Mój Kochany Półksiężycu | Marissa Meyer „Cress”
CINDER | SCARLETT | CRESS
Na Cress czekałam bardzo, bardzo długo. O ile Cinder i Scarlett udało mi się przeczytać w starych wydaniach, to kolejna część Sagi Księżycowej była w Polsce niedostępna (chyba, że ktoś pokusił się i przeczytał serię w oryginalnej wersji). Ale już jest! Można kupować i czytać. A potem walczyć z kacem książkowym i rodzącą się tęsknotą za Winter, która dopiero ukaże się na naszym rodzimym rynku wydawniczym.
Cress jest skorupką, która służy królowej Levanie. Sybill Mira umieściła ją w satelicie, a dziewczyna dzięki swojemu talentowi od lat podsłuchuje rządzących Unią Ziemską, maskuje statki Księżycowych i od pewnego czasu… pomaga Cinder, która tak naprawdę jest dawno zaginioną księżniczką Selene, prawowitą władczynią Księżyca. Dziewczyna cyborg nie chcę dopuścić do małżeństwa cesarza Kaia z Levaną. Razem ze Scarlett, Wilkiem i Thronem opracowują plan i kontaktują się z Cress, którą postanawiają ocalić. Niestety, od razu wpadają w poważne tarapaty.
W Cress autorka od razu rzuca czytelnika w wir akcji, która nie zwalnia ani na moment, wywołując palpitacje serca. Nie raz i nie dwa musiałam odkładać na bok książkę, wziąć głęboki oddech, ochłonąć, aby ponownie rzucić się w wir akcji. Merissa Meyer dała czytelnikom do zrozumienia, że robi się coraz poważniej i coraz bardziej niebezpieczniej. Ślub cesarza tuż tuż, a los całej Ziemi spoczywa w rękach Cinder i jej przyjaciół, którzy muszą dać z siebie wszystko. Owszem, może według niektórych jest trochę sztampowo, bo przecież to kolejna książka, gdzie świat ratuje młoda dziewczyna, ale jest to tak dobrze i wciągająco napisane, że łatwo można o tym oklepanym motywie zapomnieć. Czytając, czułam jaki stres zżera Cinder, która zdaje sobie sprawę z brzemienia, które spoczywa na jej barkach.
Nie zapominajmy, że Cress to retteling baśni o Roszpunce. Jeżeli czytaliście któryś z poprzednich tomów to wiecie, że Meyer bierze z oryginalnej wersji tylko szkielet, jakiś jej fragmencik, szczyptę, aby zbudować zupełnie nową i niesamowitą historię oraz stworzyć intrygującego bohatera. Cress jest dziewczyną która wiele lat spędziła samotnie w satelicie, przyglądając się życiu na Ziemi. Momentami wydaje się trochę nieokrzesana czy nieśmiała, ale ma w sobie ogień i odwagę. Podczas akcji książki, nie raz udowodniła, że da sobie radę i że umie walczyć ze stresem. Podoba mi się również to, że każda z bohaterek jakie do tej pory poznaliśmy w jakiś sposób się wyróżnia i nie można ich ze sobą pomylić.
Zarówno w Cinder jak i Scarlett dostaliśmy rozbudowany wątek miłosny. Tak jest też i w Cress, ale nie zdradzę Wam, z kim połączyła bohaterkę autorka. Jest dziwacznie, ale również słodko i energetyzująco. Cress to połączenie baśni, historii miłosnej, ale nie zabrakło akcji trzymającej w napięciu i wywołującej u czytelnika tyle emocji, że momentami nie można sobie z nimi poradzić. Jak dla mnie cała Saga Księżycowa to idealny materiał na film. Cieszę się, że dzięki Wydawnictwu Papierowy Księżyc, książka w końcu dotarła do polskich czytelników. Dodatkowo, pięknie wydana, z oryginalną szatą graficzną i detalami, które przykuwają uwagę i przyciągają wzrok. Jeżeli jesteście okładkowymi srokami, to ta seria będzie idealną ozdobą waszych półek.
Warto poznać Sagę Księżycową. To idealna lektura na wakacje, wciągająca od pierwszej strony. Co najważniejsze – poziom z tomu na tom rośnie i aż się boję, cóż takiego wywoła u mnie Winter.