Wydawać by się mogło, że tych dwoje już nigdy się nie odnajdzie; że los rozdzielił ich na zawsze. Aleksandrowi udaje się ujść z życiem, chociaż zostaje skazany na walkę w oddziałach karnych ZSRR. Wraz z sobie podobnymi żołnierzami prze naprzód, aby całkowicie wygonić hitlerowców z ziem Rosji, Białorusi, Ukrainy i Polski. Tatiana, która bezpiecznie dotarła do Stanów Zjednoczonych rodzi synka. Wraz z nim przebywa na wyspie emigrantów. Rozpacza z powodu śmierci swojego ukochanego. Jednak gdy pojawia się nadzieja, że mąż dziewczyny żyje, nie waha się ani chwilę. Wyrusza do kraju, z którego uciekła i który podnosi się z kolan, na które rzuciła je wojna. Czy odnajdzie Aleksandra.
Tatiana i Aleksander to powieść bardzo statyczna. Przez większość lektury niesamowicie się nudziłam i popadałam w stupor, podobny do tego który towarzyszył Tatianie. Chociaż autorka starała się przyśpieszyć jakoś akcje, nadać jej tempo, trochę urozmaicić, wywołać u czytelnika wiele emocji, to ja tę część męczyłam. Dokończyłam lekturę tylko dlatego, że byłam ciekawa zakończenia (które jest dość przewidywalne, ale chciałam wiedzieć, jak autorka pokierowała losami bohaterów). I chociaż się starałam, to Tatiana i Aleksander często byli odstawieni na boczny tor, a ja czytałam coś innego, bardziej ciekawszego.
Co jeszcze przeszkadzało mi w drugim tomie Jeźdźca Miedzianego? To, że wszystko było dość nieprawdopodobne. Rozumiem, że historia spisana przez Simons to fikcja literacka, ale w pierwszym tomie bardzo podobał mi się realizm wojny który przedstawiła autorka – głód, śmierć najbliższych, zimno, ciemność, walka o każdy kolejny dzień, każdą godzinę. To, że gdy z Tatianą przechadzałam się ulicami Stalingradu to czułam wszystko to, co bohaterka. Dla mnie był to ogromny plus. W drugim tomie, chociaż bardzo się starałam, to nie potrafiłam przenieść się do żadnego z bohaterów i poczuć tego, co oni. Wszystko, czego dokonała Tatiana, aby dotrzeć do ukochanego było bardzo, ale to bardzo nieprawdopodobne i abstrakcyjne, dlatego zamiast z zapartym tchem śledzić kolejne jej poczynania, robiłam to raczej ze znudzeniem i lekko rosnącą irytacją.
O ile pierwszy tom oceniłabym dość wysoko, to drugi nie utrzymał poziomu. Paullina Simons chciała zakończyć losy bohaterów, ale nie wyszło jej to tak dobrze jak tego oczekiwałam. Ogród letni dopiero przede mną, ale nie śpieszy mi się do tej lektury. Obawiam się, że autorka nie ma nam już nic ciekawego do powiedzenia i kontynuowała tę historię nieco na siłę.