Leśny duszek | Max Porter „Lanny”
Jeszcze zanim przystąpiłam do lektury książki Maxa Portera, czytałam o jej wyjątkowości. Oczywiście, miałam pewne obawy, że forma „Lanny’ego” mnie nie zachwyci, a co gorsza – znudzi i zdenerwuje.
Rodzina Lanny’ego przeprowadziła się do małej wioski z Londynu – ojciec codziennie dojeżdża do pracy, a matka jest pisarką. Ich syn zostaje wysłany na lekcje rysunku do miejscowego artysty, którego ludzie nie darzą sympatią. Mały chłopiec jest wyjątkowy i każdy to zauważa; niezwykle delikatny i ogromne sympatyczny. W dodatku ma w sobie to coś.
W wiosce, ponad nią, pod nią, obok niej mieszka również Praszczur Łuskiewnik, który od lat wsłuchuje się w ludzkie szepty, wypowiedzi, skargi i pochwały; który od lat obserwuje mieszkańców wioski w ich codzienności. Jednak jego tajemnice oczy najczęściej swoją uwagę kierują na Lanny’ego.
Powieść Maxa Portera nie jest dla każdego. Niezwykle trudna, brutalna, naładowana emocjami, momentami dziwna, ale w swej odmienności wspaniała. Czytałam, że autor zaliczany jest do najznakomitszych pisarzy młodego pokolenia. Na pewno jest pomysłowy i odważny. Ma również niewyobrażalny talent, który poznałam dzięki „Lanny’emu”.
Historia podzielona jest na trzy części. W pierwszej do głosu dochodzi Praszczur, ale także rodzice Lanny’ego i Pete, który uczy chłopca rysunku. Każdy z nich ma swoje lęki i wewnętrzne potwory; każdy z nich musi mierzyć się z codziennością. W ich myślach, wypowiedziach wciąż przeplata się Lanny. W drugiej części narracja jest bardziej dynamiczna. Tutaj autor nie rozdziela wypowiedzi i myśli poszczególnych bohaterów. Co chwilę zmienia się perspektywa, z której czytelnik obserwuje wydarzenia. Trzeba się bardzo skupić podczas lektury, aby nie zgubić wątku i wszystko odpowiednio odebrać. Trzecia część jest najbardziej przerażająca i dziwna – nie spodziewałam się, że autor tak pokieruje akcją, że włos zjeży mi się na głowie i nie będę mogła uwolnić się od czarnych i przygnębiających myśli.
Jak wspomniałam, „Lanny” nie jest książką dla każdego. Nie wszystkim się spodoba. Autor bez mrugnięcia okiem odkrywa zaściankowość małych miasteczek – pokazuje wszystkie przywary mieszkańców, którzy na inność i nowość są wrogo nastawieni. Pokazuje wewnętrzne burze bohaterów, ich problemy, kłopoty, myśli. Max Porter stworzył bardzo wyraziste postacie, chociaż momentami giną w gąszczu akcji i fabuły. Lanny jest główną postacią. Chociaż przewija się przez wszystkie perspektywy, to tak naprawdę trudno go poznać. Jest bardziej tajemniczy od Praszczura Łuskiewnika. Czytelnik widzi go oczami innych bohaterów, ale nie może poznać jego myśli.
„Lanny” przeraża. Swoją bezpośredniością, formą, fabułą, bohaterami. Jest to historia, która wnika głęboko w serce czytelnika i wywołuje dziwny niepokój i strach, który nie chcę odejść. Książka określona została mianem eksperymentu literackiego i językowego. Czu udanym? Według mnie tak. Ta historia nie mogłaby zostać inaczej opowiedziana – wtłoczenie jej w ramy zwykłej powieści odebrałaby jej tę wyjątkowość, magię i lęk, które budzą się w czytelniku w trakcie lektury. Jeżeli chcecie się zachwycić i oczarować tak jak ja, to „Lanny” będzie dla was doskonałym wyborem.