Są książki, które należy przeczytać. To lektury szokujące, piękne w swej brutalności. To opowieści, które obdzierają człowieka ze wszystkich warstw, a po zakończeniu pozostawiają czytelnika w szoku, z natłokiem myśli, które trudno okiełznać. Właśnie taka jest książka Williama Goldinga, „Władca much„. Ta historia to już klasyk, który na stale wszedł do kanonu najważniejszych lektur XX wieku.
Po katastrofie samolotu grupa chłopców, która ocalała orientują się, że są na bezludnej wyspie. Zaczyna się prawdziwa przygoda – próby polowań, budowania szałasów, a wcześniej wyłonienie przywódcy i próba zapanowania nad zagubionymi chłopcami. Jednak to, co początkowo było dobrą zabawą, okazuje się walką o przetrwanie. Dochodzi do konfrontacji i problemów, które kończą rajską przygodę.
Gdy zamknęłam tę książkę kilka dni temu, po przeczytaniu ostatnich stron, powiedziałam tylko jedno słowo: wow. Nadal trudno mi zebrać myśli, aby opisać wszystko to, co się działo ze mną w trakcie lektury tej książki. Poznając historię chłopców, którzy utknęli na wyspie, ogarniał mnie lęk, który zakorzeniał się w moim sercu. To uczucie przyciągało mnie do tej książki, bo paradoksalnie, chciałam poznać jej więcej i więcej i jeszcze bardziej zatopić się w ten świat. Nie dziwię się, że ta lektura stała się klasyką literatury i pozycją, którą warto znać. „Władca much” to powieść brutalna, pełna sprzeczności i lęku.
William Golding napisał świetną antyutopię, bo właśnie do tej kategorii zalicza się ta książka. Walka o przetrwanie i codzienność jest zaskakująca. Chłopcy, pozbawieni kurateli dorosłych, starają się organizować i choć początkowo mają dobre pomysły, to im więcej dni upływa, tym coraz gorzej sobie ze wszystkim radzą. Pojawia się bunt, a także i strach, który zamiast ich złączyć, jeszcze bardziej dzieli. Czy na wyspie jest potwór, który czyha na nich w ciemności? „Władca much” to książka zamknięta. Nic nie wiadomo o przeszłości bohaterów – pojedyncze zdania, które wypowiadają (i to tylko niektórzy) – raczej nie budują ich obrazu. Czytelnik poznaje ich w trakcie lektury, jednak to nadal nie jest pełnowymiarowa kreacja. To ciekawy zabieg – widzimy tylko wycinek ich życia, kiedy uwięzieni są na wyspie, a lęk, strach i brak nadzoru dorosłych zaczyna ich zmieniać.
„Władca much” to książka fenomenalna. To opowieść ponadczasowa, brutalna, prawdziwa i przerażająca swoimi prawdami. To historia, która zostaje z nami na długo. Już wiem, że będę do niej niejednokrotnie wracać, bo nie da się jej odłożyć na półkę i zapomnieć. Jeżeli poczuliście się zafascynowani prozą Williama Goldinga, czytajcie śmiało „Władcę Much” i dzielcie się wrażeniami.
Autor: William Golding
Tłumaczenie: Wacław Niepokólczycki
Tytuł: Władca Much
Tytuł oryginalny: Lord of the Flies
Wydawnictwo: Zysk i ska
Wydanie: I
Data wydania: 2020-11-10
Kategoria: literatura piękna, klasyka
ISBN: 9788382020472
Liczba stron: 296
Ocena: 9/10
książka