Katherine Arden „Dziewczyna z wieży” Trylogia Zimowej Nocy #2
Po fenomenalnym „Niedźwiedziu i Słowiku” bez chwili wytchnienia zabrałam się za lekturę drugiej części trylogii Zimowej Nocy Katherine Arden. Wasia opuszcza Leśną Ziemię i wraz ze Słowikiem wyrusza w świat. Dziewczyna chce poznać świat, zobaczyć coś więcej niż miejsce, w którym dorastała. W wyniku wielu splotów wydarzeń przybywa do Moskwy, ale nie jako Wasia, ale jako Wasilij Piotrowicz, brat Aleksandra Niosącego Światło. Wielki Książę, Dymitr, boryka się z tajemniczymi najeźdźcami, którzy podpalają i grabią wsie. Jedynym, który wpadł na trop bandytów jest Wasilij, który staje się bohaterem. Sasza postanawia utrzymać prawdziwą tożsamość swojej siostry w tajemnicy. Nad Moskwę nadciąga zło, które może na zawsze zniszczyć wszystko, co z takim mozołem ludzie budowali.
„Niedźwiedź i słowik” to była część, która miała budować napięcie i wprowadzić czytelnika w ten tajemniczy świat średniowiecznej Rusi, gdzie czarty żyją obok wiary w jedynego Boga. Mieliśmy poznać Wasię, pokochać tajemniczego Morozkę i chcieć więcej. Katherine Arden skutecznie się to udało. „Dziewczyna z wieży” zaskoczyła mnie już od pierwszych stron. W tej części przenosimy się do Moskwy. To już nie jest Leśna Ziemia, którą tak dobrze znała Wasia. To miasto, ze wszystkimi ograniczeniami dla kobiet, które musiały siedzieć zamknięte w teremie. Takie życie wiedzie Olga, siostra Wasi, a także Masza, siostrzenica głównej bohaterki. Jednak zamknięcie nie jest dla naszej czarownicy. Ona pragnie wolności. Katherine Arden z niezwykłą dokładnością opisała życie ludzi w tamtych czasach i wyraźnie zaznaczyła, że jedyną rolą kobiety było rodzenie dzieci lub służba w klasztorze. To mężczyźni byli od planowania, toczenia wojen czy zabaw. Jak wspomniałam w recenzji poprzedniej części, autorka z niezwykłą gracją połączyła dwa światy – ten stary, ze wszystkimi czartami i ten nowy, z dzwonami, które zabijały i osłabiały wszystkie duchy. Czy te dwa odmienne religie mogą współistnieć? To pytanie wciąż zadaje nam autorka, a my wciąż szukamy między słowami odpowiedzi.
W „Dziewczynie z wieży” dzieje się o wiele więcej. Jest to część o wiele bardziej brutalniejsza, trudniejsza, przepełniona bólem ale i nadzieją. Wasia to kobieta, która walczy ostatnim tchem i namiastką siły. Nie jest najpiękniejszą dziewczyną (co wciąż podkreśla autorka) i popełnia błędy, które musi naprawiać. Nie jest chodzącym ideałem, a to, że ma wady i podejmuje złe decyzje czyni ją bardziej ludzką i realną. Wasia to bohaterka, która wciąż szuka swojego miejsca na świecie. Niektóre sceny wywołają u was łzy, a im bliżej końca tej historii, tym trudniej się od niej oderwać i zapomnieć. Dla fanek Morozki – w tej części będzie go więcej, a i autorka zdecydowała się na wplecenie krótkich rozdziałów, w których to demon mrozu zdradza swoje uczucia i myśli.
Nie sądziłam, że kobieta, która nie pochodzi z Rosji, potrafi aż z taką dokładnością i urokiem oddać specyficzny klimat i folklor. Jeżeli ktokolwiek czytał baśnie rosyjskie, to wie, o czym mówię. Te wszystkie emocje i odczucia trudno nazwać i opisać, ale gdy raz ich doświadczymy – nie zapomnimy. Nie spodziewałam się że proza Arden aż tak mnie zaczaruje.
Autor: Katherine Arden
Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska
Tytuł: Dziewczyna z wieży
Seria: Trylogia Zimowej Nocy II
Ilość stron: 512
Data wydania: 2019-03-13
ISBN: 9788328711600
Ocena: 8/10