Miejski monitoring | „Ona to wie” Lorena Franco
Lorena Franco napisała thriller niemal doskonały. Wciągający, trzymający w napięciu z pytaniami, które miały zostać bez odpowiedzi. Każda kolejna strona zamiast przybliżać i rozjaśniać całą sytuacje, jeszcze bardziej mieszała i komplikowała. Nadal nie mogę się pozbierać po tej lekturze. Chcecie książki, która wywoła u Was tyle emocji, że nie będziecie mogli nad nimi zapanować? Oto i ona.
Andrea mieszka na zwykłym przedmieściu Barcelony. Niestety, jej życie nie jest idealne – ignorowana przez męża, zapomniana przez znajomych, zostawiona sama sobie wpadła w nałóg: kobieta jest uzależniona od środków uspokajających i whiskey. Chociaż czasami chcę to rzucić, odbudować swoje relacje z małżonkiem, to stan w jakim się znajduje po spożyciu środków, bardziej ją przyciąga. Andrea dnie spędza na obserwowaniu sąsiadów przez kuchenne okno i pewnego dnia widzi coś niepokojącego. Kobieta postanawia sama rozwiązać sprawę, w którą zamieszana jest również jej sąsiadka, Maria, ale nie spodziewa się, w jakie kłopoty może się wpakować.
Napis na okładce głosi, że ta książka jest taka sama jak Dziewczyna z pociągu. Nic bardziej mylnego! Thriller Pauli Hawkins nie powinien stać tuż obok książki Loreny Franco. Ona to wie wciąga już od pierwszych stron, chociaż mi, po przeczytaniu opisu na okładce, nasunęło się porównanie do Kobiety w oknie, dlatego do lektury podeszłam z pewnym ociąganiem i wątpliwościami. Rozwiały się one już po kilkunastu stronach gdy nie mogłam oderwać się od tej historii. Im bardziej zagłębiałam się w tę opowieść, to tym bardziej nie mogłam jej sobie odpuścić, bo rozdzierało mnie od wewnątrz pragnienie, aby dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi, ale jednocześnie musiałam sobie robić przerwy, aby wszystko poukładać w głowie. I ochłonąć. Nie dałam rady przeczytać tej powieści na raz, było to ponad moje siły.
Ona to wie wywołała w mojej głowie jeden, wielki mętlik. W pewnym momencie nie wierzyłam już, że autorce uda się pokierować akcją tak, żeby wszystko się wyjaśniło. Narracja prowadzona jest głównie z perspektywy Andrei, jednak rolę narratora przejmują inni bohaterowie – mąż bohaterki, jego brat, zaginiona sąsiadka Maria czy jej mąż, Carlos. Chociaż czytelnik może spojrzeć na całą sytuację z boku, dzięki pozostałym bohaterów, to jednak w pewnym momencie nie wiadomo, czy to co widzi i przeżywa Andrea, jest prawdą czy omamami wywoływanymi lekami zmieszanymi z alkoholem.
Główna bohaterka może czytelnika obrzydzać. W momencie gdy ją poznałam, była na dnie. Uzależniona, odrzucona, niemal zamknięta w domu i uwięziona na przedmieściu. Jej hobby jest podglądanie sąsiadów i snucie teorii o ich życiu. Sama wspomina, że kiedyś było inaczej. A teraz? Czuje się samotna. Ja Andrei również bardzo współczułam. Widać, że z jednej strony chcę porzucić nałóg, odnaleźć dawną siebie, ale te momenty, kiedy chcę walczyć, są bardzo ulotne. W alkoholu i tabletkach odnajduje spokój i siłę, aby otumaniona przetrwać dzień i chłód ze strony męża. Przez cały czas czułam, że narratorka wszystkiego o sobie nie zdradza; że coś ukrywa.
Ona to wie to idealna lektura dla fanów thrillerów. Posunę się do stwierdzenia, że to również książka obowiązkowa dla niektórych. Czy wzbudzi w Was takie same emocje? Czy Was zszokuje, a może wręcz przeciwnie?
oficjalna recenzja dla portalu Duże Ka!