Kerri Maniscalo – Królestwo Przeklętych
Chociaż „Królestwo Nikczemnych” to nie jest najlepsza książka, na jaką trafiłam w tym roku, to sięgnęłam po drugi tom – „Królestwo Przeklętych” – bo byłam ciekawa, jak bohaterka poradzi sobie w podziemiach jako małżonka piekielnego księcia. Czy Emilia odnajdzie mordercę siostry?
Kilka słów o fabule
Po tragicznej śmierci Victorii, jej siostra bliźniaczka przywołuje z podziemnego królestwa Pana Gniewu. W wyniku umowy zawartej pomiędzy Emilią, a księciem piekieł, dziewczyna zmierza do piekła, aby poślubić jednego z książąt. Jednak nie będzie to łatwo –
świat podziemi jest pełen demonów, które tylko czyhają na młodą dziewczynę, a wiadomości i ślady, do których dociera bohaterka,
sprawiają, że sprawa morderstwa jej siostry staje się jeszczebardziej zagmatwana i trudna. Czy Pan Gniewu pomoże jej odnaleźć się w tym świecie? Czy książę piekieł okaże się przyjacielem czy jak inne demony, będzie kierował się własnym interesem.
Królestwo Przeklętych
„Królestwo Przeklętych” to nie jest książka dla młodych czytelników. Pełno w niej seksualnych fantazji, opisów stosunków, a wręcz
posilę się o stwierdzenie, iż cała ta opowieść ocieka erotyzmem. Nie subtelnym i lekkim, który podkręca akcję i nadaje jej rumieńców, ale takim ciężkim, mocnym, momentami duszącym i piekielnym. Idealnie pasuje do miejsca, w którym rozgrywa się cała akcja. Pomiędzy panem Gniewu a Emilią, już od pierwszych stron, panuje dusząca, mroczna atmosfera, a napięcie seksualne jest o
wiele większe niż w pierwszej części. Dla dzieci i młodzieży – nie, ale dla dorosłych już tak.
Słów kilka o bohaterach
Ogromną metamorfozę przeszła również Emilia. W pierwszej części dopiero śmierć siostry powoduje, że staje się odważniejsza, a zaczyna nią rządzić gniew. Robi wszystko to, przed czym ostrzegała ją babcia. Niestety, nie zmiana, którą obserwujemy w „Królestwie
Przeklętych” nie jest dobra. Emilia jest samolubna – porzuca rodzinę, która niewyobrażalnie cierpi po stracie Vittori, udaje się do piekieł, gdzie staje się wyniosła, wygadana i niesamowicie irytująca. Nie wiem czy taka była od początku i rozumiem tę zmianę, ale autorka zdecydowanie za szybko doprowadziła z punktu a do b.
Akcja jest nierówna – momentami ciągnie się w nieskończoność, aby później przyśpieszyć. Po lekturze zakończenia mam wrażenie, że autorka nie wie, w jakim kierunku dalej pokierować tą historią. Dużo w książce niedopowiedzeń, pominiętych wydarzeń czy braku sensu, a to wszystko niesamowicie opóźnia lekturę.
Na zakończenie
Nadal widzę w całej serii Kerii Maniscalo ogromny potencjał. Pomimo iż autorka zamieściła w swojej książce dużo schematów (tajemniczy, mroczny bohater i bohaterka, która skrywa w sobie moc) to ma w sobie to coś. I chociaż drugi tom podobał mi się mniej niż pierwszy, to jestem zaintrygowana kolejnymi losami Emilii i Pana Gniewu.