Futurystyczny duński thriller | Peter Hoeg „Efekt Susan”
Nie każdy chciałby mieć dar Susan. Jest pomocny, ale bywa i bardzo kłopotliwy. Bohaterka potrafi skłonić ludzi do wyjawienia przed nią swoich tajemnic. Dodatkowo jest bardzo wnikliwym obserwatorem. Susan wykorzystywała efekt przez całe swoje życie. Był pomocny, ale teraz kobieta musi użyć swojego daru, aby uratować swoją rodzinę. Svendsenowie mają sporo za uszami i grozi im więzienie – nie tylko dorosłym, ale i nastoletnim dzieciom. Pewien wpływowy człowiek, w zamian za wolność, chce, aby kobieta zdobyła listę członków tzw. Komisji Przyszłości oraz raport z ich ostatniego spotkania. Susan zaczyna walkę o dobro swojej rodziny, bo ktoś nie chce, aby tajne dokumenty wyszły na światło dzienne.
Akcja w „Efekcie Susan” brnie do przodu bardzo szybko, ale autor momentami gwałtowanie wciskał hamulec stop i wszystko się urywało. Po ekstremalnym wręcz tempie czytelnik nagle się zatrzymywał przed ścianą i musiał w porę wyhamować, bez wcześniejszego ostrzeżenia. Im bliżej do końca historii, tym w książce działo się coraz więcej. Można powiedzieć, że przy thrillerze autorstwa Petera Høega nie da się nudzić, ale uczucia, jakie wzbudza treść, nie są pozytywne. Czytelnik odczuwa: frustracje, zagubienie, irytacje. Nie raz i nie dwa zatrzymywałam się, cofałam kilka stron, aby zrozumieć, co dokładnie się działo. Autor miał pomysł na kilkanaście dobrych scen, których nie potrafił połączyć w całość. Mnogość wątków, zakręty akcji sprawiały, że nie mogłam się w „Efekcie Susan” odnaleźć i w pewnym momencie lektura stała się dla mnie bardzo ciężka i trudna do przebrnięcia. Wracając do przerwanej książki, musiałam cofnąć się o kilka stron, aby wiedzieć, co się wydarzyło. Wątki mieszały mi się w głowie. Czułam przesyt. Irytowałam się i frustrowałam. Odkładałam powieść cała napięta, nie wiedziałam, co o niej myśleć. Chciałam, aby mi się spodobała, bo wszystkie czynniki świadczyły, że to idealna lektura dla mnie. Niestety, w tym przypadku srogo się zawiodłam.
Nie polubiłam również Susan, która jest narratorem całej powieści. Owszem, dla swojej rodziny gotowa jest walczyć z nieuchwytnym zagrożwniem, ale jako bohaterkę nie da się jej lubić. Zakochana w sobie, w swoim darze, z wyższością spoglądająca na świat. Nie przeszkadzał mi motyw „mocy”, bo według mnie nadawał książce nieco fantastycznego charakteru, ale autor nie potrafił wykreować bohaterki, która by to udźwignęła. Peter Høeg zastosował narrację pierwszoosobową, więc Susan powinna stać się bliska bohaterowi, który wszystkie wydarzenia śledzi wraz z nią. Retrospekcje z przeszłości Susan również nie pomogły w pełni wykreować postaci, a szkoda, bo ta bohaterka miała ogromny potencjał.
Reasumując, „Efekt Susan” to książka, która mogłaby być dobra. Niestety, wiele czynników tutaj ze sobą się nie zgrało, w wyniku czego lektura męczy, nudzi i wywołuje wiele emocji, ale nie ma wśród nich ciekawości.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Zysk i Spółka!