„Triskiel. Gwardia” Krystyna Chodorowska | Czy polska fantastyka ma się dobrze?
Czy Polska fantastyka ma się dobrze? Oczywiście – już na wstępie mogę powiedzieć, że książka Krystyny Chodorowskiej to coś, na co długo czekałam. Ileż na kartach tej historii było zawarte emocji, wie tylko ten, kto to przeczytał. Jednak zacznę od początku aby przybliżyć wam co nieco o Gwardii, która rozpoczyna nowy, fascynujący cykl.
Mayday to jedna z trojga. Razem z Kretem i Burzą tworzą Gwardię. Każdy z nich obdarzony jest super zdolnościami, dzięki którym walczą ze złem. Utrzymują oni porządek w Scyld City. Mayday, jak i dwójka pozostałych, mają ogrom roboty. Ktoś posługuje się technologią nie z tego świata. Nie wiadomo, kto stoi za dziwnymi atakami, jakie państwa są w to zmieszane i jak to wszystko się skończy. Nikt nie wie, że Mayday to tak naprawdę studentka Sinead Clarke, pochodząca z Sidheani, która od lat ogarnięta jest terrorem. Dziewczynie udało się opuścić kraj dzięki stypendium. To w Scyld City mogła rozwinąć swoje umiejętności.
Mayday, Kret i Burza muszą stawić czoła nieznanemu. Wszystkie tropy i wskazówki prowadzą do czegoś co pochodzi nie z tego świata – tajemniczej istoty zwanej Lazurem. Dodatkowo w mieście pojawia się znajomy Sinead z innego, dawnego życia – Duncan. Gdy dziewczyna opuszczała kraj, mężczyzna siedział w więzieniu. Duncan nie pojawił się Scyld City przypadkiem…
Spotkałam się z opiniami, jako że autorka bardzo dużo napakowała do tej powieści. I muszę się z tym zgodzić. Przez mnogość wątków akcja na chwilę nie zwalnia, a wręcz z każdą stroną przyśpiesza. Nie trudno się w tym wszystkim połapać, bez obaw. Tajemnicze organizacje, przedziwna istota, inne wymiary, technologia nie z tego świata, a także terror w Sidheani. Jako, że Gwardia rozpoczyna serię Triskiel to wiele, wiele spraw pozostało nie rozwiązanych. Autorka wręcz niektóre wątki tylko liznęła, wzbudzając w czytelniku niesamowitą ciekawość, tak jak przypadku Duncana, który pojawia się tylko na początku i na końcu powieści. Niedopowiedziane zdania, porwania, zbrodnie i zbyt skąpe informacje powodują, że po zakończeniu książki nie można pozbyć się kaca książkowego, a od środka rozpiera chęć natychmiastowego przeczytania kolejnej części. Cóż, na to trzeba jeszcze trochę poczekać, ale pani Krystyna Chodorowska pracuje już nad kolejną częścią.
Bohaterowie wykreowani przez autorkę to perełki i nie boję się tego powiedzieć. O ile Mayday można było dość dobrze poznać, to Kret jest chodzącą zagadką. Ten mężczyzna ukrywa wiele, a jego tajemnice na pewno jeszcze sporo namieszają w przyszłości bohaterów. Burza jest jak półprzymknięta księga, nie da się jej poznać całkowicie. Jest postacią fascynującą. I Duncan. Mam nadzieję, że sędziego więcej w kolejnych częściach. On i Kret najbardziej rozbudzili moją ciekawość. I co najważniejsze – autorka nie poleciała w banał i w Gwardii nie ma prawie wcale miłości, przez co ta historia nie jest słodka i infantylna, ale przerażająca i trzymająca w napięciu.
Nie chcę wam za wiele zdradzić, aby nie odebrać radości z lektury. Triskiel. Gwardia to książka w którą się wpada, a losy bohaterów śledzi się z wielkim zaangażowaniem, niczym najlepszy film akcji. Jeżeli jeszcze macie jakieś wątpliwości to natychmiast się ich pozbądźcie! Ta książka to cudo!