Wilkołak grasuje w okolicy | „Rodzanice” Katarzyna Puzyńska
MOTYLEK | WIĘCEJ CZERWIENI | TRZYDZIESTA PIERWSZA | Z JEDNYM WYJĄTKIEM | UTOPCE | ŁASKUN | DOM CZWARTY | CZARNE NARCYZY | NORA | RODZANICE
Tytułowe Rodzanice to niewielka wieś, w której znajdują się tylko trzy domy. W pobliżu, na zamarzniętym jeziorze, zostaje znaleziona zamordowana młoda dziewczyna, nakryta kocem, jakby morderca nie chciał, aby ofiara zmarzła. To nie koniec zbrodni – w tym samym czasie ginie dziennikarka i wydaje się, że Klementyna Kopp ma z tym dużo wspólnego. Niektórzy to nawet byłą panią komisarz oskarżają o zabójstwo. Dodatkowo, ktoś grozi w anonimowym liście wszystkim mieszkańcom Lipowa.
Sprawą zajmuje się Daniel Podgórski (który walczy ze swoim uzależnieniem) oraz matka jego syna, Emilia Strzałkowska, która zaczęła pracę w wydziale kryminalnym. Mężczyzna wierzy, że Klementyna jest niewinna.
Co wspólnego z zamordowaniem młodej dziewczyny ma Junior Kojarski? Jak układa się życie Podgórskiego i co takiego skrywa policjant? Kto chce się odegrać na Strzałkowskiej? I co ma z tym wszystkim wspólnego krwawy półksiężyc?
Po przeczytaniu tej części miałam tylko jedną myśl w głowie „jak mogłeś Danielu Podgórski?!”. Straciłam resztki sympatii do tego mężczyzny i ich nie odzyskam. Co to, to nie. Choćby nie wie co zrobił, już nie wybieli się w moich oczach. Nie będzie jednym z moich ulubionych bohaterów z tej serii. Spadł z piedestału, chociaż długo się na nim utrzymywał. Zbyt długo traktowałam go z jako uprzywilejowanego. Nie obchodzi mnie już, jak się potoczą dalej jego losy. Nie i koniec. Nadal gdy o tym myślę, krew mi buzuje, a skończyłam czytać Rodzanice ze dwa tygodnie temu. Gdy myślałam, że już się uspokoiłam, jednak nie.
Ta książka to akcja bez trzymanki. Wszystko biegnie do przodu, wydarzenia szybko następują po sobie i nie ma czasu nawet na chwilę wytchnienia. Akcja obejmuje dwa dni, podczas których wydarzyło się bardzo wiele i ogrom pytań pozostał bez odpowiedzi, przez co na kolejny tom czekam z jeszcze większą niecierpliwością niż na Rodzanice, chociaż nie spodziewała się, że jest to możliwe. Gdybym każdą jedną część, sagi o Lipowie miałabym opisać tylko jednym słowem, to w przypadku Rodzanic byłaby to prędkość. Nawet nie wiem, kiedy te wszystkie strony przeczytałam, wszystko działo się tak szybko, że chyba na spokojnie będę musiała tę powieść przeczytać jeszcze raz (chociaż wątpię czy udałoby mi się to zrobić na spokojnie).
Przez te wszystkie tomy, dość dobrze udało mi się poznać bohaterów. Towarzyszyłam im w ich wzlotach i upadkach; podczas tych dobrych i złych chwil. Nadal do tych nielubianych zaliczam Emilię i Pawła. Brakuje mi Marka i mamy Podgórskiego, która była ciepłym duchem komisariatu. Widzę, że pomysłów pani Puzyńskiej nie brakuje, z tomu na tom jest ich coraz więcej zwrotów akcji i zagadek, które czekają na rozwiązanie. Muszę dodać, że każdy kolejny tom trzyma odpowiedni poziom. Rodzanice nie zawiodły moich oczekiwań. Dostałam to, na co czekałam.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Prószyński i s-ka!