Gdy wraca siostra bliźniaczka | „Sprzeczne sygnały” Kasia Bulicz Kasprzak
Ludmiła Janicka w gabinecie swojego brata, kandydata na burmistrza, znajduje ciało jego przyjaciela. Kobieta jest zszokowana. Ludmiła kalkuluje sytuacje i stwierdza, że to ją oskarżą o zabójstwo. Zdesperowana prosi o pomoc osobę, której nie znosi, a która na nowo pojawiła się w jej życiu – siostrę bliźniaczkę, Izę. Kobieta wzywa policję i zeznaje, że to ona znalazła ciało Musiała. Niestety, jedno kłamstwo ciągnie za sobą drugie. Dodatkowo, w życiu bliźniaczek pojawia się przystojny policjant, Bogdan, który nie zdaje sobie sprawy z ich zamiany. Czy kobiety wyjdą z tych opresji cało?
Sprzeczne sygnały Kasi Bulicz-Kasprzak to historia obyczajowa, rodzinna, z nutką kryminału. Chociaż bez zabójstwa i zamiany sióstr nie byłoby tej całej opowieści, to autorka w głównej mierze skupiła się na stronie obyczajowej. Wydawało mi się, że bez wahania ta książka przypadnie mi do gustu. Swego czasu obyczajówki pochłaniałam tonami i mam wielki sentyment do takich lekkich historii. Ba, ja nadal je lubię i stanowią miłą odskocznię od kryminałów i fantastyki. Jednak pomiędzy mną a Sprzecznymi sygnałami nie zaiskrzyło.
Chociaż książkę pani Bulicz-Kasprzak miało się czytać szybko, to mi to zajęło cały tydzień. Nie potrafiłam wczuć się w tę historię. Chociaż napisana jest lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, to przeszkadzała mi jej miałkość. Ta historia mnie wynudziła. Nie wywołała u mnie negatywnych emocji, nie wkurzyła czy zirytowała.
Oprócz tajemniczego morderstwa, skłóconych sióstr bliźniaczek, mamy w tej historii również tajemnice rodzinne, które powoli, regularnie wypływają na wierzch, niszcząc spokój rodziny Janickich. Są one mniej lub bardziej szokujące. Jednak niektórych wcale się nie spodziewałam i musze przyznać, że pozytywnie mnie tym autorka zaskoczyła, dlatego nie oceniam tej książki nisko. Kasia Bulicz-Kasprzak w swojej powieści tak poprowadziła akcję, że zakończenie było dla mnie wielkim, ale i dobrym zaskoczeniem.
Muszę wspomnieć o korekcie. Jestem osobą, która gdy czyta, nie zwraca uwagi na błędy, chyba że bardzo, ale to bardzo rzucają się w oczy. Jedno zdanie w tej książce mnie zabolało. Bogdan Kowaluk zadzwonił do firmy ochroniarskiej, ale niczego się nie dowiedział Chłopaki przejeżdżały tamtędy raz czy dwa, nic niepokojącego nie widziały [1] Nie mogłam uwierzyć, że taka książka z tak wielkim bykiem przeszła korektę, została wydana i wprowadzona do księgarni. Nie lubię słowa chłopacy, chociaż na stałe weszło już do potocznego języka niektórych, a ja się staram go wystrzegać.
Nie skreślam innych książek Kasi Bulicz-Kasprzak. Nie uważam też, że Sprzeczne sygnały nie spodobają się wszystkim. Z tego co zdążyłam się zorientować jestem w tej mniejszości, którym ta historia nie przypadła do gustu.
[1] Kasia Bulicz-Kasprzak „Sprzeczne sygnały, Wydawnictwo Edipresse, 2018r, strona 122.
Oficjalna recenzja dla portalu Duże Ka!