„Sprintem do marzeń” Marta Radomska | Jak się zmotywować do biegania?
MARATON DO SZCZĘŚCIA | SPRINTEM DO MARZEŃ | BIEGIEM PO MIŁOŚĆ
Ola wydaje się wieść życie szczęśliwe – ma narzeczonego Łukasza, psa, kota, pracę i przyjaciół – Dareczka i Beatę. Dodatkowo trenuje do maratonu, codziennie biegając wokół parku. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ten nieszczęsny trzydziesty kilometr, który spędza Aleksandrze sen z powiek. W dodatku często widuje w parku blond kobietę dla której ten dystans wcale problemów nie sprawia, a podczas treningu wygląda rewelacyjnie. Gdy okazuje się, że rzeczona sportsmenka zamieszkała nad Olą i Łukaszem, bohaterka zaczyna coraz głośniej zgrzytać zębami. Blondyna Sabina nie zaskarbiła sobie również sympatii Beatki, podrywając Dareczka.
Nie tylko bohaterkom nowa sąsiadka się nie spodobała. Gdy podczas spacery Dragon znajduje w krzakach jej zwłoki, obie kobiety znajdują się w kręgu podejrzanych. I nie tylko one…
Wiecie co zrobiłam zaraz po przeczytaniu tej książki? Zamówiłam tom pierwszy, czyli Maraton do szczęścia . Zdaje sobie sprawę, że nie powinno się zaczynać serii od części drugiej, ale Marta Radomska Sprintem do marzeń napisała tak, że czytało się ją bez problemu. Najmniejszego. Nie pogubiłam się ani w bohaterach, wiedziałam kto z kim i dlaczego, a jednocześnie nie został mi pierwszy tom jakoś szczególnie zaspoilerowany.
Maraton do szczęścia to idealna książka na poprawę humoru. Czytając o perypetiach Oli nie sposób się nie uśmiechnąć czy nie uronić łezki (nie smutku i nie wzruszenia). Bohaterka stworzona przed Martę Radomską ma niebywały talent do snucia przedziwnych teorii spiskowych i podążania szlakami myślowymi, a śledzenie ich to czysta przyjemność. Jednak nie tylko Ola zasługuje na uwagę. Dareczek i Beatka to perełki, nie da się ich nie lubić i bardzo chcę się dowiedzieć jak zostali małżeństwem. Oni tak idealnie do siebie pasują, że to bajka. Ja chcę ich więcej.
Sabinka była postacią tajemniczą i chociaż starała się sprawić wrażenie milutkiej, słodziutkiej, pragnącej się zaprzyjaźnić ze wszystkimi, to nie polubiłam jej od pierwszych scen z jej udziałem i cały czas trzymałam sztamę z Olą. W dodatku przeszłość jej i Łukasza była bardzo tajemnicza i nieoczywista, a Ola jak to Ola wysnuła swoją teorię. Czy słuszną?
Sprintem do marzeń czyta się niemal na raz. Ta książka relaksuje, odpręża i pozwala zapomnieć o codzienności. Z opisu można wywnioskować, że to kryminał, a okładka nic takiego nam nie zwiastuje. Jak dla mnie to typowy przykład kryminału obyczajowego, gdzie główna bohaterka wplątuje się w coś i znajduje w kręgu podejrzanych, ale nie jest to historia szablonowa. Styl pisania pani Marty Radomskiej idealnie wpasował się w mój gust – lekko ironiczny, rozwlekły i zabawny. Taki, który nie utrudnia wciągnięcia się w historię.
Sprintem do marzeń to niemal lektura idealna gdy chcemy na chwilę przenieść się do innego świata i się w nim nie zanudzić. Ja czekam aż przyjdzie do mnie tom pierwszy, a datę wydania trzeciego zaznaczę sobie w kalendarzu.
Za egzemplarz książki dziękuje Wydawnictwu Czwarta Strona