Thriller czy tandetny romans? | Tess Gerritsen „Kształt nocy”
Bardzo lubię twórczość Tess Gerritsen, chociaż nie przeczytałam wszystkich książek jej autorstwa, które pojawiły się na naszym rodzimym rynku wydawniczym. Kształt nocy to nowość, którą trudno mi sklasyfikować jako konkretny gatunek – romans, dramat, horror, thriller, a może kryminał, w którym to autorka tak dobrze się czuje? A może totalny misz masz?
Ava Colette wynajęła Strażnicę Brodiego, aby móc zapomnieć i skupić się na pracy. Kobieta pisze książki kucharskie, które stają się bestsellerami. Bohaterka skrywa również tajemnice z przeszłości; sekret, który najchętniej pogrzebałaby głęboko pod ziemią. Już od pierwszego spojrzenia na swoje nowe miejsce zamieszkania, Ava czuje, że nie jest tam mile widziana. Jednak coś się zmienia i dom ją przyjmuje (dziwnie to brzmi, ale tak było, pani Colette przekonywała o tym wszystkich naokoło). W nowym domu pojawia się tajemniczy gość, ktoś bardzo nierealny i nierzeczywisty, który zawraca Avie w głowie. Kobieta, która chcę się dowiedzieć czegoś więcej o kobietach, które wcześniej mieszkały w Strażnicy, zaczyna się bać – czego? Albo kogo? Jedno jest pewne – w nowym miejscu Ava nie może czuć się w pełni bezpieczna.
O ile pierwsze kilkanaście rozdziałów mi się podobało, to później autorka trochę mnie rozczarowała. Dlaczego? Strach i lekki niepokój, jakie wywoływały kolejne rozdziały, zastąpiło zażenowanie. Czułam się, jakbym z dobrego thrillera przeniosła się wprost do taniego romansu, gdzie bohaterka miewa miłosne uniesienia z duchem. Poczułam się szalenie rozczarowana, bo spodziewałam się książki, po której będę odczuwała lęk. Tess Gerristen umiejętnie budowała klimat, wzbudzała u czytelnika emocje, wszystko szło świetnie i nic dziwnego, że chciałam, aby odpowiedni poziom utrzymał się przez całą lekturę, ale nie wyszło. Nagle cały klimat, cała akcja poleciała w dół i nic jej nie odratowało, chociaż autorka się starała. Moment kulminacyjny? Zero emocji, chociaż lekkie zaskoczenie się pojawiło.
Skoro autorce tak źle poszło z thrillerem, to może romans był ciekawy? Nie. Miałam wrażenie, że wszystkie ciepłe emocje i uczucie były mi obojętne i nie wzbudziły żadnych emocji. Czasami czułam się, jakby niektóre wtrącenia czy dodatki wpisane były na siłę, aby zwiększyć objętość książki. Chociaż sam romans z istotą pozaziemską był ciekawy, to autorka nie wykorzystała w pełni możliwości tego wątku. Mogło być mrocznie i przerażające, ale Gerristen postanowiła pójść w inną stronę. I wyszedł klops.
Żałuje zmarnowanego potencjału tej historii, bo mogła być to naprawdę obiecująca przygoda czytelnicza – intrygująca, wywołująca dreszcze przerażenia, wciągająca i w pewien sposób magiczna i mroczna. Niestety, autorka chyba w pewnym momencie nie wiedziała, jak dalej pociągnąć akcje, żeby utrzymać poziom. Wielka szkoda. Jeżeli nie znacie książek Gerritsen, to Kształt nocy może wam się spodobać, bo nie jest to książka zła. Jest kiepska w porównaniu całym dorobkiem autorki, a jeżeli ktoś zna kilka jej poprzednich powieści, ten wie, na co ją stać