Gdy mrok spowije święte miasto | Donato Carrisi „Władca ciemności”
Papież Leon X ostrzega ludność, aby Watykan nigdy nie pogrążył się w ciemnościach. Wydaje bullę, w której nakazuje, aby strzec Wiecznego Miasta przed mrokiem. Przez wiele, wiele lat ludzie pilnowali zapasu świec, nafty; dbali, aby latarnie nie gasły.
W XX wieku jednak o tym zapomniano – postęp, a wraz z nim elektryczność, spowodowały, że przepowiednia i przestroga papieża wyblakły. Do czasu, gdy w wyniku gwałtownej burzy uszkodzona zostaje elektrownia i władze Rzymu na 24 godziny postanowiły pogrążyć miasto w ciemności. Nie tylko prądu i światła miało zabraknąć – łączność padła, ustanowiono godzinę policyjną i wprowadzono specjalne środki ostrożności. Obawiano się, co takiego ciemność i mrok wywołają wśród ludzi; do czego posuną się pewni, że mrok osłoni ich przed sprawiedliwością. Słusznie, bo nikt nie spodziewał się, że kiedy nadejdzie mrok, na wolność wyjdą najgorsze ludzkie instynkty.
Penitencjariusz, policjantka oraz Vitalli, który jest najbardziej tajemniczym człowiekiem z całej trójki, ruszają w pościg za tajemniczym mordercą, który jest brutalny w swoich zbrodniach i związany jest z tajemniczą sektą. Co ama z tym wszystkim wspólnego zaginiony przed laty chłopiec?
Władca ciemności to idealna książka dla fanów teorii spiskowych w które zamieszany jest Kościół; tajemnic z przeszłości, których ujawnienie, może zmienić świat. Ta historia wpasuje się w gust fanów powieści Dana Browna. Tajemnice, sekrety, Kościół… Czytając, byłam bardzo ciekawa czym jeszcze zaskoczy mnie Donato Carrisi i czy odpowie na wszystkie pytania.
Władca ciemności to trzeci tom cyklu serii o Marcusie. Dla tych, którzy tak jak ja, nie czytali poprzednich części – Trybunału dusz i Łowcy cieni – lektura tomu trzeciego nie będzie żadnym utrudnieniem. Owszem, autor daje do zrozumienia czytelnikowi, że Władca to jakiś fragment serii, ale nie spoileruje wydarzeń z dwóch poprzednich książek. W lekturze nie przeszkadza również brak wiedzy co do wydarzeń z Łowcy cieni czy Trybunału dusz. W trakcie czytania rośnie ciekawość i chęć sięgnięcia wstecz aby lepiej poznać Marcusa.
Żadnego z bohaterów nie polubiłam, a to dlatego, że nie mogłam ich dobrze poznać. Nie ma się co oszukiwać, że Władca ciemności, nie jest zbyt rozbudowaną powieścią. Ani Marcus, ani Sandra czy Vitalli nie wzbudzili mojej większej sympatii, chociaż tego ostatniego chyba nie da się polubić. Nie tylko dlatego, że autor nie poświęcił mu zbytniej uwagi, ale dlatego, że został przedstawiony w bardzo złym świetle. Niektóre wątki we Władcy ciemności powinny zostać bardziej rozbudowane. Szkoda, że autor tego nie zrobił, bo po zakończonej lekturze czuje drobny niedosyt. Nie mogę również nie porównać tej powieści do Dziewczyny we mgle tegoż autora, w której, pomimo irytującej postaci głównego bohatera, wszystko idealnie do siebie pasuje, a na wszystkie pytania znalazłam odpowiedzi. Autor o zamieszkach wspomniał, nie poświęcając im za wiele czasu. We Władcy ciemności brakowało mi opisów, zatrzymania się na dłuższą chwilę w Rzymie ogarniętym szaleństwem.
Na pewno sięgnę po poprzednie części książki z tej serii. Jeżeli lubicie takie klimaty, to Władca ciemności jak i poprzednie części, będzie dla Was bardzo dobrym wyborem.
Oficjalna recenzja dla portalu Duże Ka!