O książce, która nie powinna powstać, czyli jak pić w święto Przesilenia. | „Dwór Szronu i blasku Gwiazd” Sarah J. Mass
Dwory Sarah J. Mass bardzo lubię. Od pierwszego tomu, który przeczytałam w niemal jedną noc. Na każdą nową część czekałam z niecierpliwością. Gdy autorka zapowiedziała, że po Dworze Skrzydeł i Zguby, pojawi się kolejna część, nie mogłam się doczekać. Jednak miałam pewne obawy i zwlekałam z lekturą Dworu Szronu i Blasku Gwiazd. Czy słusznie?
Jak najbardziej. Ta książka nie powinna powstać.
Dwór Szronu i Blasku Gwiazd jest powieścią o niczym. Niby najbliżsi przyjaciele Rhysnada i mieszkańcy miasta starają się je odbudować, utrzymać kruchy pokój i zapanować nad nowym porządkiem, i jednocześnie przygotowują się do święta Przesilenia, to w tej historii nie dzieje się niemal nic. Akcji jest jak na lekarstwo, najciekawsze rozdziały to te, prowadzone z perspektywy Nesty czy Kasjana, ale i im brakuje wiele do doskonałości. Czytając ACOFAS miała wrażenie, że autorka, aby nie zostawiać swoich fanów długo bez kontynuacji, postanowiła wydać coś, cokolwiek. Lepiej by jednak było, gdyby zrezygnowała z tej części albo włączyła ją do kolejnego, mam nadzieję, ciekawszego tomu.
Już rozumiem, dlaczego niektórzy nazywali główną bohaterkę Febrą. O ile w pierwszej części ją lubiłam, dwóch kolejnych tolerowałam, to w tej nie mogłam zapałać do niej nicią sympatii. Irytowała mnie niemal na każdej stronie. Zacznijmy od tego, że Feyra główna marzyła o Rhysandzie, kochała się z nim, zagryzała wargi i podwijała palce u stóp na jego widok i narzekała, ile to ma pracy jako księżna Dworu Nocy. I na tym się skończyło. Febra robiła wszystko, byle nie pracować. Szukała prezentu dla bliskich z okazji Przesilenia, obserwowała miasto, które ucierpiało podczas ataku Hyberni i tyle. I jeszcze nazywała swojego towarzysza per dupek lub nazwą męskiego przyrodzenia. Nie było w tym nic śmiesznego. Nie spodziewałam się po niej takiego lekkiego podejścia do świata. Uważałam ją za osobą odpowiedzialną. Zakochaną, owszem, ale Feyra maniła mi się jako ktoś, kto nie uchyla się od obowiązków, zwłaszcza, jeżeli chodzi o odbudowę swojego kochanego miasta. Niestety, bohaterka olewała temat i wolała budować swój nowy dom. ALE PRZECIEŻ I TAK PODDANI JĄ KOCHALI.
Autorka nawet nie liznęła tematu relacji między Elainą a Lucieniem, Mieli razem jedną scenę, ale tylko tyle. Tak piękny i emocjonujący temat został tak pominięty. To samo ma się w przypadku Kasjana i Nesty, ale tutaj zapowiedź przyszłej książki troszeczkę, odrobinkę mi to wynagrodziła. Jak wspomniałam wątek Amreny, jednej z najciekawszych postaci, został odpuszczony. Była to była. Nie mogę wybaczyć Mass nadal tego, co zrobiła z Tamlinem. W pierwszej części wykreowała bohatera, którego później całkowicie zniszczyła. Zdeptała. Zmiażdżyła. Pojawił się on również w ACOFASIE, ale na nim autorka nie skupiła wielkiej uwagi.
Jednak to, że Rhys to ciepłe kluchy, boli mnie najbardziej. Co z tego, że autorka kilkukrotnie wspomniała, że książkę Dworu Nocy jest mroczny, a jego moc można wyczuć? A wcale, że nie. Co z tego, że się zakochał? Nic. Nie zwalnia go to z bycia aroganckim, mrocznym i piekielnie przystojnym Księciem Dworu Nocy. Sarah J. Mass chyba się trochę za bardzo zagalopowała i pozbawiła swojego bohatera tego charakterystycznego pazura. Takiego Rhysa nie chcę.
Dwór Szronu i Blasku Gwiazd może bym i zaakceptowała, gdyby to była nowelka, dodatek o obchodach Przesilenia. O tym święcie też muszę wspomnieć. Jest to czas, który spędza się z najbliższymi. A co robi Rhys, Feyra i wszyscy inni? Na czas Przesilenia wszyscy przenoszą się do domu w mieście, aby wspólnie świętować i … pić. Ludzie niebiescy, ileż oni piją. Ja rozumiem wszystko, ale to, że od rana do nocy alkohol leje się strumieniami, nie podobało mi się wcale. Jeżeli tak wyglądają Przesilenia fae, to ja dziękuje. Spodziewałam się czegoś innego po Mass i jej bohaterach.
Jestem ciekawa ile nawiązań do Dworu Szronu i Gwiazd znajdzie się w kolejnej części. Nie mniej, na kolejną powieść z cyklu czekam. Może nie z taką niecierpliwością jak dotychczas i z nadzieją, ale czekam.
I gratuluje autorce !
Za mozliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Uroburos!