„Sześć cztery” Hideo Yokoyama | Japońskie Millenium?
Zazwyczaj nie ufam sloganom umieszczonym na okładach, ale porównanie do Millenium mnie zaintrygowało – rozgrzało moją ciekawość równocześnie wzbudzając lekkie obawy, że słowa zostały napisane trochę na wyrost. Ile to na rynku wydawniczym jest książek, które niesłusznie zostają porównanie do tych najpopularniejszych? Dużo. Jak było w przypadku Sześć cztery?
Yoshinobou Mikami od lat pracuje w policji. Niestety, dotknęła go osobita tragedia. Jego jedyna córka uciekła z domu i od tego czasu nie dała znaku życia. Mężczyzna oddaje się pracy, a jego żon niemal nie wychodzi z domu, czekają na telefon od córki. Oddelegowany do kontaktów z prasą Mikami zauważa, że w policji dzieje się coś niedobrego. Za wszystkim stoi nierozwiązana sprawa o kryptonimie Sześć Cztery. Mikami znajdował się w jednej z grup, która miała odnaleźć porywacza małej dziewczynki. Sprawa niedługo ulegnie przedawnieniu ale winny nadal nie został odnaleziony. Bohater odkrywa do jakich zaniedbań doszło podczas śledztwa, kilka godzin po zniknięciu dziewczynki.
Ci wspólnego ma Sześć Cztery z jego zaginioną córką?
Lubię japońską literaturę. Akcja osadzona jest w tak odmiennym kulturowo od naszego kraju, że czerpię z takiej powieści całymi garściami. Tak było i w tym przypadku. Już od pierwszych stron widać na czym polega praca japońskiej policji i jak cały system różni się od naszego rodzimego. Z początku trudno mi było się w tym wszystkim połapać, ale styl autora, dbałość o szczegóły i jego sposób prowadzenia akcji sprawił, że tajniki pracy japońskich funkcjonariuszy stały się coraz bardziej zrozumiałe. Jedyne, z czym dłużej miałam problem, to imiona bohaterów, momentami łudząco do siebie podobne.
To ponad siedmiostronicowe tomiszcze to istna perełka. Nie wiadomo kiedy mija nam setna, dwusetna, pięćsetna strona i zbliżamy się do zakończenia historii. Sposób prowadzenia akcji przez autora oraz to, że Sześć cztery to istna gratka dla fanów kraju kwitnącej wiśni powoduje, że przez tę powieść się płynie. Niektórzy mogą zarzucić autorowi, że zbyt wolno prowadzi akcje. Jak dla mnie Hideo Yokoyama doskonale wiedział, które sceny powinien rozbudować, nad jakimi opisami się skupić, a które streścić tylko kilkoma zdaniami. Idealnie wszystko wyważył dając czytelnikowi do rąk prawdziwą perełkę.
Mikamo jest bohaterem z którym bardzo się zżyłam. Nie zauważyłam w którym momencie zaczęłam coraz bardziej przejmować się jego poczynaniami i prywatnymi problemami. Nie jest on idealny, ma swoje wady, urodą nie grzeszy, ale jest takim typem bohatera, który potrafi wzbudzić u czytelnika sympatię. Dzięki pracy chociaż na chwile może zapomnieć o swojej córce, nie szukać drugiego dnia i mieć nadzieję, że dziewczyna nadal żyję.
Intryga kryminalna to istna sieć. Hideo Yokoyama powoli, strona po stronie, zdradza nam kolejne szczegóły, fakty, prowadzi swojego bohatera w kolejne miejsca, aby z poszczególnych kawałków poskładał całość. Mikami wie, że coś nie gra. Wydział kryminalny wybudował wokół siebie mur, odcinając Administracje i Yoshinobou, który przecież jest odpowiedzialny na kontakty z prasą. Nie domyślałam się, co takiego autor zaplanował, więc wszystko, czego dowiadywałam się wraz z bohaterem było dla mnie zaskoczeniem.
Sześć cztery to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów kryminałów. Nie dziwie się, że została porównana do Millenium. I ja chcę więcej. Jeżeli w Polsce ukaże się jeszcze jakakolwiek powieść autora, to biorę ją w ciemno.