Czy najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo? | „Wielkie kłamstewka” Liane Moriarty
Coś wydarzyło się na wieczorku zapoznawczym rodziców dzieci z miejscowej szkoły. Kto zabił? Kto jest winny? Kto zginął? Czy to był wypadek? A może ktoś specjalnie zrobił komuś krzywdę? Tysiąc pytań przychodzi do głowy nie tylko funkcjonariuszom miejscowej policji, którzy chcą rozwikłać zagadkę, ale czytelnikowi, który będzie mógł spojrzeć na całą sytuację z nieco szerszej perspektywy niż bohaterowie.
Wróćmy jednak do początku tej historii, która rozpoczyna się pewnego letniego poranka, kiedy Jane poznaje Madeline i Celeste. Trzy kobiety przyprowadziły dzieci na pierwsze, zapoznawcze spotkanie w przedszkolu. Chociaż pierwsza z nich jest o wiele młodsza od pozostałych, to zawiązuje się między nimi nić porozumienia i sympatii i rozwija się w piękną przyjaźń. Niestety, córka Renaty, bizneswoman, która nie boi się postawić na swoim, oskarża syna Jane o jej skrzywdzenie. Matki dzielą się na dwa obozy. Nikt się nie spodziewa, że to dopiero początek wielkiej małej wojny.
Twórczość Liane Morairty poznałam dzięki jej książce Moja wina, Twoja wina. Byłam nią zachwycona – tymi emocjami, klimatem, akcją, tym, jak autorka budowała napięcie u czytelnika. Jednak to Wielkie kłamstewka były pierwsze. To dzięki tej powieści autorka stała się w Polsce sławna. Nic dziwnego – serial przysporzył jej wielkie grono fanów. I chociaż zamierzałam obejrzeć produkcję HBO, to najpierw zdecydowałam się przeczytać Wielkie kłamstewka. I nie żałuje.
Autorka stworzyła bardzo ciekawe postacie kobiece. Każda z nich zasługuje, aby się nad nią na chwilę pochylić. Madelaine Mackenzie nie boi się powiedzieć głośno o tym, co myśli. Jest kobietą odważną, głośną, przebojową, która potrafi stanąć w obronie słabszych. Celeste Wright jest matką bliźniaków i żoną Perry’ego. Mają wszystko o czym mogli zamarzyć, są bajecznie bogaci. Jednak Celeste, uważana za ikonę piękna, skrywa pewien sekret i bardzo dobrze się z tym kryje. Jane Chapman nie dość, że nowa, to jest jeszcze matką, która samotnie wychowuje syna, Ziggy’ego. Jest jeszcze Bonnie, nowa żona byłego męża Maddie i Renata, bizneswoman, która jest jedną ze stron konfliktu.
Emocje i napięcie rośnie ze strony na stronę. Wiadomo, że coś się wydarzyło, ktoś zginął, nie wiadomo, czy przez przypadek, ale reszta to tajemnica. Ciekawość, która pojawia się już przy pierwszych stronach podczas przekracza wszystkie możliwe skale. W poprzedniej książce autorki, którą czytałam, już w połowie zdradziła co się wydarzyło. Tutaj trzymała w niepewności aż do samego końca, skutecznie ją podsycając, zwłaszcza fragmentami przesłuchań, które można było przeczytać pomiędzy rozdziałami. Dodatkowo, w trakcie lektury na jaw wychodziły tajemnice bohaterów, głęboko skrywane. Z tych składników powstał bardzo dobry dramat, ukazujący ludzkie słabości i ułomności, wady, ale i zalety; pokazujący, że świat nie jest dobry.
Wielkie kłamstewka to książka bardzo dobra. Już gra słów w tytule sugeruje czytelnikowi, że w tej powieści chodzi o coś więcej niż o cukierkowy opis gospodyń domowych, którym niczego nie brakuje. Bo czy zdrobniałe kłamstewka, które są niewinne i nikomu nie robią krzywdy, mogą być wielkie? Ze swojej strony bardzo polecam i mam nadzieję, że kolejna książka Liane Moriarty będzie, choć w połowie tak dobra.