Ci, którzy żyją i umierają po cichu | Paulina Jóźwik „Strupki”
Są takie historie, które trafiają do nas bardziej i mocniej, niż byśmy tego chcieli. Takie opowieści, które zawiązują nam olbrzymi supeł w gardle i w sercu, którego nie da się rozplątać. Takie, które urzekają, ale wywołują namacalny ból, który chcielibyśmy wyrwać z siebie i wyrzucić, aby już do nas nie wracał, ale jednocześnie pragniemy o nim pamiętać, aby nie zatracić tego, kim jesteśmy i co nasz ukształtowało.
Taka właśnie jest książka „Strupki” Pauliny Jóźwik. Jeżeli nie słyszeliście nazwiska autorki, to nic dziwnego – ta powieść to debiut młodej pisarki, która szturmem wdarła się na rynek wydawniczy i urzekła czytelników. Jestem ciekawa, jak dalej pani Paulina będzie się rozwijać, bo skoro debiut jest aż tak dobry, to aż chce się dowiedzieć, co będzie dalej.
Pani Paulina Jóźwik w „Strupkach” główne role oddała dwóm postaciom – Pol, narratorce oraz Alzhaimerowi, który zamieszkał razem z jej babką oraz siostrą i stał się niechcianym lokatorem, którego nie można się pozbyć. Młoda kobieta wyjechała ze wsi, od babki i siostry, aby się uczyć i pracować. Teraz wraca na pogrzeb najbliższej osoby, która ją wychowała, gdy zabrakło rodziców, bo wyjechali do pracy. Bohaterka wspomina swoje życie na wsi, przedstawiając czytelnikowi sceny, wydarzenia, ale także skupia się na teraźniejszości – pogrzebie, żałobie i wszystkich emocjach, które aż trudno nazwać.
Dlaczego ta książka jest mi tak bliska? Bo na Alzhaimera chorowała moja babcia. To nie tylko zapominanie wydarzeń z życia czy miejsca, na które odłożyło się przedmiot; to powolne zatracanie siebie, kawałek po kawału. To tracenie swojego życia, zapominanie bliskich: dzieci i wnuków. Alzhaimer to choroba, która zakrada się i powoli niszczy człowieka, a także całą jego rodzinę. Staje się domownikiem, które uprzykrza życie, wywołuje łzy, strach i smutek. Paulina Jóźwik w swojej książce przekazała wszystkie te emocje, które towarzyszyły i mi. Wyparcie, cierpienie, ból, smutek, żal. Każda osoba, której bliski chorował na Alzhaimera, powinna odnaleźć w Strupkach kawałek siebie i swoich uczuć.
Narratorka wspomnieniami buduje w głowie czytelnika obraz swoje życia, wszystkich wydarzeń, które ją ukształtowały. Wspomina swoją pierwszą miłość, skupia się na najbliższej rodzinie, a babcia wciąż przewija się przez te retrospekcje, co pokazuje, że była bardzo ważną osobą dla Poli. Starsza pani była dla dziewczynki drogowskazem, obrońcą, powiernicą. Kochała ją całym sercem. Z wzajemnością. Ucieczka była dla Poli ratunkiem, oderwaniem, bo choroba babci sprawiała jej olbrzymi ból.
„Strupki” to książka, którą czyta się w jeden wieczór. Proza Pauliny Jóźwiak charakteryzuje się prostotą, ale jest bardzo nacechowana emocjonalnie i uczuciowo. Ta powieść wywołuje kaca książkowego, skłania do refleksji, wspomnień. Dla tych, którzy nie znają Alzhaimera, przybliża obraz tego „niechcianego lokatora” i pokazuje, jak wpływa nie tylko na osobę chorą, ale także i na jej bliskich.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Znak Literanova.