Czy miłość matki do dziecka można zmierzyć? | Jennifer Rosner „Żółty ptak śpiewa”
Miłości matki do dziecka nie da łatwo się opisać. To uczucie, które pojawia się niespodziewanie i wypełnia nasze serca. Chcemy zrobić dla tych małych istotek wszystko, ale najbardziej pragniemy, aby były szczęśliwe. Aby nie zaznały głodu i zimna. Aby wyrosły na dobrych ludzi. Niestety, był taki czas, kiedy nie wszystkie matki mogły zapewnić dzieciom bezpieczeństwo, ciepły posiłek i spokój. II wojna światowa wielu kobietom odebrała prawo do wychowywania dzieci na swoich zasadach; musiały się ukrywać, porzucić znany sobie świat, aby zapewnić swoim pociechom to, co najcenniejsze – życie.
Żółty ptak śpiewa to historia o takiej miłości. Wielkiej, prawdziwej, bezwarunkowej, szczerej, trwającej nawet w najgorszych warunkach. To uczucie, które potrafi przetrwać najgorszą zawieruchę i nie osłabnąć. To, co jest między Różą a Szirką to najprawdziwsza miłość.
Matka i córka ukrywają się w stodole. Róża musi nauczyć Szirkę jak być cicho, nie wydawać najmniejszego odgłosu, nie krzyczeć, nie śpiewać, nie nucić, ponieważ nawet najcichszy dźwięk może ich wydać. Przyszło im żyć w czasach II wojny światowej, są Żydówkami i aby przeżyć, muszą się ukrywać. Obie tęsknią do dawnych czasów i do muzyki. Szirke szczególnie – jest dzieckiem, nie wszystko jeszcze rozumie, a wychowana była wśród dźwięków. Aby zająć czymś swoją córeczkę, Róża opowiada jej bajkę o ogrodzie, w którym mała dziewczynka musi być cicho i o żółtym ptaszku. Kobieta i dziewczynka muszą stawić czoła śmiertelnemu zagrożeniu, a w świecie, który ogarnięty jest wojną, ich miłość nie maleje.
Nie spodziewałam się po tej książce, aż takiego ładunku emocjonalnego. Podczas lektury płakałam i nie potrafiłam wyobrazić sobie, co czuje Róża, gdy widzi, jak jej dziecko cierpi i jakie brzemię czuje na swoich barkach, gdy zastanawia się nad tym, czy przeżyją kolejny dzień. To wszystko, co dzieje się między głównymi bohaterkami wychodzi na pierwszy plan. Owszem, czytelnik ma świadomość, że panuje wojna, a całe dotychczasowe życie Róży i Szirke, a także tysięcy innych ludzi, odeszło i nigdy nie wróci. Ludzie muszą się ukrywać, aby przeżyć. Dziewczynka będzie musiała opuścić swoją matkę – i w tym momencie nie wiedziałam, czy dam radę przeczytać tę książkę do końca. Jennifer Rosner rozbiła moje serce na milion kawałków, wywołała łzy i nie sądziłam, że dam radę dokończyć tę historię, ale bardzo chciałam poznać zakończenie, a im dalej w treść, tym działo się więcej i więcej. Nie raz i nie dwa udzielał mi się strach bohaterek, które musiały znosić wiele. Miłość matki do córki gra w tej powieści „pierwsze skrzypce”, a każda kolejna strona utwierdza czytelnika, że to uczucie jest niezniszczalne; jest trwalsze niż najtwardszy minerał i nie do opisania słowami.
Żółty ptak śpiewa jest to książka piękna, bo opisuje najwspanialszą miłość, ale i straszna. Chociaż Róża i Szirke to postacie fikcyjne, to za ich historią stoi wiele istnień – zapomnianych, nieznanych, ze smutnym zakończeniem. Tytułowy żółty ptaszek był dla dziewczynki czymś normalnym w tym ogarniętym świecie wojną, był najlepszym przyjacielem i powiernikiem, któremu mogła się zwierzać i śpiewać. Szirke stara się uciec do swojego magicznego ogrodu, aby przeżyć. Żółty ptak śpiewa jest to historia, która wyróżnia się na tle powieści wojennych. Jest w niej strach, ból, cierpienie, śmierć, ale to miłość między matką a córką jest tutaj najważniejsza
Książka zrecenzowana we współpracy z wydawnictwem Otwarte!