Chociaż bohaterami są nastolatkowie i wydaje się, że właśnie do nich autorka kieruje swoją książkę, to i dorosłym czytelnikom się spodoba.
Kilka słów o fabule
Trójka rodzeństwa – Anka, Antek oraz Nastka – w wyniku wielu okoliczności muszą porzucić dotychczasowe życie i udać się do ciotek, które zamieszkują wieś Grobowice. Ich ojciec wyjeżdża do Jordanii, a nigdy niewidziane krewne, mają przejąć opiekę nad Sokołami. Już w pierwszych dniach bohaterowie dostrzegają, że mieszkańcy, jak i same Grobowice są dziwne. Ludzie mają starodawne imiona, wszędzie rosną drzewa, zasięg jest znikomy, a sklepy z kosmetykami czy supermarkety nie mają tam racji bytu. Rodzeństwo dostrzega również wrogie spojrzenia, jakie posyłają im sąsiedzi.
Jaką tajemnice skrywa tajemnicza wieś? Dlaczego ciotki nie mówią im całej prawdy? Anka, Antek i Nastka nie spodziewają się, że znajdą się w samym centrum świata, gdzie słowiańskie wierzenia nadal mają racje bytu, a złowieszcze demony potrafią zabić człowieka.
Moja opinia i przemyślenia
Gdy rozpoczęłam lekturę, nie mogłam się od niej oderwać. „Wisielcza góra” to nie tylko emocjonująca fabuła oraz intrygujący świat, ale to powieść napisana poprawnie. Widać, że Paulina Hendel nie boi się pisać, wychodzi jej to dobrze, a dzięki temu język tej historii, jest perfekcyjny. Ja przepadłam już od pierwszych stron. Autorka zdradziła bowiem najbardziej emocjonujący wątek, aby później prowadzić czytelnika przez wszystkie wydarzenia, jakie do niego doprowadziły. Hendel skutecznie budowała napięcie, co rusz zdradzając nowe tajemnice oraz przyśpieszając akcję tak, że włoski jeżyły się na karku. Gdybym miała zamknąć tę powieść w konkretnych ramach, zwróciłabym się do horroru młodzieżowego i fantastyki, ale w książce znajdziecie wiele innych motywów, które powodują, że trudno się od niej oderwać.
Słowiańskość czuć już od pierwszych stron. Jeżeli dołożymy do tego klimat małych miejscowości, gdzie wszyscy się znają i obierają wspólny front wobec przejezdnych, to otrzymamy strasznie ciekawe tło. Dodajemy do tego demony, tajemnice oraz trójkę rodzeństwa, które ma naturalny talent do pakowania się w kłopoty i otrzymujemy powieść, od której trudno się oderwać. Anka, Antek i Nastka są typowym rodzeństwem – kłócą się, mają siebie nawzajem dość, ale wskoczyliby za sobą w ogień. Autorka wykreowała realne postacie, z wadami i zaletami, z wyraźnie zaznaczonymi cechami charakteru, dzięki czemu cała trójka wydawała się żywa. Czytając „Wisielczą górę”, miałam wrażenie, że ta lektura to idealny pomysł na film.
„Wisielcza góra” to lektura warta każdej poświęconej jej chwili. Pełna emocji i słowiańskiej magii. To opowieść jednotomowa, ale aż chce się wrócić do tego klimatu i bohaterów.