Cienie między nami – Tricia Levenseller
Uwielbiam klimat, jaki możemy znaleźć w „Cieniach między nami”. Mrok, tajemnice, krwawe intrygi, niespotykana I niezbadana magia. Nic tylko czytać I zatracić się w tym mrocznym, ale jakże intrygującym świecie. Jeszcze bardziej intrygował mnie fakt, że powieść … to stand alone, czyli jednotomówka, bez kontynuacji. Cała opowieść zamknięta w jednej książce, co w czasach, gdy pojawiają się co chwilę nowe serie, jest czymś świeżym.
Kilka słów o niedoskonałościach
Pierwsze zgrzyty pojawiły się już po kilku pierwszych stronach. Nie przeszkadza mi silna, niezależna bohaterka, która wie, czego chce, ale w tym przypadku poczułam się zawiedziona. Na pewno spotkaliście gdzieś w internecie pierwsze zdanie. Intrygujące, odważne i trochę przerażające. Miało ono prezentować charakter głównej bohaterki, a zarazem narratorki całej opowieści. … jest odważna, pewna swojego ciała i umysłu oraz opracowała plan, który gwarantuje jej całkowitą władzę w królestwie. Chciałam zatonąć w tej historii i poznać losy bohaterów. Jednak im bardziej zagłębiałam się w ten świat, tym bardziej miałam ochotę odłożyć powieść na półkę i do niej nie wracać. Wszystko przez Alessandrę. Pomimo kreacji, jaką serwuje swoim czytelnikom autorka, zauważyłam, że nasza bohaterka i przyszła królowa nie jest chłodna i opanowana. Nie jest nawet szalona. Jej myśli, charakter, pokazują dwie sprzeczne postacie. Nie jest oschła i uparcie nie dąży do celu. Wiele rzeczy Alessandrę rozprasza, zwraca uwagę na rzeczy, które nie powinny nawet znaleźć się w polu jej zainteresowania. Gdybym mogła opisać jej postać jednym słowem, to użyłabym stwierdzenia, że nasza panna Stathos jest sztuczna.
Nie wszyscy tacy piękni
Pewnie wiele czytelniczek zaintryguje postać Króla Cieni i przyznam, że mnie również. Chociaż po kilkunastu stronach miałam wrażenie, że główna postać męska jest spłaszczona i sztuczna. Autorka jednak poświęca mężczyźnie wiele więcej miejsca w kolejnych rozdziałach. Niestety, między bohaterami nie ma chemii ani żadnego uczucia. Był to wątek całkowicie mi obojętny, nad czym ubolewam, bo jest on osią napędową całej historii.
Podsumowanie
„Cienie między nami” to historia krótka. Podejrzewam, że gdyby autorka zdecydowała się na dwa czy trzy tomy, mogłaby bardziej rozwinąć akcję, dodać charakteru bohaterom, a także dać zaobserwować dworskie intrygi i życie na zamku. Tło całej opowieści jest mdłe, nijakie i nudne, a miałam ochotę na bardziej rozbudowane „otoczenie” bohaterów. Na szczęście „Cienie między nami” czyta się niezwykle szybko, strona po stronie i w pewnym momencie można dać się ponieść akcji, chociaż Alessandra potrafi popsuć wszystko. Pomysł na całą opowieść nie jest może świeży, ale nie przeszkadza mi schematyczność, o ile jest ciekawie podana. Tutaj akcja poprowadzona jest w sposób ciekawy i gdyby bohaterowie byli lepiej wykreowani, to lektura sprawiłaby mi o wiele więcej przyjemności.
Autor: Tricia Levenseller
Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska
Tytuł: Cienie między nami
Wydawnictwo: You&Ya
Ilość stron: 320
Ocena:3/10