Reign – ostatni odcinek, ostatni sezon.
Reign to był swego czasu jeden z moich ulubionych seriali. Wciągnęłam się w świat Marii Stuart; oczarowały mnie piękne stroje, wspaniałe wnętrza, mrożące krew w żyłach intrygi i spory. I miłość – chociaż ja od początku, czego nie ukrywam, byłam za Bash’em, chociaż był bastardem. Pomimo, że podczas oglądania drugiego sezonu mój zapał trochę ostygł, to czekałam na trzecią, decydującą serię. I w końcu udało mi się obejrzeć ostatni odcinek. Jakie są moje wrażenia? Jak odbieram cały trzeci sezon?
Nie zabraknie mojej ukochanej Katarzyny Medycejskiej!
Jeżeli ktoś chociaż raz przeczytał biografię Marii Stuart, ten wie, że małżeństwo z Franciszkiem było bardzo krótkie. Młoda wdowa, po śmierci męża, wyruszyła do swojej ojczyzny, gdzie spędziła wiele lat, a jeszcze więcej – w Anglii, zamknięta za przyzwoleniem swojej kuzynki, Elżbiety. Nic dziwnego – w swoim kraju nie była mile widziana, mężczyźni (szczególnie John Knox, protestant) nie wierzyli, że kobieta może sprawować władzę. Zwłaszcza, że Maria była katoliczką. Ale już kiedyś wspomniałam Wam, że ten serial ma mało wspólnego z prawdą historyczną.
Mam ogromną słabość do Szkocji. Moim marzeniem jest odwiedzenie tego innego i magicznego kraju. Trzeci sezon najbardziej kusił mnie krajobrazami, chociaż nie tylko – mogłam poznać dwóch kolejnych mężów Marii. I tutaj pojawia się moje pierwsze ale. Bo chociaż małżeństwo z Franciszkiem twórcy rozciągnęli na niemal trzy sezony, to związek z lordem Darnley’em był potraktowany nieco gorzej. Nie było to małżeństwo szczęśliwe, raczej czysto biznesowe. Ale zupełnie pominięto małżeństwo z lordem Bothwellem, który według źródeł, był miłością jej życia. Tak samo bardzo spłycono „upadek” Marii. W jednej minucie królowa Szkotów wychodzi z komnaty razem z lordami, żeby w następnej znaleźć się w Anglii 20 lat później! Niemal nic o tym jak się tam znalazła, dlaczego. Biorąc pod uwagę, jak niektóre sceny były rozwlekane, to… czuje tutaj szybką chęć zakończenia serialu.
Nowy mąż Marii – Henryk Tudor, lord Darnley.
Nie wrócił Bash. Maria nie spotkała go nawet po śmierci. Nie wybaczę tego twórcom. Nie i koniec.
A jakieś plusy są? Owszem – wspaniała ścieżka dźwiękowa. Z sezonu na sezon jest coraz lepsza, a wiele utworów na stale zagościło na mojej playliście. Idealnie dobrana, poruszająca. Jeżeli komuś podobała się muzyka z poprzednich sezonów, to ta również przypadnie do gustu.
Z jednej trony bardzo się cieszę, że serial zakończył się w odpowiednim momencie, że twórcy nie rozwlekali go na dalsze sezony, nie ciągnęli akcji jak flaki z olejem. Ale z drugiej strony będzie mi bardzo brakować Reign, Marii i Szkocji. I chociaż trochę zarzutów mam, to ten sezon oceniam dobrze. Tak samo jak finałowy odcinek.
Chyba chcę to bardzo zobaczyć, zwłaszcza że to przecież Ania z Zielonego Wzgórza!!
Jestem ciekawa czy i mnie udzieli się klimat tego serialu. Zawsze stroniłam od takich widowisk, ale jestem w stanie dać "Reign" szansę, gdyż chcę spróbować czegoś nowego.
Słyszałam bardzo dużo o tym serialu, ale raczej negatywnych opinii wśród znajomych. Nie wiem, czy go obejrzę, bo choć lubię seriale historyczne, to jakoś mnie do niego nie ciągnie…
Świetny blog, zostaję na dłużej!
Pozdrawiam!
Patty z Truskawkowego bloga książkowego
Miałam kiedyś ochotę na ten serial. Włączyłam pierwszy odcinek, ale obejrzałam jedynie kilkanaście minut. Jakoś mnie nie wciągnął, chociaż wiem, że nie dałam mu wystarczającej szansy. Kuszą przede wszystkim te kostiumy i lokacje, ale tyle mam jeszcze seriali do obejrzenia, że odkładam Reign jeszcze w czasue 😀