„Miłość raz jeszcze?” Joanna Kruszewska
Lekkie romanse, powieści obyczajowe są to książki, które darzę dość dużą sympatią i zawsze z wielką chęcią po nie sięgam. Zazwyczaj trafiam na książki przy których czas płynie mi zadziwiająco szybko, a ja nie potrafię się od nich oderwać. Jednak, jak zawsze, trafiają się historię nudne , ciągnące się w nieskończoność i niesamowicie męczące. Jak było w przypadku Miłość raz jeszcze?
Maminsynek, jest to typ faceta, na którego żadna z nas, kobiet trafić nie chcę. Omijamy takich typów, wiedząc, że dla nich mamusia jest najważniejsza, a bez niej nawet nie zdecydują po której stronie łóżka chcą ze swoją wybranką spać. Tak samo mamusia- wszystkie kandydatki na żonę są złe, do niczego się nie nadają, bo jej synek zasługuje na ideał. I chociaż z boku sytuacja wydaje się śmieszna, albo łatwa do zakończenia to kobieta, która znajdzie się w środku takiego galimatiasu, nie wie co ma ze sobą zrobić. Kocha męża, chcę z nim być, ale jej psychika jest już na wykończeniu.
Justyna nie ma szczęścia do mężczyzn. Gdy już poznała niemal ideał okazuje się że jest on typem faceta, o którym wspomniałam powyżej. W dodatku młode małżeństwo zamieszkało razem z mamunią, która Justyny nie znosi, dając jej to tak do zrozumienia, że tylko ona te iluzje jest w stanie rozumieć. A kobieta ma plany- marzy o własnej, szczęśliwej rodzinie, z dala od „kochającej” teściowej, z ukochanym mężem u boku i gromadką dzieci. Czy dane jej będzie zaznać szczęścia?
Miałam odłożyć tę książkę na półkę, żeby poczekała trzy dni aż do weekendu. Ale najpierw rozdarłam papier i przeczytałam opis. Potem stwierdziłam że tylko ze dwie, trzy kartki bo muszę się uczyć, posprzątać, coś ugotować, wyspać się i rano wstać. Ale moje plany spełzły na niczym. Pranie pozostało nienastawione, notatki z farmakologii leżały nietknięte , a składniki na makaron ze szpinakiem zostały w lodówce do dnia następnego. A ja zakopałam się pod kocem, zaczytana w książce. Bo Miłość raz jeszcze należy do tych powieści które wciągają już od pierwszej strony, opatulają miłą atmosferą, raczą humorem i smutkiem, bo i taki wżyciu bohaterów się zdarza.
Książka ma wiele plusów, ale także jakieś wady. Chociaż przyjaciółka głównej bohaterki jest osobą sympatyczną, to jej wątek mnie nie wciągnął. Starałam się bardziej zainteresować jej życiem, uczuciami, rodziną, ale to do Justyny bardziej mnie ciągnęło i z niecierpliwością przewracałam kolejne strony, aby móc na nowo odpłynąć.
Duże kontrowersje budzi także zakończenie, którego się nie spodziewałam, a nawet jak zamknęłam książkę to i tak uwierzyć nie mogłam w to co przeczytałam. Autorka zaskoczyła to fakt. I po głębszym namyśle mogę stwierdzić że takie rozwiązanie sprawy spodobało mi się bardziej nisz takie jakie sobie pierwotnie ułożyłam w głowie i za które trzymałam mocno kciuki.
Reasumując, Miłość raz jeszcze jest książką, która idealnie nadaje się na jesienne wieczory, które najchętniej spędziłoby się opatulonym kocem, z herbatą i z dobrą powieścią pod ręką.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Replika!
Będę się rozglądać za tą pozycją 🙂
Piękna okładka, a i książka może przypaść mi do gustu – czasem lubię sięgnąć po takie lekkie obyczajówki 🙂
Czasem lubię poczytać obyczajówki, więc będę pamiętać o tej książce 😉
Mimo że książka jak dla mnie pod tematyką może wydawać się nudna, to jednak skuszę się z powodu twojej rekomendacji. 🙂
Chętnie sięgnę
Nie przepadam za lekkimi romansami, więc myślę, że książka raczej nie jest dla mnie. Ale widać, że mocno wciągająca, także fani tego typu gatunku będą uradowani 🙂
Z chęcią bym przeczytała. Niestety miałam taką nieprzyjemność bycia przez jakiś czas z maminsynkiem… Katorga. Dlatego jestem ciekawa, jak bohaterka sobie poradziła 🙂
Widzę że to książka dla mnie, okładka bardzo mi się podoba 🙂 chętnie ją przeczytam