K.C Archer „Instytut”
Gdy tylko słyszę słowo X-men, nie mogę się oprzeć – czytać i oglądam wszystko, co tylko wpadnie mi w ręce. Nie mogłam przejść obojętnie obok Instytutu, bo recenzenci porównują szkołę, do której uczęszczają bohaterowie, do szkoły X-menów.
Kim jest Teddy Cannon? Poznajemy ją w momencie, kiedy w przebraniu udaje się do kasyna, aby się odbić. Kobieta ma niezwykły dar. Potrafi z wielką precyzją, która pomagała jej w grze, czytać ludzi. Niestety, Teddy wpada w kłopoty, w które zamieszany jest Siergiej (już samo imię zwiastuje tarapaty) i policja. Ratuje ją tajemniczy nieznajomy, który daje szansę zacząć od nowa, z czystą kartą. Informuje on bohaterkę, że jest medium, a dla takich jak ona, otworzona jest specjalna szkoła, w której doskonalą swoje umiejętności.
Po przybyciu na miejsce, Teddy zaprzyjaźnia się z innymi studentami. Każdy z nich obdarzony jest podobną mocą, co sama bohaterka. Niestety, w Instytucie zaczynają dziać się dziwne rzeczy – studenci znikają, dochodzi do włamań i wycieku dziwnych informacji. Panna Cannon decyduje się podjąć grę.
Brzmi fajnie. Spodziewałam się, że „Instytut”to będzie świetna, trzymająca w napięciu lektura, z dorosłymi, nietuzinkowymi bohaterami i tajemnicą, którą trzeba odkryć. Teddy, tak jak inni bohaterowie, ma dwadzieścia kilka lat. Jednak ich zachowanie jest tak infantylne, że momentami miałam wrażenie, iż czytam o przygodach dzieci, które dopiero zaczynają szkołę średnią. Serio, dorosłe osoby dzielą się na alfy i odmieńców? Postacie wykreowane przez Archer są nudne, przewidywalne, momentami dziwaczne… Nawet Teddy nie wyróżnia się jakoś specjalnie. Archer miała okazję stworzyć bohaterów, których można kochać i nienawidzić. Szkoła z osobami, które obdarzone są dziwnymi mocami? Toż to taka plastyczna masa dla pisarza – można ugniatać, tworzyć, opisywać, dodawać cechy charakteru… Na pierwszych stronach wydawało mi się, że kreacjom bohaterów nie będę mogła nic zarzucić, jednak im dalej w las, tym gorzej.
Nie mogę nic się przeczepić do akcji. Tutaj było ciekawie, chociaż niektóre fragmenty strasznie się dłużyły. Sięgnęłabym po dalszą część, aby dowiedzieć się, jak potoczyła się akcja, bo Archer ciekawie poprowadziła wydarzenia i zasiała we mnie ziarno ciekawości. „Instytut” jest to jednak powieść przewidywalna. Od pierwszych stron wiadomo, że Teddy będzie bohaterką wyjątkową, obdarzoną mocą zadziwiającą wszystkich; że będzie musiała zrobić coś, co jest przeznaczone dla tych wyjątkowych. Trochę mnie to gryzło, bo podczas lektury odniosłam wrażenie, że autorka mocno inspirowała się jakąś książkę. De ja vu. Niestety, trudno mi sobie przypomnieć tytuł.
„Instytut” mnie rozczarował. Męczyłam tę książkę strasznie i tylko gdy akcja przyśpieszała, czułam zainteresowanie. Na plus zasługuje również pomysł na szkołę dla medium – to coś nowego, innego i takiego motywu jeszcze nie spotkałam.
Autor: K. C Archer
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Tytuł: Instytut
Tytuł oryginału: School for psychics
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 29.01.2020
ISBN: 9788328064394
Liczba stron: 400
Ocena: 3/10