Gdy czas można kupić i sprzedać, dzieją się złe rzeczy | Sara Holland „Everless”
Czas. Upływa szybciej, niż byśmy tego chcieli. Przelatuje nam przez palce, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu. Chwile uciekają i już nigdy nie wrócą. Nie raz chcielibyśmy zatrzymać albo cofnąć czas, aby korzystać z niego więcej i mocniej. Niestety, tak się nie da.
Inaczej jest w królestwie Sempory, krainie, gdzie walutą jest krwawe żelazo. Ludzie co miesiąc oddają swoją krew, swój czas, który jest przemieniany w pieniądze, za które mogą nabyć żywność, ubranie czy dach nad głową i, co najważniejsze, zapłacić haracz. Jules mieszka wraz z ojcem w małej, ubogiej chatce na skraju wioski. Niestety, comiesięczny haracz w postaci krwawego żelaza jest coraz trudniejszy do zdobycia, a rodzina Gerlingów, pod którym panowaniem się znajdują, jest nieustępliwa i oczekuje na swoje monety. Ojciec dziewczyny jest bardzo słaby i gdy okazuje się, że chcę oddać resztki czasu, Jules postanawia udać się do Everless, siedziby Gerlingów, którzy poszukują dodatkowej służby na ślub Roana i lady Iny Gold, adoptowanej córki Królowej Sempory. Dziewczyna wraz z ojcem już kiedyś mieszkali w pałacu, ale po nieszczęśliwym wypadku musieli uciekać i od tej pory ukrywają się przed możnymi.
Jaką tajemnice skrywa ojciec Jules, skoro aż tak protestuje przed powrotem córki do pałacu?
Everless Sary Holland jest powieścią niesamowicie oryginalną. O ile spotkałam książki, gdzie motywem przewodnim były podróże w czasie, to pomysł autorki, na uczynienie krwawego żelaza walutą, było bardzo ciekawe. Już samo to podkusiło mnie do zagłębienia się w książkę, aby dowiedzieć się czegoś więcej – od czego to wszystko się zaczęło? Dlaczego ten barbarzyński sposób jest wciąż praktykowany na ziemiach Sempory? Dlaczego ludzie się nie przeciwstawili? Świat stworzony przez Sarę Holland jest nową, niepoznaną jeszcze do końca krainą i daje autorce duże pole manewru. Czytelnik dowiaduje się tylko tego, co konieczne, a reszta ukryta jest pod wielkim znakiem zapytania, który bardzo kusi, aby dowiedzieć się więcej.
Jules jest nastoletnią bohaterką, która nie irytuje, nie denerwuje i nie powoduje, że ma się ochotę rzucić książką o ścianę. Po jej zachowaniu i sposobie myślenia widać, że wiele doświadczyła w życiu. Potrafi ciężko pracować, a głód, zimno i strach spowodowały, że musiała szybko dorosnąć. Miło było czytać o osobie tak rezolutnej, mądrej i odważnej. Dzięki narracji pierwszoosobowej łatwo można zajrzeć do głowy dziewczyny, poznać jej wszystkie uczucia i sekrety.
Kolejnym plusem książki jest nieszablonowość. Nie ma w Everless nic przewidywalnego, czegoś, co można się domyślić. Sara Holland odsłaniając kolejne karty, wywoływała u mnie ogromny szok. Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak mnie wciągnie, że nie będę mogła się od niej oderwać, a chęć, aby odkryć jak ta historia się kończy, mną zawładnęła. Ucieszą się pewnie Ci, którzy nie lubią wątków miłosnych – cóż, autorka oszczędziła wielkich uczuć i pięknych chwil, ale książka na tym nie traci. Czytelnik skupia się na czymś innym niż miłość, a Sara Holland zasugerowała, że wszystko się może zmienić.
Czekam na Evermore. Z całego serca pragnę już chwycić za kolejną część i dowiedzieć się, jak potoczyły się losy Jules. Everless to książka w którą się wnika; to historia, która oplata swoje słowa wokół czytelnika i nie daje o sobie zapomnieć.