„Dziewczyny nie biją” T.S Eatson | Niezwykła lekcja determinacji
Można powiedzieć, że Fleur jest normalną, zwykłą nastolatką. Przeciętną. Nie odnosi sukcesów w sporcie, ma chłopaka, z którym spotyka się dwa razy w tygodniu, dwójkę przyjaciół, rodziców i siostrę. W jej życiu nie ma nic nowego i ekscytującego. Do czas, aż przez przypadek, razem z Pipem i Blossom, odwiedza szkołę bokserską. Zdziwiona swoją reakcją, Fleur zapisuje się na zajęcia. I zamierza przychodzić w dni, kiedy trenują sami chłopcy. Decyzją nie jest zachwycona nadopiekuńcza matka dziewczyny, która wszędzie widzi dla niej zagrożenie. Tak samo przyjaciele jak i chłopak George nie wierzą w zaangażowanie i zapał Fleur. Uważają, że boks nie jest dla niej. Co innego pilates.
Czy wszyscy się mylą?
Kiedyś po takie książki dla młodzieży sięgałam o wiele rzadziej. I jeżeli ominęły mnie takie powieści jak Dziewczyny nie biją T.S Eatson to muszę koniecznie to nadrobić. Chociaż po lekturze pierwszych rozdziałów nie przewidywałam aż takiego mojego zaangażowania, to wpadłam w tę powieść. I mogę ją polecić wszystkim tym starszym jak i młodszym czytelnikom. Serio, nie patrzcie na swój wiek w dowodzie – jeżeli Was ta książka już zainteresowała, to się za nią rozglądajcie.
Dziewczyny nie biją skutecznie walczy z stereotypami, które są głęboko zakorzeniona w naszych głowach. Bo jak to – dziewczyna, młoda, delikatna, zacznie uprawiać tak bestialski sport jak boks? I będzie w tym dobra? Przecież to sport dla mężczyzn – silnych, takich, którzy niczego się nie boją. Fleur skutecznie walczy z tymi przesądami. Chociaż nie jest jej łatwo, każdy trening to wiadra wylanego potu, łzy, zakwasy, to każdym kolejnym tygodniem jest coraz bardziej pewna, że zapisanie się na zajęcia bokserskie to był właściwy wybór.
W bohaterkę może wczuć się każda nastolatka. I możecie mi uwierzyć, że podczas czytania aż się chcę zapisać na lekcje boksu i poczuć to samo co Fleur. Swoją determinacją, zaangażowaniem dziewczyna motywuje. Pokazuje, że będąc „płcią słabą” nie trzeba tylko malować paznokcie, biegać po galerii handlowej i godzinami plotkować o chłopakach. Tuż obok Fleur, najśmieszniejszym i najlepszym bohaterem jest Pip. Śmiałam się niemal do łez, kiedy czytałam o jego przygodach. Nie spodziewałam się nawet, że wzbudzi we mnie tak wiele pozytywnych emocji.
Oprócz niesamowitej motywacji, którą bohaterka przekazuje czytelnikom i walki ze stereotypami, to Fleur jest zwykłą nastolatką. Ma takie same problemy jak miliony dziewczyn na świecie.
Rozdziały są dosyć krótkie, ale Dziewczyny nie biją czyta się błyskawicznie i przyjemnie. Autor tak prowadził akcję, że na początku czytelnik dokładnie poznał otoczenie, rodzinę, przyjaciół i wrogów bohaterki, co wcale nie było męczące.
Chcecie coś więcej? Polecam, bo Dziewczyny nie biją to książka z przesłaniem.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu YA!