Komponenty, elementy – czyli co znajdziemy przy herbacianym stole W „Alicji w krainie słów” zakochałyśmy się od pierwszego wejrzenia. Gra jest przepiękna graficznie, baśniowa i zabawna, a i jej komponenty zachwycają. W zjawiskowym pudełku znajduje się 8 kart postaci, 8 kart punktacji, 60 kart tematów, 42 żetony punktów, 3 żetony czasu, 1 żeton Pana Gąsienicy, 25 zakazanych liter (w różnych kolorach, zależnie od poziomu trudności) oraz… grający imbryk do odmierzania czasu! Przyznam Wam szczerze, że zanim go włączyłyśmy to sądziłam, że będzie to standardowe cykanie, jak w minutniku, ale… powitała mnie sympatyczna i wesoła melodyjka. Co więcej, można regulować głośność imbryczka oraz ustawiać go na dwa warianty czasowe – 10 lub 15 sekund. Bomba, prawda? Szkoda tylko, że do zestawu nie zostały dołączone baterie – rzadko się już spotyka gry i zabawki na baterie bez kompletu baterii.
Dziwne prawa Królowej Kier – zasady gry „Alicja w krainie słów” przeznaczona jest dla osób w wieku 10+, runda standardowo trwa około 25 minut, a bawić się w nią można w gronie od 3 do 8 graczy. Gra posiada dwa warianty – podstawową, która z całą pewnością lepiej sprawdzi się w gronie młodszych dzieciaków i osób starszych oraz zaawansowaną, która jest nieco bardziej skomplikowana, ale – prawdę mówiąc – nie jest dużo trudniejsza do pojęcia. Obie bazują na ważnym prawie – nie można używać niektórych liter, które wylosowywane są z kart co turę – podobnie jak temat rozmowy (np. szkoła, domowe zwierzaki, kino). Zadaniem graczy jest powiedzenie słowa, które zarówno nawiązuje do pogawędki, jak i nie zawiera danych liter. Brzmi banalnie, prawda? Różnice pomiędzy wariantami są jednak spore, ponieważ w wariancie podstawowym mamy więcej czasu i korzystamy jedynie z dwóch stosików liter (najłatwiejszych), a w zaawansowanej pojawia się więcej zakazanych liter, karty postaci, które – można rzec – mają różne zdolności oraz pojawiają żetony. Dla przykładu, Kapelusznik może raz na turę przekręcić swoją kartę i zignorować litery przy mówieniu hasła oraz posiada żeton czasu, który – o ile muzyczka się nie skończy – pozwala od nowa zrestartować imbryk i rozpocząć swoją turę od początku. Każda postać jest dokładnie opisana w instrukcji, a dodatkową pomocą są oznaczenia na kartach bohaterów, które ułatwiają zapamiętanie ich specjalnych zdolności. I – co warto tutaj dodać – co turę wymieniamy się postaciami (podajemy je dla gracza z lewej), co bardzo urozmaica rozgrywkę. Wrażenia z wyprawy do Krainy Słów Widocznie Królowa Kier z Krainy Słów ma niewiele wspólnego z tą z Krainy Czarów, bo choć ma smykałkę do ustanawiania dziwnych praw, tak na herbatce u niej można bawić się przewybornie. Proste zasady gry, przepiękna oprawa graficzna oraz towarzystwo przesympatycznej muzyczki (której niestety-stety nie można później wyrzucić z głowy) bardzo pozytywnie wpływają na samopoczucie w tracie rozgrywki i zachęcają do kolejnych rozgrywek (szczególnie, gdy zostajesz pokonany z kretesem przez dziewięciolatkę). Podstawowy tryb jest według mnie nieco zbyt łatwy, natomiast zaawansowana opcja jest po prostu… idealna. Oferuje zdecydowanie więcej możliwości i wrażeń! I miło popatrzeć na karty postaci, bo są przezjawiskowe! 🙂
Podsumowanie „Alicja w krainie słów” z całą pewnością przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi gier słownych. To świetna zabawa zarówno z dziećmi, w rodzinnym gronie, jak i z przyjaciółmi, bowiem rywalizacja jest w niej łagodna, a i dostarcza mnóstwo śmiechu. Tytuł ten zdecydowanie pobudza też kreatywność, bo nad niektórymi hasłami trzeba się nagłowić, aby nie użyć zakazanej litery (szczególnie w trudniejszym wariancie). Polecam tę grę absolutnie każdemu, bo jest fantastyczna i pod względem wizualnym i grywalnym! 🙂