Książę mgły. Carlos Ruis Zafon
„Wiele lat musiało upłynąć, aby Max zapomniał wreszcie owo lato, kiedy odkrył, właściwie przypadkiem , istnienie magii”
Każdy z nas ma swoje własne lęki i przeważnie są one skrywane. Nikt nie przyzna się na głos że boi się pająków, albo że na widok żab najchętniej uciekłaby na najwyższe drzewo. Jednak niektórzy boją się czegoś zupełnie nierealnego, czegoś, co dla większości nie istnieje, bo to przecież tylko bajki czy brednie. Przecież nie można się bać czegoś czego nie ma. A co jeśli chodzi o magię, która zazwyczaj kojarzy nam się z dobrymi wróżkami, elfami, matkami chrzestnymi którzy spełniają nasze najskrytsze marzenia, a jeżeli istnieje już bohater zły, czarny i ogólnie be to ta biała magia go zawsze pokona? I wszystko skończy się szczęśliwie.
Max nie chce opuszczać starego domu i przenosić się w nieznane. Ma niejasne przeczucia, które towarzyszą mu już na dworcu kolejowym, kiedy to z całą rodziną wysiadają w nowym miejscu. Jak się okazuje-ich dom należał kiedyś do rodziny Fleishmanów, którym, niestety, los nie sprzyjał. Po tragicznej śmierci ich syna Jacoba zmarł i budowniczy domu, a jego żona ze złamanym sercem postanowiła opuścić miejsce, gdzie kiedyś była szczęśliwa. W nowym miejscu Max i jego siostra Alicja poznają kilkunastoletniego Rolanda, który pokazuje im miasteczko oraz opowiada historię słynnego statku który zatonął kilkanaście lat temu. Jedynym z ocalałych jest dziadek Maxa- Victor Kray, który wdzięczny przeznaczeniu wybudował na nabrzeżu latarnię, aby strzec wędrowców przed utonięciem. To on opowie młodym historię o Księciu Mgły, który towarzyszył mu przez całe życie. Jak się okaże- nic nie jest takie jak na pierwszy rzut oka się wydaję.
Zafon już na wstępie zaznaczył że jest to książka dla dzieci i młodzieży. Już sama okładka odstrasza, a treść chociaż z pozoru nie wydaje się przyprawia o dreszczyk. Ja, jako dwudziestolatka bałabym się czytać ją w nocy (chociaż ja boje się wszystkiego i tak niestety mam już od dzieciństwa, ale miałam taki etap w swoim życiu że oglądałam wszystkie horrory na jakie trafiłam i oczywiście nie znałam pojęcia ‘strach’. Do tej pory zachodzę w głowię jak to się mogło stać). Podejrzewam że nie wszystkie dzieci odebrałyby ją tak jak powinny. Może wydałaby im się nudną lekturą, napisaną przez jakiegoś starego dziadka?
Wiele recenzji czytałam i wielu zachwytów się nasłuchałam nad twórczością Zafona, zanim po nią sięgnęłam. Był to wynik braku czas i lęku bo przecież co jeżeli ten wielki pisarz nie okaże się taki wspaniały i cudowny jak wszyscy twierdzą? Wolałam więc żyć złudzeniami, ale ile można. Zdałam sesje, był weekend a w Biedronce promocja. Postanowiłam i kupiłam i zaczęłam czytać już w drodze do domu. I o mało nie uderzyłam w drzewo.
Zafon nie pisze, on maluje. Słowami tworzy wspaniałe obraz, który wkradają się do umysłu i nie chcą odejść zaprzątając myśli nie pozwalając skupiając się na żadnej innej czynności. Dodatkowym plusem w tym dodatku (ale i tylko w tym) że książka ma mało stron, bo gdyby była dwa razy grubsza nie spałabym, a rano w szpitalu stawiłabym się z takimi worami pod oczami jakich jeszcze świat nie widział. Jednak chciałabym żeby była dłuższa bo styl Zafona uzależnia. Tak, jak narkotyk czy innego rodzaju używki. Żadne słowo nie znalazło się w powieści przypadkiem- wszystkie mają swój wyznaczony cel aby uwieść czytelnika.
Czy polecam? To jest chyba pytanie czysto retoryczne. I chociaż sam autor stwierdził że jest to książka dla dzieci ja uważam że jest odpowiednia dla każdego. Przedstawia świat widziany oczami dziecka, który powoli zaczyna wkraczać w dorosłość, chcę być mężny, odpowiedzialny, a jednocześnie jest w nim młodość która nakazuje mu być beztroskim, niewinnym chłopcem.
Miło wspominam, chociaż powieść nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak "Cień wiatru" czy "Gra anioła". Koniecznie sięgnij po te książki jeśli styl pisania Zafona tak Cię urzekł, bo moim zdaniem właśnie w nich widać kunszt i talent autora.
Kiedyś, dawno czytałam ten tytuł i z tego co pamiętam, książka nie przypadła mi, niestety, do gustu. Może dziś, z perspektywy czasu, oceniłabym ją jednak trochę inaczej.
Mi również książka się spodobała. I właśnie to w jaki sposób Zafón kreuje obrazy w książce 🙂
Od dawna mam zamiar przeczytać jakaś książkę Zafona, ale jakoś się nie składa.
Pierwsza książka Zafóna, jak dla mnie najgorsza z tych, które wyszły spod jego pióra, ale wciąż dobra 🙂
Zostałaś nominowana do Liebster Award. ;* Szczegóły na moim blogu: http://hogwart-zmienicprzyszlosc.blogspot.com/
Do książki "Cień wiatru" zabierałam się juz 2 razy z marnym skutkiem… staję w pewnym momencie i ani rusz dalej. Postanowiłam więc na początek zapoznać się z innymi książkami tego autora 🙂 za mną już "Marina" i "Książę mgły"… oderwać się nie mogłam! Książka "Książę mgły" uwiodła mnie! Choć jak sam Zafón wspomina jest to książka dla młodzieży… uwielbiam klimat, który obecny jest w jego książkach! Niesamowity, wręcz magiczny…
Czytałam większość książek Zafona, jednak "Cień wiatru" uważam za najlepszą.
Miałam okazję ja przeczytac, ale było to dość dawno. Chciałabym sobie ją jeszcze raz przeczytac, bo pamietam, ze bardzo byłam nią zachwycona. To przez nią chciałam bardziej poznać twórczość tego autora.
Mam zamiar poznać powieści Zafona, ale nie te dla dzieciaków, lecz np Cień wiatru 🙂
Czytam powieści Zafona, ale tej jeszcze nie miałam okazji. Pewnie to zrobię za jakiś czas:)
Zawiodłam się na twórczości Zafona podczas męczenia ''Gry anioła'', dlatego nie mam ochoty na inne jego dzieła.
Od dawna mam jego książki w planach, lecz jeszcze się na jakąkolwiek nie skusiłam.
Moja młodsza siostra, która nie lubi czytać, pochłonęła ,, Księcia mgły" w kilka godzin i to jest dla mnie najlepszą rekomendacją tej książki.
Ja próbowałam czytać "Cień wiatru", ale nie szła mi ta książka… Ta jest ciekawa, ale nie wiem, czy chciałabym znów zaczynać pryzgodę z tym autorem w tym momencie 🙂
Bardzo lubię Zafona, ale akurat ta książka ciągle przede mną 🙂
Nie miałam jeszcze do czynienia z twórczością Zafona, bardzo chętnie to nadrobię 🙂
Czytałam, ale średnio mi się tak książka podobała..