Salka i przygoda, czyli co robić kiedy los lubi Ci płatać figle | Marta Kisiel „Nomen Omen”
Wierzycie w duchy? Zjawy, czarownice, wilkołaki, wampiry i zombie? W czasach, gdy Internet rządzi światem, takie nadprzyrodzone stwory wydają się nie z tej ziemi. Staramy się w sposób jak najbardziej racjonalny wytłumaczyć to, co najbardziej zadziwia i przeraża. Jeszcze nasi pradziadkowie mogli sobie wierzyć w czarownice, które porywają złe dzieci czy też upiory, wychodzące nocą z lasów, ale my? Tacy inteligentni, współcześni? W świecie w którym nie ma magii? A co, jeżeli jest?
Czy gdzieś w waszej miejscowości, znajduje się dom czy też miejsce, które wszyscy omijają z daleka, krążą o nim legendy i pogłoski, których nikt nigdy nie zanegował ani nie potwierdził? Wymówienie adresu, wywołuje taksówkarzy atak paniki i stanowczą odmowę zawiezienia klienta właśnie tam? Takim właśnie domem jest rezydencja sióstr Bolesnych, znajdująca się we Wrocławiu na Lipowej Pięć. I to właśnie w tym domu zamieszkuje Salomea Przygoda, zwykła dziewczyna o niezwykłym imieniu, która uciekła z rodzinnej miejscowości, aby uwolnić się od swoich rodziców, którzy powoli i nieświadomie niszczą jej życie.
Salomea pragnie wyrwać się z domu rodzinnego – od przemów ojca na niemal każdy temat i od matki, która uważa że w jej córce drzemie ogromny potencjał seksualny, uśpiony i ktoś musi go u jej pierworodnej rozbudzić. Salomea pragnie w końcu zacząć żyć jak niemal każda dziewczyna w jej wieku. W tym celu przeprowadza się do Wrocławia. Salce już lampka ostrzegawcza powinna zapalić się, gdy wymieniła taksówkarzowi nazwę ulicy, na którą zmierza, a on zaczął kręcić nosem i odpowiadać półsłówkami, oraz to, że przechodnie, których pytała o drogę, uciekali w popłochu. Sam widok Matyldy Bolesnej przeraża dziewczynę, a dom wydaje się dziwny – szmery w radiu i w telefonie, oraz dziwaczne rozdwojenie starszej pani. Dodatkowo, do Salki wprowadza się młodszy brat, zwany przez wszystkich Niedasiem, który postanowił w chwili narodzin uprzykrzać życie siostrze.
Pokochałam tę książkę już dawno i teraz mogłam do niej wrócić. Nomen Omen rozpoczyna cykl wrocławski. Jest bardziej przerażająca niż Dożywocie; to historia mroczna, ale nadal ma w sobie ten charakterystyczny pazur i ironię, którą posługuje się autorka.
Nomen Omen to nie byle jaka opowieść. To historia, którą zachwyciła się niemal cała blogsfera, a sama autorka zyskała rzeszę fanów, do listy których i ja się dopisałam już gros czasu temu. Pani Marta ma ogromny talent w posługiwaniu się słowem pisanym, tworząc postacie jak żywe i wydarzenia tak nieprawdopodobne i śmieszne, że przez cały dzień, ba tydzień, na ich wspomnienie, na naszej twarzy będzie gościł bardzo, ale to bardzo szeroki uśmiech.
Salka Przygoda to bohaterka która jest przeogromnie urocza – nieidealna, taka, której tak jak nam rozmazuje się tusz, chłopaka poznaje nie odfiołkowana ,tylko „codzienna”, z wrednym młodszym bratem, dziwną rodziną i problemami, które bardzo upodobały sobie dziewczynę i nawiedzają ją z niemal kilka razy dziennie (mogę przybić piątkę z bohaterką – gdy czytałam o jej nieszczęśliwych wypadkach czułam się jakbym czytała sama o sobie). Jest to postać, której nie da się nie lubić. Tak samo jak Niedasia, wrednego młodszego brata i sióstr Bolesnych. Każdy z bohaterów to istna perełka, oszlifowany diament, który błyszczy i dopełnia tę książkę .
Autorka napisała pełną humoru powieść, w którym również przedstawiła Wrocław z czasów II wojny światowej, gdy to należał on jeszcze do Niemiec, a w 1945 roku to właśnie przez to miasto przebiegał front. I chociaż książka rozśmieszała, to wspomnienia sióstr Bolesnych o tym Breslau, który to darzyły tak wielkim uczuciem, a który już nie wróci, wywoływały łzy w oczach. Autorka przyłożyła się do pracy – przedstawiła ten stary Wrocław bardzo realistycznie, posługiwała się niemieckim nazewnictwem, przedstawiła ulice miasta w sposób nietuzinkowy i inny. Przeniosła mnie do dawnych czasów. Aż nabrałam ochoty na to, aby to tam wybrać się na wakacje, przechadzać się ulicami tego miasta, wspominać tych, którzy dla niego oddali życie. Bardzo często mówi się o mieszkańcach Lwowa, którzy musieli opuścić swoje domy i uciekać, ale o mieszkańcach Breslau tak dużo i głośno się nie mówi.
Reasumując, dobrze, że ukazało się wznowienie, bo powieść już od dawna nie była dostępna w sprzedaży stacjonarnej. Pozycja obowiązkowa dla tych, którzy czytali Dożywocie.
Za możliwość przeczytania dziękuje Wydawnctwu Uroburos!