Destrukcyjna tajemnica | Kerry Fisher „Sekretne dziecko”
Nie spodziewałam się, że tę ponad 400 stronicową książkę uda mi się przeczytać w półtorej dnia, czego się nie spodziewałam. Kerry Fisher od pierwszych stron swojej powieści mną zawładnęła, uderzając w najczulszą stronę – miłość matki do dziecka.
Susie Durate miała dziewiętnaście lat gdy wyszła za mąż za podoficera marynarki, Danny’ego. Kobieta, mimo młodego wieku, czuła się dorosła i kochała swoją rodzinę. Jules, jej pierwsza córka, stała się jej oczkiem w głowie. Podczas nieobecności męża, Susie dowiaduje się, że spodziewa się dziecka. Niestety, Danny nie jest jego ojcem. Z pomocą matki kobieta wyjeżdża z rodzinnej miejscowości i udaje się do Domu Matki i Dziecka w Londynie, gdzie po urodzeniu Edwarda, musi go oddać do adopcji. Te wydarzenia na zawsze pozostawią w jej sercu trwały ślad. Tajemnica, skrywana przez lata będzie ją powoli zabijać i niszczyć to, co Susie kocha i ceni najbardziej – jej rodzinę, a także ją samą zaprowadzi na skraj przepaści.
Już wcześniej oczarowała mnie poprzednia książek Karry Fisher – „Posłuszna żona”, w której poruszyła temat przemocy domowej. W przypadku „Sekretnego dziecka” rodzina również gra ważną rolę, ale inną. Danny i Susie się kochali i byli szczęśliwi. Jednak kobieta nie powiedziała mężowi o dziecku – trzeba pamiętać, że jej niespodziewane macierzyństwo przypada na rok 1968, a wtedy panowały inne zasady moralne. Za nieślubne dziecko mąż mógł porzucić rodzinę, a społeczeństwo by go za to nie zlinczowało, raczej pokiwało głowami ze zrozumieniem, a kobieta zostałaby obrzucona obelgami i zostawiona sama sobie. Decyzja o oddaniu chłopca nie była dla Susie łatwa – kochała swoje dziecko, nawet jeżeli nie było jej męża. To, że siostry zakonne zabrały go spowodowało, że w jej sercu powstała rana. Kerry Fisher w doskonały i niezwykle emocjonujący sposób pokazała, jak jedna decyzja wpłynęła na całe życie Susie.
Autorka zdecydowała się na prowadzić akcję za pomocą narracji pierwszoosobowej, oddając głos swojej bohaterce. Czytając o jej uczuciach, myślach i przerażającej tęsknocie, płakałam. Jak wspomniałam wyżej, autorka poruszyła moją najczulszą strunę, moją największą słabość i miłość. Czytając, czułam się jak Susie. Nie wyobrażam sobie, że mój syn mógłby wychować się daleko ode mnie. Bohaterkę trudno ocenić zero-jedynkowo. Oddanie syna spowodowało, że nie potrafiła żyć normalnie, a głęboko skrywany sekret, zabijał jej rodzinę. Na pewno bardzo współczułam Susie tego wszystkiego – wielkiego cierpienia, nadmiernej kontroli nad córkami – ale także czasami miałam ochotę zdrowo nią potrząsnąć. Skupiła całe swoje cierpienie na utraconym synu, ale zapomniała, że ma jeszcze dzieci, które potrzebują jej uwagi i miłości. Chociaż autorka dopiero z czasem przedstawia całą historię niespodziewanej ciąży, to Susie nie da się ocenić źle, zwłaszcza, że już na pierwszych stronach widać i czuć jej miłość do dziecka.
W „Sekretne dziecko” się wpada, jak ta przysłowiowa śliwa w kompot. Na pewno inaczej odbiorą tę historię Ci czytelniczy, którzy nie mają dziecka. Mnie ta książka znokautowała; śledziłam całe życie Susie z zaangażowaniem, w każdej wolnej chwili, aby tylko dowiedzieć się, jak się kończy. Czy można wyobrazić sobie w tym przypadku szczęśliwe zakończenie?
Karry Fisher nie boi się poruszać tematów trudnych. Jej książki wzbudzają u czytelnika ogrom empatii (zarówno w „Sekretnym dziecku” i „Posłusznej żonie”). Autorka, skupiając się na jednostkach, chce przekazać swoim czytelnikom, że osób z danym problemem jest więcej. Każdy z nas może skrywać sekret, którego wyjawienie mogłoby zniszczyć świat w którym żyjemy. Susie przyszło żyć w czasach, gdzie nie miała zbyt dużego pola wyboru. Samotne matki były na marginesie społeczeństwa, a żona powinna robić wszystko aby mąż był zadowolony. To kobieta powinna martwić się tym, co wyprawia jej ślubny, a nigdy na odwrót.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Literackiemu!