„Alicja w Krainie Czasów. Czas opowiedziany” Ałbena Grabowska
Alicja przebywa w klinice w Wiedniu, gdzie umieścił ją ojciec, po tragicznych wydarzeniach jakie miały miejsce w Kodorowie i w Warszawie. Młoda dziewczyna czuje się opuszczona przez najbliższych. W Austrii czuje się obco, nie zna języka, pozbawiona jest ukochanych książek, a personel zdaje się bagatelizować jej potrzeby i wciąż niesprawną rękę. Alicja, już od dziecka nie oszczędzana przez los, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
Gdy spotyka Zygmunta Freuda nie wierzy w jego nowatorskie metody leczenia, jednak z każdym kolejnym spotkaniem, każdą kolejną sesją staje się coraz bardziej przekonana. Alicja powoli odnajduje swoje prawdziwe powołanie, ale droga do niego nie będzie łatwa. W dodatku, kilka lat później, nad światem zawiśnie widmo Wielkiej Wojny. Los znowu nie oszczędza panny Księgopolskiej.
Zaraz po przeczytaniu pierwszego tomu, który skończył się dość tragicznie, zapragnęłam poznać dalsze losy Alicji. Znacie syndrom drugiego tomu? Ja znam. Chodzi o to, że gdy pierwsza część trylogii wbija nas w fotel, a w trzeciej wszystko się kończy z wielkim wybuchem, to ta środkowa powieść znacznie odbiega poziomem od swojej poprzedniczki; jakby autor nie miał pomysłu jak poprowadzić wydarzenia, i wszystko pisał na siłę. W przypadku Czasu opowiedzianego tego nie zaobserwowałam. Powiem więcej, pani Ałbena podbiła poziom, i aż się boje tego, co czeka mnie w kolejnej, trzeciej i zarazem ostatniej powieści.
Alicja wydoroślała. Już jako dziecka odbiegała od reszty, uciekając w świat baśni, jednak tak naprawdę to w Wiedniu stała się najpierw nastolatką, a później kobietą, która realizuje swoje cele i marzenia. Dziewczyna uparcie dążyła do przodu, nie zważając na przytyki innych, krzywe spojrzenia czy pomówienia za plecami. A wiadomo, że życie kobiet , ich chęć do samodzielnego życia bez męża, realizacja własnych pragnień i celów nie była łatwa i przychylnie postrzegana. Alicja jako jedna z pierwszych przedziera szlaki, walcząc z przeciwnościami. Los jednak ma dla niej inne plany.
Oprócz Alicji przez strony książki przewija się multum innych bohaterów – każdy z odrębną historią, żywy i kolorowy, niczym wyjęty z prawdziwego życia. Autorka nie ma tendencji do wybielania losów swoich postaci, nie robi z nich ideałów godnych naśladowania, ale wymienia ich wszystkie wady i pozytywne cechy. Każdy z nich ma swoją historię, która nadaje się na odrębną powieść.
Każda strona jest wielkim zaskoczeniem i ogromną niespodzianką. Autorka zafundowała swoim czytelnikom jazdę bez trzymanki, zaskakując zwrotami akcji i wydarzeniami. Przy tej powieści nie sposób się nudzić. Niektórzy mogą obawiać się pewnego przesytu, którego i ja nie raz doświadczyłam. Gdy autor czy też autorka za dużo daje do swojej powieści, za dużo nieprawdopodobnych zwrotów akcji to w pewnym momencie można poczuć zmęczenie daną historią. W przypadku Czasu opowiedzianego tego nie było. Pani Ałbena ma talent do tworzenia przepięknych historii, które zaskakują u wzbudzają multum emocji, a także są bardzo realne. Autorka nie pomija żadnego aspektu normalnego, codziennego życia, ale nie można nazwać jej książek erotykami.
Pani Ałbena Grabowska bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i wysoko podniosła poprzeczkę. Następny tom już czeka, a ja mam co do niego wielkie wymagania. Alicja w Kranie Czasów aspiruje do moich ulubionych trylogii książkowych, a po inne powieści autorki będę sięgać w ciemno.
oficjalna recenzja dla Portalu Duże Ka!
Rzadko zdarza się, aby drugi tom był jeszcze lepszy niż pierwszy, więc szacun za to, że autorce się udało. 🙂
Jestem bardzo ciekawa tej serii 🙂
Przyznam, że kusisz obiema częściami i to bardzo. Myślę, że dam tej trylogii szansę, chociaż trochę obawiam się kreacji postaci Freuda. Może jednak obawiam się na zapas i autorka poradziła sobie ze stworzeniem takiego bohatera.
Mam do nadrobienia i ten cykl, i poprzedni…
Uwielbiam autorkę, pierwszy tom za mną, ale z drugim jakoś mi nie po drodze… Ale przeczytam na pewno i oby mnie zadowolił w taki sam sposób jak pierwszy 🙂
Ja trochę już o tej serii słyszałam i chyba na dobrą sprawę to były same dobre rzeczy. Podejrzewam, że pewnie z czasem również i ja się z nią zapoznam.
Pozdrawiam serdecznie 😉
W ogóle nie słyszałam o tej serii, a szkoda, bo brzmi dość ciekawie, więc może zapoznam się z pierwszym tomem 🙂
Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na nową recenzję książki "Prawdodziejka",
BOOK MOORNING